
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Anka pisze:Minął już pełen tydzień bez Maniusi![]()
Życie płynie, dzieją się nowe sprawy, ale Maniusi tak bardzo brak
Wciąż mam w pamięci ostatni dzień. Tak strasznie mnie boli to wspomnienie. Rano Maniula tak bardzo chciała jeść, nie dostała, bo przecież przed zabiegiem nie wolno. Stała w kuchni taka obrażona. Potem nie chciała wejść do transporterka. Później mi darowała, w tramwaju miziała się przez krateczkę o moją rękę i pomrukiwała. Zostawiłam ją w lecznicy, nawet nie pożegnałam się z nią. Tak byłam pewna, że przecież za cztery godziny ją odbiorę. Zostawiłam ją tam samą, bo przecież musiałam iść do pracy, zaraz po pracy byłam umówiona z koleżanką, że pojedzie ze mną po nią. I... odebrałam Maniusię, ale tylko po to, żeby znalazła swoje miejsce pod leśnym drzewem.
Brakuje mi jej rytualnego niemal towarzystwa przy wieczornej herbacie, brakuje jej powarkiwania gdy leżała w nocy na kołdrze, a ja ośmieliłam się przewrócić na drugi bok i ją obudzić, brakuje mi jej króciutkiego, kikutkowatego ogonka, brakuje mi wszystkiego co z nią związane![]()
Wiem, nie mogłam podjąć innej decyzji, nie mogłam skazać na 2-3 tygodnie cierpienia nieuchronnie zakończonego klęską, ale to tak boli...
Owszem, ostatnie dni coraz mniej się myła, coraz z większym trudem jadła, ale myślałam, że to tylko od ząbka, że jak się usunie to będzie dobrze. Nie chorowała "obłożnie" jak np. Babunia, chodziła, jadła, to wszystko było tak nagle...
Przepraszam, że piszę takie smutne rzeczy, ale musiałam jakoś to napisać.
Maniusiu, Babciu Marianno Sopocianko, będziesz zawsze, zawsze w moim sercu.
MarciaMuuu pisze:A dzis minęło 5 tygodni od śmierci Rudego ['].
I dziś są zwierzece zaduszki (W "Kocie" przeczytałam).
Użytkownicy przeglądający ten dział: Wojtek i 115 gości