No zalatanam, zalatana...
W piątek finalizuję (mam nadzieję) transakcję i być może będę trochę luźniejsza ale niekoniecznie bo fajna robótka mi się szykuje.
Jak zarobię na robótce to będę z kolei rozmaite przygotowania do remontu czynić.
I tak do lata przyszłego roku.
Potem padnę i będzie można mnie odwiedzać
No i kotecki faktycznie jakby nieco zaniedbane
Morus z mojego zaniedbania tyje bo zdarza mi się zgapić i nie sprzątnąć fafnastego talerzyka, który podsuwałam Dzidzi.
Mieczysław od czasu do czasu demonstruje mi swoje plecy, zwracając (słuszną) uwagę, że zbyt mało czasu poświęcam jego KocioOsobie a Grzywson...
No właśnie.
Teraz moją uwagę skupia na sobie Grzywuś.
Mamy kryzysik apetytowy.
Może jeszcze w tym albo na początku przyszłego tygodnia wybierzemy się na badania kontrolne. Niewykluczone, że dokucza mu kręgosłup bo zrobiło się zimno i Dziadunio głównie śpi.
Ale dzisiaj na przykład wykazał niebywałą aktywność i najpierw przylał Fredzi a potem Morusowi. Pobawił się nawet pomponem na sznurku ale wszystko to uczynił nie ruszając się z pościeli.
Staram się nie myśleć co dalej.
Ale nie da się ukryć, że się martwię...
Tymczasem jednak Grzywson śle czułe pomruki mentalnemu Synkowi - Alusiowi
Tiger_ - a ja akurat dzisiaj myślałam o Tobie.
Nawet miałam wysłać sms z zapytaniem co słychać.
Ale mi umknęło
Coś słyszałam, że niefajnie było u Ciebie...
