Hannah! "Problemy" nauczycieli ze zdolnym dzieckiem to ja z autopsji znam. Najstarszy robił w szkole jaja - w pierwszej klasie pełzał pod ławkami np. Siedział w ostatniej ławce i wypełzał przed pierwszą. Pani była oburzona, wezwała mnie do szkoły i zrobiło się... dziwnie bo ona z oburzeniem a ja grzecznie pytam co zrobiła żeby dziecko (wrzesień, Ikl. podstawówki) się nie nudziło. Ano, posadziła go koło szafy z czasopismami dla dzieci i takimi książeczkami dla maluchów i kazała sobie brać do czytania. To jej powiedział ze on takich głupot nie czytuje. Za to katował ją pytaniami o np. syntezę wodorowo - helową (bodaj, ja nie fizyk i nie chemik) w obrębie jądra słonecznego, rozkład sił na mostach różnych konstrukcji, rozwój życia na Ziemi. On zaczął mówić mając 6 miesięcy, czytać w trzecim roku życia - te książeczki dla niego były naprawdę głupie, a sporo z nich miał "zaliczone" dawno temu "do poduszki.
Rozumiem jak Twoje córki musiały drażnić nauczycielki.
