W nocy coś tam ruszył, rano nie chciał. Pojechaliśmy do lecznicy rano (bo jeszcze konsultacja Porsche miała być, a dr Balcerak przyjmuje tylko określonych godzinach).
Słabiutki był bandyta, ale i tak wyraźnie lepszy niż wczoraj. Udało się pobrać krew na dalsze badania - wątroba, jonogram, fruktozamina i fosfor. Posiedzieliśmy w lecznicy dość długo bo dostał kroplówkę dożylną i ona nie mogła zbyt szybko spływać. Ignaś był zadziwiająco spokojny. Ale może dlatego, że dostaliśmy do dyspozycji gabinet w którym byliśmy tylko my, więc otocznie (np psy) nie denerwowało staruszka. Pod podkładem pani doktor ułożyła mu kocyk elektryczny, żeby nie było mu zimno w chudą dupinkę

Dostał antybiotyk, ranigast i troszkę witaminek.
Po powrocie do domu dziarsko wyskoczył z transportera i pognał do miski. Bardzo mnie to ucieszyło, bo apetyt to zawsze dobry znak. On ma wenflon w łapce, a ja zapas kroplówek na dwa dni + dodatki (antybiotyk, lespewet, olejek i probiotyk). Trzymajcie kciuki, żeby w domu udało się podawać kroplówkę, żeby po wyjęciu wenflonu tolerował kroplówki podskórne bo bezt tego będzie źle.
Mam nadzieję, że jonogram będzie ok i że nie będziemy musieli wprowadzać kolejnych leków i suplementów bo jak wiadomo Ignaś ciężki jest bardzo w obsłudze.
Jutro rano dr Balcerak, po zapoznaniu się z historią dolegliwości i diagnostyki Porszaka, wypowie się jak widzi dalszą nad nim opiekę. Bardzo liczę na jego opinię bo to jest wet do którego wiedzy i rozsądku mam ogromne zaufanie. I za to trzymam kciuki, za Porszaka.
Odwołałam rezerwację bo nie pojade na urlop, nie zostawię Ignasia. Mam nadzieję, że wyciagnie się go za uszy z tej podbramkowej sytuacji.