Przyszlo mi do głowy jedno - aptus reconvalescentcat. Obdzwoniłam wszystkie chyba (albo prawie wszystkie) lecznice całodobowe i na końcu świata, w lecznicy na Rzgowskiej - jest!
Pojechaliśmy, nocne nasze przygody z poszukiwaniem tejże lecznicy
Dracul dostał dopyszcznie tej pasty, przynajmniej się ten jego biedniutki organizm jakoś odżywi. Dostał kroplówkę - udało mi się wpakować prawie 100 ml pod tą przeciekającą skórę. Teraz Dracul jest zły, bo nie może chodzić - te tylne łapki słabe są bardzo. Więc teraz znowu zaczął płakać. Może łapki, może kupa, może jeszcze coś, czego nie rozumiem.
Mam nadzieję, że to nie jest moment gdy on zaczyna odmawiać walki
A ja się zabieram do pracy i sama świadomość mnie osłabia już na wstępie
