Krążę koło tego wątku i krążę ...
i chyba nie napiszę optymistycznie
ale w sumie nie o optymizm tu chodzi
dla mnie Miłością był Pisio, ten Jedyny
był wyjątkowym nauczycielem życia, dostałam od niego tyle, że nie spłacę tego przez pięć żyć
mimo, że o kotach dziesięć lat temu nie wiedziałam nic
szybko zrozumiałam, że ten kilkumiesięczny burasek-znajda będzie Kimś w moim życiu
ale nie przeczuwałam, że aż tak
nasz siedmioletni związek był jak z innego wymiaru
połączyła nas więź tak wyjątkowa i głęboka, że nawet nie zaryzykuję opisania jej
dowiadczyłam takiej ekstremalnej bliskości tylko z TŻ-em
i dwojgiem innych osób-przyjaciół, bardzo dawno temu
Pisio umarł prawie trzy lata temu, w dzień moich urodzin
a ja ?
po kilku miesiącach przestałam wyć w poduszkę, albo nagle na ulicy
albo w tramwaju
teraz zdarza mi się to raz na kilka miesięcy, gdy coś dotkliwie mi go przypomni
potem spokój, bo kawałek serca, który umarł razem z nim nie boli na co dzień,
na co dzień jego wspomnienie powraca w zdjęciu, które wita mnie w przedpokoju, gdy wchodzę do domu
czasem staję przed nim i patrzę, już nie dziwiąc się, że człowiek mając obok siebie ludzi i koty czuje się jakby mu wszyscy już dawno umarli
Potem, po śmierci Pisia przez mój dom przeszło wiele kotów - dwa umarły
zostało sześciu rezydentów
było z nami siedem tymczasów
teraz jest ósmy
TŻ jest mądry i wie, że to, co robię dla kotów - dla tych, które przyjęłam pod swój dach i dla tych w schronisku - jest dla Piśka tak naprawdę
pomagam tamtym, bo nie umiałam uratować tego, którego kochałam bezgranicznie
ja zaprzeczam, bo czuję, że jest to odbieraniem im tożsamości, wartości, która sprawia, że zasługują na Miłość
ale tak jest
Pisio miał cukrzycę, zdiagnozowaną zbyt późno
nie znałam miau, nie miałam żadnej wiedzy o kocich chorobach
za to miałam weta, który leczył cukrzycę antybiotykami
wiem, że teraz wiedziałbym jak mu pomóc, to więcej niż pewne, że byłby ze mną
ale nie jest
strasznie boli taka myśl
to wszystko "kocie" co się zdarzyło po Pisiu jest tylko radzeniem sobie z jego nieobecnością, spłacaniem długu
niestety
nie wrócił ani w burym, ani w szarym ani w innym futerku
już nie szukam Piśka w innych kotach, przeszło mi
wiem, że go nie odnajdę
bo go tu już nie ma
jestem tylko ja
ale przecież spotkamy się kiedyś, TAM