Wczoraj mieliśmy w domu urwanie głowy!
Trafiły do mnie 2 maluszki. Dziewczyna, która sie nimi zaopiekowała wyjeżdża na 2 tygodnie i zobowiązałam sie pomóc. Maluszki beda u mnie do soboty, a na reszte wakacji pojada do Anastasi (ja znów mam wesele wyjazdowe

)
W małym pokoiku, który do tej pory robił za składzik od tygodnia rezyduje zasmarkany czarny kocur z tego wątku:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=77 ... sc&start=0
No wiec wczoraj wróciłam do domu z maluchami w kartoniku po 18. Wchodze, a tu moje Panny przewrotki robią, miaucza, mruczą...zaniosłam maluchy do łazienki i szybko idę dac im jesć, bo wszystkie jak kukułki siedziały na blacie i nadawały z chórku! Zanim jednak sie do tego zabrałam słyszę ze czarny kocur drze sie w niebogłosy. Lecę do niego, a on przybiegł i i pokazuje ze miseczka pusta! No wiec lecę szybko zrobic obiadek i dla niego a maluchy zostawiłam spiące w tym kartonie! Naszykowałam Kocurkowi najpierw, bo jego miauki najbardziej wibrowały mi w czaszce. W miedzyczasie nałozyłam tez Dziewczynką. Oczywiście Lusia i Fran powąchały i pogardziły jadłem, bo one najwieksza frajdę maja w żebraczeniu

za to Zuz zabrała sie do jedzenia. Ja w tym czasie pobiegłam wyjąć Maluszki. Ledwo dobiegłam Błazej krzyczy ze Zuzia zwymiotowała! Wróciłam posprzatałam, znów szykuja Maluszki, Błazej krzyczy, ze Zuz znów zjadła i znów zwymiotowała...znów sprzatnełam...naszykowałam Maluszki ale zorientowałam się, ze nie mam kuwety dla nich, wiec pobiegłam do piwnicy zorganizowac cos co mogłoby za kuwete słuzyc...wracam, a Błazej mówi ze Zuz znów zwymiotowała...ale juz sprzątnął. Uff. Oporządziłam Maluchy, patrze Zuz znów wcina...zadrżałam, ale tym razem było bez ulewki

Ale słysze że Kocur sie najadł i sie drze, ze go zabniedbałam i chce mizianek...normalnie urwanie głowy!!!