Nie Sabinko, pani doktor uwzglednila nasze klopoty z dogadywaniem sie i zastosowala antybiotyk zastrzykiwany co 2 dni.
O dziwo dzis po lekarzu przestala kaslac, ale to moze chwilowe, mam obserwowac czy sie jej poprawia
Ona tego mojego, wiklinowego transportera nie kojarzy z transporterem i poszla do niego za szynka... sama weszla.
Problem to byl z przekonaniem jej do zejscia z kaloryfera... Jak ja chcialam wziac to mnie zrugala...
Ale ja sie spodziewalam oporu, wiec sie nie przejelam
I wlasnie jak sie z wetem umawialam to specjalnie prosilam o kobiete, bo mezczyzn ona sie bardziej boi, a u weta wyszla z transporterka sama, rozlozylam jej moja bluze, zeby nie miala slisko i w sumie nie bylo tragicznie...
Pani doktor zachowala sie bardzo profesjonalnie
