No, niestety, przyznaję się bez bicia
Jestem ciotka klotka, wszystkie futrzaki mi wchodzą na głowę.
Już Renifer mnie opipsztalił, co to za stawianie tuzina misek, ona i tak dobrze je, nie trzeba jej przygotowywać stołu degustacyjnego. Przecież za obcinanie pazurów to on się zabrał, bo ja nie chciałam jeszcze męczyć kotecka.
Tia, zgodnie z rozkazem troszkę ją poczesałam. Obyło się bez sensacji. Jak się zbudzi to nas zji albo ją jeszcze poczeszem.
Szczotka została dokładnie obwąchana ale z ciekawością, bez agresji.
No dobra, mogę wnieść sznurek pakunkowy, jakiś kabel... ale tego samego nie... i w żadnym wypadku nie będę tego ciągać po podłodze, jeszcze mi życie miłe.... Poza tym nie chodzi o to, żeby kota przyprawić o atak szału albo cuś innego... tylko żeby ten bodziec "rozcieńczyć" i powoli kociastego przzwyczajać, jeśli hipoteza właściwa lub bliska rzeczywistości.
Dodam, że mam w pokoju laptopa, kabel jest leży na podłodze. drugi to kabel od myszy, bo nie działa mi touch pad.
Fiona traktuje je obojętnie. Fakt, nie namawiam ej do zabawy potrzebnymi mi kablami.
A pro pos zwracam honor Pani z ostatniego domku Fiony. Jeżeli dobrze kojarzę, to ludzie, którzy nigdy nie mieli kota, a wzięli ją, bo chcieli pomóc. I nagle miękki przytulak zamienia się w agresora. Wystarczy żeby Pani zamiast odpuścić (behawioryści zalecają w miarę możliwości wycofać bodziec, zamknąć na małej powierzchni, zostawić w spokoju, pozwolić się wyciszyć)... przestraszyła się i odepchnęła, uderzyła kota, krzyknęła, wykonała jakiś agresywny ruch... i mogło się zadziać coś więcej...
Na razie sprawa wróciła do normy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Fionunder wstaje skoro świt a potem śpi do góry brzucholem, jak mocniej zaśnie to posapuje i pochrapuje, czasem przebiera łapkami (pewnie śni). Nie boim się. Koleżanka obwąchuje nam nos, twarz, usta, śpię nadal w Fiony pokoju, żeby miała dłużej towarzystwo... (no mjentka jestem, Neigh słusznie wyczaiła)
Ona zna zabawki, bo tę myszę sama znalazła i wyciągnęła do zabawy. Pewnikiem w tym pierwszym domu nie było źle do momentu urodzenia dziecka.
Kończę, bo coś znowu się rozgadałam.