Wczoraj byliśmy z Rudim u weta. Niestety neurolog z Białobrzeskiej na urlopie, więc poszliśmy do weta u nas pod domem. Pan dr dumał i dumał, kiciusia oglądał na wszystkie strony. Jego zdaniem objawy, jakie ma Rudi, to wynik nieleczonego zapalenia ucha środkowego. Odruchy neurologiczne są w porządku. Pan dr stwierdził, że warto by jeszcze raz spróbować te uszy podleczyć, może to coś pomoże. Przepisał Rudiemu antybiotyk - dwa razy dziennie po pół wielkiej tabletki

- oraz lekarstwo na krążenie wewnątrzmózgowe. Na rozwolnienie dał jakąś paste. Poza tym Rudi dostał zastrzyk - strasznie przy tym płakał. Ja też się poryczałam, bo tak sobie pomyślałam, że jakby go ktoś w odpowiednim czasie przygarnął, wyleczył... to dziś kiciuś byłby pełnosprawny, a tak , to nie wiadomo, czy jeszcze można coś zrobić, bo już dużo czasu minęło

Moje biedne Słoneczko, jak to dobrze, że nie został tam sam w tym ośrodku nad morzem!!! Boże, gdyby nie Pani Krystyna... no i znów ryczę...
Niestety mimo kilku prób nie udało mi się podać Rudiemu antybiotyku. Te tabletki są wielkie i wyjątkowo gorzkie, obrzydliwe. Próba wrzucenia ich do pyszczka Rudiego kończy się kopaniem, gryzieniem i wyrwaniem się... nie jestem w stanie go utrzymać. Mojej Trójcy też nigdy nie umiałam tabletek podawać, a to są przecież koty, które mam od maluszka i one mi pozwalają zrobić ze sobą wszystko...
Próbowałam podać mu ten antybiotyk w jedzeniu, ale to też nie wychodzi, bo jest potwornie gorzki i kiciuś nawet nie tknął jedzonka.
Tabletki na krążenie i pasta na rozwolnienie przejdą w karmie, bo są prawie bezsmakowe - tak więc rano dałam mu je w karmie.
No i tak, martwie się, że nie można dać mu tych antybiotyków... Pójdę dziś do tego weta i powiem mu, żeby może coś innego wymyślił. Neurolog na Białobrzeskiej będzie po 22 czerwca dopiero
Sytuacja w domu ogólnie OK. nawet Rysiek już nie burczy tak bardzo

Stawiam wszystkie 4 miseczki obok siebie i koty jedzą razem

Będzie dorze
