Wujek Dymuś okazuje się świetną mamusią

Spok próbuje nawet dobierać mu się do cyca, ale na to Czarnuch nie pozwala.
W weekend byliśmy u moich rodziców z całym inwentarzem. Sprawdzaliśmy jak Spok reaguje na psy, ale nie spodobał mu się nachalny jamnik. Spuszył się, zaczął się wydzierać i uciekać. Pokój jest na poddaszu i Dymuch zawsze przesiaduje na belkach pod sufitem. Ale jak jamnik gonił wydzierającego się Spoka, to Czarny zszedł z bezpiecznych wysokości (nigdy tego nie robi w obecności psów), zjeżył się okropnie i zaatakował

Biedny jamnik zleciał ze schodów i już więcej nie wchodził na górę...
Czaruch ma nowe imię: Mama-Dymuś
Poza tym Rudzielec mi napędził strachu - w sobotę rano schodziłem na dół, niestety rodzice nie mają zwyczaju zamykania drzwi w lecie, Fusiak mnie wyprzedził i czmychnął na dwór

Na podwórku od razu wpadł na psy i te zagoniły go do ogrodu. Leciałem za nimi w samych gatkach

Na szczęście Fus nie wiedział jak i gdzie uciec, więc schował się w krzakach pod płotem przy ulicy

Szczęśliwie złapałem go i zaniosłem do domu. Już miałem wizje Rudzielca przebiegającego przez ulicę i naszych poszukiwań po okolicznych osiedlach... Ufff...
Spok nie miał żadnego problemu z błyskawicznym przystosowaniem się do nowego miejsca. Pobiegał, obwąchał i zaakceptował.
Wcześniej się martwiliśmy, że maluch w ogóle nie mruczy, ale jak Celina wyjechała, to teraz wystarczy go dotknąć i od razu włącza "motórek".
Jest już zaszczepiony i gotowy do wyjazdu do nowego domku. Zrobię mu jakieś dobre zdjęcie i wyprodukuję ogłoszenie - chyba że ktoś z forum chce małą krówkową bestyjkę?
Przywieźliśmy też w końcu srebrną kotkę teściowej na sterylkę, więc znowu mamy 4 koty w domu

Marta cały zabieg robiła już własnoręcznie!
Może porobię Zuli dzisiaj jakieś fotki i wrzucę, bo śliczna jest.
Przy okazji pochwalimy się: oboje z Martą jesteśmy już po sesji, wszystko "pchnięte" w pierwszych terminach

Marcie został już tylko ostatni rok (a właściwie semestr) , a mi dwa lata.