Trochę mnie nie było. odwiedzałam,a le trudno było napisać co się dzieje i jak. 2 miesiące temu straciłam Tarzanka. Młody uwielbiał siedzenie na dworze, bieganie za motylami i któregoś dnia wybiegł mi między nogami na ulicę, prosto pod jadące auto. Pewnie niektórzy z Was są w stanie wyobrazić sobie jak się czułam. Długo nie mogłam dopuścić do siebie myśli o tym, co się stało a tym bardziej napisać tutaj. Z jednej wstyd - jak mogłam do tego dopuścić??!, z drugiej ból po utracie tak ważnego członka rodziny.
Po rozmowie z siostrą podjęłam decyzję o szybkim dokoceniu. I tak do domu trafił Szczerbatek vel Kefirek
viewtopic.php?f=46&t=163705&start=60 . Tam można doczytać historię kociszcza.
Dziś boli mniej, ale nadal trudno pisać.