Absolutnie nie zaśmiecasz mojego wątku, Kasiu! Wręcz przeciwnie, cieszę się, że mamy kontakt.

Czasem, jak człowiek ma problem, to możliwość opowiedzenia o tym innej osobie przynosi ulgę. Czy Iliankowi, albo Judysi coś dolega?
Sama pamiętam własne gorzkie rozczarowanie, jak okazało się, że Gustawcio nie jest tak doskonale zdrowy, jak liczyłam, że będzie. Byliśmy wszyscy umęczeni ciągłymi wizytami u weta i umieraniem Maurycego. Pojechałam do hodowli właśnie dlatego, że wyobraziłam sobie, że taki wypieszczony kot musi być zdrowy. To był podstawowy warunek o jakim powiedziałam hodowczyni. Gustawcio na drugi dzień zaczął kichać, a wkrótce okazało się, że ma lamblie. Leczenie lamblii to jest ciężki hardcor, bo trzeba leczyć wszystkich i codziennie dezynfekować calutkie mieszkanie. A nasze lamblie były oporne na zwyczajowe leczenie, więc całą procedurę trzeba było powtarzać kilka razy... Leczenie Gustawka kosztowało mnie o wiele więcej, niż sam Gustawek w hodowli.
Nie byłam zła, ani wściekła, ale...rozżalona, rozczarowana. Nie hoduję w sobie do nikogo pretensji. Zdarza się innym, to dlaczego miało ominąć akurat mnie.
Nasz herpes siedzi cicho i nie daje żadnych objawów.