AYO pisze:Berneńczyki na przykład
Albo collie w wersji czarno-białej
Cudna ta historia z suką
Owczarek niemiecki

Takich historii z sunią jest więcej. Pierwszy kot, z którym mieszkała miał anielską cierpliwość. Jak wołalismy kota, a on nie raczył przyjść, psica biegła po niego i przynosiła go w pysku - za łepek

Wkładała całą jego główkę do pyska i tak niosła, a w zasadzie ciągnęła po podłodze

Wszyscy, którzy to widzieli prawie zawału dostawali (my też na początku), a kot się rozluźniał i pozwalał na to. Sunia wyładowywała na nim instynkt macierzyński - lizała, pilnowała, myła, czasem się bili (kot zawsze wygrywał), ale zwykle żyli bardzo zgodnie. Obecny kot na pierwszą próbę wsadzenia do pyska rozorał psicy nos - więcej nie próbowała

Obrazki, jak kot przychodzi się przywitać z owczarkie, jak liże sunię po pysku, czyści jej uszy (tylko jemu wolno, uszy to strefa zakazana

) - bezcenne.
SecretFire pisze:Tylko ze z takim trzeba na dwor wychodzic, czy chcesz czy nie...
I właśnie to jest dobre... Nawet jak się nie chce, to dla zdrowia się powinno. Kiedyś będę chciała mieć psa, ale dopiero jak się wyprowadzimy na swoje, a to chyba nieprędko się stanie...
