Oczywiście, że aparat to zachcianka. W końcu można się bez niego obejść - tak samo np. telewizor. Mój stary aparat strasznie się zacina, a naprawiać go nie ma sensu, trochę dołożę i będzie nowy. Robię nim jeszcze zdjęcia, ale nie wiem kiedy już ostatecznie padnie. Raty nie są miłe, ale jak się chce robić zdjęcia od zaraz, to ciężko czekać kilka miesięcy na uzbieranie. Tym bardziej, że zawsze są jakieś wydatki, a ratę trzeba spłacić i nie ma mowy. Też unikam rat jak ognia, ale kilka razy w życiu zdarzyło mi się już tak płacić. No a teraz jak nie wezmę na raty to nie wezmę wcale - nie odłożę, bo zawsze na coś wydam, co jest pilniejsze.
Aparat telefoniczny nie służy mi za foto. Nie mam smartfona ani żadnego wypasionego gadżeta, tylko zwykły aparat komórkowy z klawiszami, a więc nawet nie dotykowy. Aparat w nim jest, ale powiedzmy sobie szczerze jakość zdjęć niekoniecznie godna pochwały.
A jak się nie ma za dużo kasy to chce się kupić najlepszą rzecz, jaką można za w miarę nieduże pieniądze. I dlatego nie jestem pewna, czy ten aparat fuji jest dobry, czy też za podobną cenę mogę kupić coś lepszego. Prawdę mówiąc ta firma mnie kusi, ale może też niepotrzebnie się upieram na Fuji... No tak nie potrafię się zdecydować, żeby potem nie żałować, że mogło się kupić coś lepszego za podobne pieniądze. Ot dylematy osób z małą kasą

A czy się w końcu zdecyduję, to jeszcze też nie wiadomo
