KREWETA i NOKAUT kocio-psia walka o tron.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw mar 30, 2017 16:05 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

Zazusia pisze:Protestuję:) To jest bardzo ładne zdjęcie. Gratuluję i życzę Wam wielu szczęśliwych lat razem:)

Dziękuję! Fajne bo dziewczyna wygląda na mega wyluzowaną :ok:

a.m

Avatar użytkownika
 
Posty: 547
Od: Czw lis 03, 2016 11:20

Post » Czw mar 30, 2017 16:09 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

a.m pisze:(...) dostałam właśnie od TZ zdjęcie:


:mrgreen:
wpadliście na amen

Luzaczek z niej na tej fotce. :)
I pomyśleć, że mieszka z Wami tak niedługo. Nadal nie ma żadnych problemów?
Po 8 latach pobłażliwego ignorowania ZŁA z życzeniami:

Obrazek

Feebee

Avatar użytkownika
 
Posty: 27648
Od: Pon paź 05, 2015 13:22

Post » Czw mar 30, 2017 16:39 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

Heh, no.

Jedyny problem jaki mamy to z oczkiem. Ale przemywamy.
W zachowaniu? Wszystko powoli ale super- aż jestem zaskoczona.

a.m

Avatar użytkownika
 
Posty: 547
Od: Czw lis 03, 2016 11:20

Post » Czw mar 30, 2017 17:00 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

Naprawdę macie szczęście. :)
A jak pierwsze przemyślenia odnośnie kociej natury "psiary", bo zawsze miałaś psy, jak rozumiałam? Nie masz zapędów żeby uczyć ją polecenia - siad? :wink:
Po 8 latach pobłażliwego ignorowania ZŁA z życzeniami:

Obrazek

Feebee

Avatar użytkownika
 
Posty: 27648
Od: Pon paź 05, 2015 13:22

Post » Czw mar 30, 2017 17:03 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

Feebee pisze:Naprawdę macie szczęście. :)
A jak pierwsze przemyślenia odnośnie kociej natury "psiary", bo zawsze miałaś psy, jak rozumiałam? Nie masz zapędów żeby uczyć ją polecenia - siad? :wink:

Tak, zaskakuje mnie całkowicie inna natura kotów. Pies zawsze przybiegał po przyjściu do domu i zabiegał o kontakt. Kreweta kiedy przychodzimy po pracy jest jakby na fochu. Nie przybiega :D Muszę się przyzwyczaic ze nie musze po pracy biec co sil w plucach do domu bo nie trzeba jej wyprowadzic... :mrgreen:

a.m

Avatar użytkownika
 
Posty: 547
Od: Czw lis 03, 2016 11:20

Post » Czw mar 30, 2017 17:38 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

Jak zaczniesz ją wołać po imieniu, ze smaczkiem w ręku, po wejściu do domu, to zacznie Cię witać w progu. :)
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39187
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw mar 30, 2017 19:01 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

albo i nie :twisted:
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 24746
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Czw mar 30, 2017 21:12 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

Haker długo nas nie witał.
Teraz regularnie stoi pod drzwiami i już wychodząc z windy słyszymy jego miauuuuuu.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Czw mar 30, 2017 23:43 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

a.m pisze: Muszę się przyzwyczaic ze nie musze po pracy biec co sil w plucach do domu bo nie trzeba jej wyprowadzic... :mrgreen:


nie biegaj, bo jak wrócisz za wcześnie, może Cię spotkać oburzone spojrzenie zaspanego kota musisz tak hałasować ? :mrgreen:

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16533
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt mar 31, 2017 6:03 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

MariaD pisze:Jak zaczniesz ją wołać po imieniu, ze smaczkiem w ręku, po wejściu do domu, to zacznie Cię witać w progu. :)


ana pisze:albo i nie


tak, smaczki mają zabójczą skuteczność. Ona jest strasznie łasa, pilnuje też jeszcze misek (w sensie często koło nich leży).

Hannah12 pisze:Haker długo nas nie witał.
Teraz regularnie stoi pod drzwiami i już wychodząc z windy słyszymy jego miauuuuuu.


Ale czad :)

izka53 pisze:nie biegaj, bo jak wrócisz za wcześnie, może Cię spotkać oburzone spojrzenie zaspanego kota musisz tak hałasować ? :mrgreen:


:D Heh.
Generalnie ją poznajemy- przez pierwsze dni CAŁY czas się domagała miziania, spała koło nas na kanapie.
Teraz jak przychodzimy z pracy to ma trochę focha- spoziera na nas z oddali z miną zabójcy.Nie próbujemy głaskać bo reagowała niechętnie. Potem jak się ogarnie to jakaś zabawa, zabiegi higieniczne i spanko koło nas.Jakby codziennie się do nas przyzwyczajała od nowa :D

a.m

Avatar użytkownika
 
Posty: 547
Od: Czw lis 03, 2016 11:20

Post » Pt mar 31, 2017 6:46 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

a.m pisze:Obrazek


Ależ Ona piękna :1luvu: głaski dla cudnego futerka :201461

Skipper

Avatar użytkownika
 
Posty: 69
Od: Pon mar 27, 2017 18:54

Post » Pt mar 31, 2017 9:36 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

Skipper pisze:
a.m pisze:Obrazek


Ależ Ona piękna :1luvu: głaski dla cudnego futerka :201461

Dziękuję!
Pogłaskamy, pomiziamy ! :201461

a.m

Avatar użytkownika
 
Posty: 547
Od: Czw lis 03, 2016 11:20

Post » Pt mar 31, 2017 9:38 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

Mój Ryszard też jak wracam wydziera mordę tak, że praktycznie już w windzie go słyszę. Zawsze stoi przy drzwiach jak wchodzę, czasem nawet mi kapeć przynosi pod drzwi (chyba żebym chociaż jedną nogę mogła od razu włożyć). Jak tylko wejdę muszę go natychmiast całego wygłaskać i wyprzytulać i takie tam.
Yoko natomiast najczęściej też czeka gdzieś w przedpokoju ale już bez takich atrakcji dźwiękowych, a czasem bywa, że leży sobie gdzieś na kanapie albo w łóżku i tylko popatrzy i przymnie do wiadomości że wróciłam.
Obrazek Obrazek

sabianka

Avatar użytkownika
 
Posty: 4674
Od: Śro lis 26, 2003 18:34
Lokalizacja: Rybnik

Post » Pt mar 31, 2017 10:48 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

U mnie Bialas byla kotem witajacym. Na dodatek wszystkie inne koty zwolaywala pod drzwi. Odkad jej nie ma, rzadko ktos zaglda do przedpokoju jak wracam.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87924
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pt mar 31, 2017 14:32 Re: KREWETA czyli nasza przygoda z adopcją pierwszego koteła

Ja nauczyłam swoje futra, że muszą mi się meldować jak wracam z pracy. Jak któraś nie stoi pod drzwiami i nie przychodzi na wołanie - budzi to mój niepokój: albo coś kotu jest albo coś zmalował i się chowa.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39187
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Franciszek1954 i 12 gości