Cioteczki jestem i żyje , ale chyba nie będę mogła za dużo siedzieć przy kompie ze względu na oczy.
Nawet pisać mi się nie chce tyle przeszłam
i na samo wspomnienie włos mi się jeży na głowie.
Miałam spraliżowana lewą połowę twarzy i głowy i mało brakowało ,
bym starciła jeszcze oko, a wszystko to z winy nieodpowiedzialnych okulistów.
Kiedy w końcu poszłam do rodzinnego, to powiedział ,
że na wszystko jest już za późno czyli na podanie leków ,
bo już nie zadziałają.
Dał skierowanie do szpitala minimum 2 tygodnie
i zapowiedział,że może mnie sparaliżować , a bóle takie ,że morfina czasami nie pomaga.
W sumie odwiedziłam 6 lekarzy...
A poczynając od 4 pytali mnie czemu wcześniej nie przyszłam do lekarza ,
a jak mówilam,że byłam u okulistki, to pytali czemu nie przepisała leków??
A ja wiem czemu nie przepisała, a czy ja to jestem lekarz????
Nie znam się do chollerryy....
W nocy chodziłam po ścianach z bólu,żadne leki mi już nie pomagały.
Nie życzę najgorszemu wrogowi takiego bólu, ból zęba to drobnostka...
Z dnia na dzień było gorzej ,aż w końcu w sobotę pojechałam do Z.N.
i po kilku godzinach ustąpiły bóle i opuchlizna , następnego dnia ustąpił paraliż,
w ciagu następnych dni stopniowo znikła mgła z oka i bóle,
a obecnie pozostały takie różne niedobitki, bolące oczy , czasami coś łupnie w głowie....
Nie jest idealnie, ale to i tak cud w prównaniu do tego co miało mnie czekać.
Na razie czuję sie jakby traktor po mnie przejechał...
Przerwa, następny post o moich nudnych i kochanych kotach.
Muszę sobie wydzielać czas przy komputerze.
Jakie to nudne.....
