Shira ja mam ostatnio czarną serię: Lalek zapoczątkował.
USG nerek, badania krwi, pobranie moczu...kroplówki...
Z Lalisławem się chyba uregulowało ,Mel się zatruł- jeździł na kroplówki (wyobraźcie sobie mnie z jamnikiem na kolanach...rozstaw tych kolan pod jamnika...), potem Fio postanowiła wsunąć spinacz (i zwrócić, a co...)- rtg, antybiotyk, kontrole...teraz znalazłam guzek na listwie mlecznej Fio.
Pojechałam z Lalem do kontroli i zabrałam Fio żeby jej zrobić badania przed zabiegiem usunięcia tego guzka i przy okazji czyszczenia zębów z kamienia- wyszła wysoka kreatynina.
No to dieta 12 godzin i znowu badanie- tym razem ok.
Dziwisz się ,że chcę zrobić im usg nerek?
Musze też zrobić Lalkowi paszczę: pojechał na zęby i okazało się ,że ma pnn.
Nie życzę Ci Shirka ,żeby Cię TO spotkało.
Normalnie paranoja, ja tak NIE CHCĘ!!!!
Mam na szczęście dwóch fajnych i mądrych weterynarzy.
Aczkolwiek sytuacji nie ratuje już nawet to ,że są tacy fajni a jeden bardzo przystojny.
Mam ostatnio na jego widok ochotę się rozpłakać.
Nie ze względu na "przystojność" , nie...
Widuję go STANOWCZO za często.
Żeż KURDĘŻ!!!!
Jeszcze trochę a jego żona/dziewczyna/czy co tam ma przyjdzie i mnie obije.
(ostatnio Małż żartuje ,że on obije mojego pacjenta-pana inżyniera -wielbiciela moich zalet
terapeutycznych, który mi na wizyty co miesiąc przynosi kwiatki...a ma chorobę przewlekłą i dożywotnią...może coś wykalkulował skubany???)
Ach , z tej rozpaczy popełniłam dziś buty.
Bo życie jest normalnie jak striptiz transwestyty: wszystko super, ładnie, pięknie a na końcu zawsz h** wychodzi.
O!