O ktoś zapukał na mój baaaardzo zaniedbywany

wątek !!!!!
Własciwie to mam chwilkę, żeby coś tu nastukać, bo siedzę i czekam na księdza co ma przyjśc po kolędzie. No i ciężko myślę, co mam na czas tej wizyty duszpasterskiej zrobić z Kociołem. Zwykle zamykam zwierzęta w pokoju dzieci, ale kocia namiętność do choinki w tym roku osiągnęła rozmiary wręcz gigantyczne i boję sie ze zbyt bliski i niekontrolowany kontakt może sie źle skończyć dla obojga. Zamknięcie w łazience dawno już przestało się sprawdzac, bo przesuwne drzwi to dla niego żadna przeszkoda. Zapiera się facet pleckami o ścianę, a wszystkie cztery łapska ładuje w szpare i jabadabaduuuu jest na wolności.
Najgorsze, że skurczykot zjada wszystko co mu wpadnie w pyszczek tak, że absolutnie nie jestem w stanie go upilnować, ostatnio w tym co zostawił w kuwecie znalazłam sporą i ciężka nakrętkę

i tak sobie myśle, że jak on tam tego ma wiecej to już wiadomo skad u niego taka waga
A tak serio, ciągle żyję w strachu

o jego zdrowie .