W kubrak ją - bez powodu

żartuję oczywiście, nie wiem, co zrobić i aż żal mi Ciebie jak wiem, co za chwilę chcę napisać. Prawdę mówiąć nie myślałam, że to kiedykolwiek nastąpi. Otóż wczoraj wieczorem Otis przyszedł do mnie na kolana, jak zwykle musiałam zabezpieczyć sobie spódnicę, bo surowica wciąż płynie, ale niech tam - ma coś z życia. Sonia do pokoju za nim - co samo w sobie jest już osiągnięciem. Ale to co się wydarzyło później to dopiero wyraz odwagi. Sonia wdrapała się na kolana mojemu TŻ, który siedział na kanapie obok. Po pierwsze ona niegdy dobrowolnie nie siadała u niego na kolanach - no chyba, że miał jakieś łakocie, a po drugie, to na kanapie obok siedział jej odwieczny wróg i się gapił

I tak utknęliśmy na tych kanapach do północy, bo oni oboje się umyli i poszli spać, a my nie chcąc burzyć tego sielankowego widoku siedzieliśmy cichutko poziewując i marząc o pójsciu do łóżka. Każdy miał swoje futro na kolanach i tak spędziliśmy wieczór. Potem Sonię Piotr wziął do łóżka i ona tam grzecznie spała do rana - do tej pory spała na kanapie albo pod łóżkiem. Do łóżka pakował się też Otis, ale ze względu na ten wyciek dostał eksmisję poza sypialnię, w innym wypadku chyba spędzilibyśmy noc w czwórkę

No, nareszcie coraz lepiej, mam nadzieję, że do Nowego Roku dogadają się na tyle, że spróbują się razem bawić...