Zatem kocia sprawa wygląda tak że pojechalismy sobie na kontrolę do lecznicy,pomyślałem że nie będę trzymał Oczka w transporterze bo będzie płakał tylko pusciłem go luzem do samochodu.Po początkowym zwiedzaniu wnętrza usiadł na sfinksa w fotelu pasażera tak jak mógł być najblizej mnie i tak dojechaliśmy na Wilanów,był bardzo spokojny i chyba traktował okolicznosć jako ciekawy dodatek do dnia.Gdy przyjechalismy umieściłem go pod kurtką gdzie wtulił się z zadowoloną minką.Zastaliśmy doktor Monikę która po zbadania futerka orzekła że jedno płucko jest czyste ale drugie niestety bardzo biedne i zadany antybiotyk mam podawać dalej nawet do 6 tygodni.nastepny raz mam przyjechać kiedy bedzie doktor Małgorzata bo sama chce go obejrzeć,bedzie to chyba 26 maja.W drodze powrotnej Oczek zwiększył ciekawość i większość drogi spędził na mim ramieniu z pupcią wtuloną do mojej szyi.Nie miałem zadnego powodu do myslenia ze w samochodzie zachowa sie nerwowo,poprostu chciał być blisko mnie.
Natomiast z nowinek ostatniego czasu to kocio dokonał postępu w grzaniu tyłeczka,przed wczoraj w nocy doszedł do wniosku że lepsze od lezenia w łózku jest leżenie w łózku z przykrytym futerkiem i nauczył sie wslizgiwac pod pierzynę,oczywiście jako wyborowy obserwator sytuacji zostawia główkę na wierzchu.Nie obawiajcie się o kocinkę gdyz mam wprawę w wysypianiem się z takim towarzystwem a nie mogę odstawiac Oczka gdzie indziej bo on bardzo potrzebuje mojej bliskości,traktuje mnie jak mamę bo gdyż często wtula nosek pod moją brodę.
Wypatruję okazji do pożyczenia aparatu i jak mi się uda to ujrzycie kocia w kilku odsłonach.
Pozdrawiam
