Dziękuję za pamięć i życzenia powrotu do zdrowia
To, co mnie tym razem dorwało - mam na myśli przeziębienie

- to było coś wyjątkowo okropnego, katar i trochę kaszlu jeszcze zostało.
Musiałam wziąć urlop od poniedziałku do dzisiaj włącznie (nie opłaca mi się brać chorobowego) i dzisiaj czuję się wyraźnie lepiej. Poza tym za 2 dni jest sobota i niedziela.
Nie szczepię się przeciwko grypie, bo nie wierzę w to szczepienie: wirusów grypy jest wiele typów, do tego mutujących, więc nie można przewidzieć, co zaatakuje w danym roku. Ale przede wszystkim nie wierzę dlatego, że parę lat wstecz, na początku zimy, u nas w pracy były darmowe szczepienia i koleżanka, z którą przebywałam w tym samym pokoju, zaszczepiła się, a mnie się nie chciało. Po około 10 dniach koleżanka dostała takiej grypy, że o mało się nie wykończyła, a ja byłam zdrowa cały rok
Odporność mam strasznie obniżoną z tego powodu, że przez ostatnie półtora roku żyłam w ciągłym, bardzo silnym stresie i - co tu ukrywać - w biedzie. Od czerwca tego roku moje sprawy wyszły na prostą, ale ja nadal nie dbałam o siebie i gdy pod koniec września złapałam grypę, to uważałam, że aspirynka i 1 dzień wolnego wystarczą. Tymczasem ta niedoleczona grypa nękała mnie po trochę aż do teraz, gdy wybuchła z nową siłą. Tyle tylko, że organizm był już tak osłabiony, że nawet nie był w stanie wytworzyć podwyższonej temperatury, a ja po prostu słaniałam się.
Tak więc tym razem, oprócz aspiryny, zaopatrzyłam się we wszystkie, potrzebne w takim wypadku, środki przeciwko przeziębieniu (w tym syrop Herbapect - rewelacyjny

) oraz różne preparaty wzmaniające odporność (będę je zażywać do wiosny) oraz wzmacniające ogólnie.
Jeśli mimo to katar nie ustąpi w przewidzianym czasie, to pójdę do lekarza. Teraz, przy tej zerowej odporności, branie antybiotyku mogłoby mnie całkiem załatwić.
Co do warunków w pracy, to instytucja, w której pracuję, jest zlokalizowana w kilku miejscach Krakowa. Ja pracuję w centrum, gdzie wykorzystywane są budynki, które były niegdyś koszarami austriackimi. Ten, w którym mieści się mój dział, był kiedyś stajnią czy magazynem, wersje są podzielone

Jest to parterowy, nie podpiwniczony budynek, z wadliwie wykonaną izolacją, zagrzybiony i wentylowany nawiewem z zewnątrz. Ale kierownictwo uważa, że wystarczy pomalować ściany, położyć wykładzinę na podłodze, postawić biurka i komputery i biuro gotowe

Oczywiście pozostałym pracownikom działu te warunki także nie służą.
No i żeby jednak było coś także o kotach, to przedstawiam nową porcyjkę zdjęć. W roli głównej - Bisia (która ma już 11 i pół roczku

) jako kot kanapowy: wywłaszczona z fotela, musiała szukać schronienia na kanapie
A na koniec - wszystkim chorującym życzę szybkiego wyzdrowienia (Mruczka, zwalcz jakoś tę anemię, przecież to musi całkiem rujnować Cię fizycznie

), a zdrowym życzę nie chorowania na żadne grypy ani na nic innego
