W nowym mieszkaniu, w nowym dziale, czas się chyba w końcu odezwać
Szprotka w nowym miejscu czuje się jak u siebie, w przeciwieństwie do mnie, kompletnie nie mogę się przyzwyczaić, czuję się jak w hotelu
A i czasu i okazji za bardzo nie ma, bo to do pracy, po pracy zawsze coś, a w piątki po pracy w auto i na działkę, wracamy w niedzielę póóóóóźno, więc i pomieszkać nie ma kiedy
Poduszeczki od cioci Magiji w końcu w pełnym użyciu, porozkładane na parapetach, idealne do wylegiwania się. Nowy materac dużych też jest super, więc noc raczej w łóżku. Myślałam że balkon będzie atrakcją, duży, nie zasłonięty płytą, z widokiem na drzewa i łączki gdzie buszują ptaszki, naprawdę jest na co popatrzeć. Ale nie, po wiejskich eskapadach taki balkon to dla Fysia śmiech na sali
Ona teraz żyje weekendami i wyjazdami, już w samochodzie staje na tylnych łapkach i co trochę wygląda przez szybę, a jak dojedziemy, myk z samochodu, przywitanie z Matyldzią i obejście całego terenu.
Kuweta jest już niepotrzebna, nie korzysta z czegoś takiego, nawet w nocy, czeka do rana
. Podwórko i przydomowe ogródki to już też nie miejsce na załatwianie potrzeb, staje przy furtce i nawołuje mnie, żeby z nią iść do prywatnego lasku
Transporter obowiązkowo w ogródku, ale musi stać w cieniu. Kot nie rozumie że słońce się przesuwa a wraz z nim cień, kot przychodzi z pretensją w głosie i żąda żeby się łaskawie ruszyć i przestawić transporter bo w słońcu stoi
Wieczorem wraca grzecznie do domu, a od rana czeka aż tylko otworzę oczy i drzwi do wolności, z tego też powodu w weekendy na działce wstaję 6:30
Oczywiście już się nie kładę
bo kot bez nadzoru nie zostaje poza domem.
Na działce nawet na jedzenie nie ma czasu, z tego powodu bardzo zadowolona jest Matyldzia, w weekendy opycha się do wypęku, tak, że potem w tygodniu chodzi i kręci nosem na jedzenie które dostaje, a ma specjalnie gotowane
Ale co się dziwić, miska Szprotki z chrupkami pełna, saszetka nałożona, nieruszona, filet z kurczaka, sola, wszystko skubnięte i zostawione. Oczywiście to samo dostaje Matyldzia, zmiata swoje, a potem czyści miseczki Szprotki.
Szprotka za to nadrabia po powrocie do Łodzi, serwujemy jej wtedy podwójne porcje i nawet saszetki są pyszne
Przeprowadzka spowodowała, że nasz sklep z Fysiowym kurczakiem jest teraz trudniej dostępny, został na starym osiedlu, musimy zatem organizować polowania na filety z kurczak, gdyż zazwyczaj znikają tam szybciutko. Jak się uda trafić, robić większe zapasy, tak więc kolejny minus z przeprowadzki.
Ja ogólnie listę minusów mam długą, plusów jest zdecydowanie mniej, więc naprawdę nie wiem, po co było się przeprowadzać
Zostały nam jeszcze dwa dni, potem 5 dni i zaczynamy urlop
Szprotka to by najchętniej pojechała na działkę, ale nic z tego, nie ma mowy, pewnie znowu morze
Mamy nawet jakieś fotki, domowe i wyjazdowe, tylko musimy się ogarnąć i wrzucić, może zdążymy przed urlopem