Stara Szafa i Mała Sowa cz. V; Przytuleni na 34 :-)

Patmol pisze:co to znaczy tak konkretnie "przemrażam"?

umyte mięso porcjuję i wrzucam do komory szybkiego mrożenia w zamrażalniku
potem, zamrożone wrzucam do szuflady zamrażalnika i tam sobie czeka na swoją kolej
Co rano wyjmuję i wkładam do lodówki, żeby się powoli i w chłodzie rozmrażało
po pracy zapodaję
jak jest za zimne, albo jeszcze nie do końca rozmrożone, to polewam ciepłą wodą - takie porcje jeszcze zamknięte w woreczkach (bo porcjuję wg przepisu 25g na kg kota)

ale fachowo :oops:

ja bym musiała najpierw poważyć koty
potem kazdego podzielić przez kg i pomnożyć przez 25 dag
i uwzględnić psa
i pilnować, żeby Lajla wszystkiego nie zjadła :strach:

a pies, w tym czasie, Lajlii :roll:

no tak
u ciebie, to wyższa szkoła jazdy :mrgreen:

Ja koty mam poważone i bardzo pilnuję ile które zjada, bo przez te sterydy Zdzisia mogłaby wsunąć konia z kopytami i nawet nie zauważyć
Loki tez chętnie zje ponadnormatywną dawkę, a nie rusza się zbyt wiele

A dziś, po tym świezo upolowanym kuraku Caillou dostała takiego turbodoładowania, że biegała po ścianach.
Myślałam, że padnie i będzie trawić jak wąż słonia z Małego Księcia
ale ona, mimo, że wyglądała, jak beczułka na krótkich łapkach i brzuch ją przeważał na boki, jak szła, to przyniosła skarpetkę i domagała się rzucania, a potem przez godzinę szalała i polowała na nią

Loki tez dostał przypływu sił i ganiał papierki, a potem Caillou
Teraz dopiero padli, chociaż Caillou na dźwięk naczyń chowanych po myciu do szafki, natychmiast zameldowała się przy miskach :roll:

pozytywka pisze:dziś przyniosłam świeżo upolowane skrzydełko, bo była nowa dostawa
normalnie mięsko przemrażam

shalom, ja wiem, że ty masz prawdziwe bestie
ja właśnie pod twoim wpływem postanowiłam dać moim półbarfistom szansę zapoznania się z niedźwiedzim mięsem
chciałam nawet kupić indyczą szyję, ale tak długo przygladałam się jej w sklepie, że aż mnie zemdliło (nie jadam mięsa) i stwierdziłam, że nie dam rady samodzielnie porąbać jej na mniejsze porcje w domu (a TŻ wywiało w delegację)

pławię się w dumie :mrgreen:

no ja kupiłam już porąbaną szyję indyczą bo też nie wyobrażałam sobie jak mam sama podzielić taką grubą i długą

hmm pamiętam jeszcze tą ekscytację i radochę jak pierwszy raz mi futra chrupały kosteczki :mrgreen:

człowiek nagle sobie zdaje sprawę z tego, że one naprawdę są drapieżnikami :!:

zastanawiam się czy jak dam Proziowi krowę z kością to też pochrupie :twisted:

bo kotek poczuł się prawdziwym drapieżnikiem :twisted:

u mnie zawsze bo BARFie dostają świra i latają po ścianach :lol:

jak dostaną czasem chrupki to nastaje depresja grupowa i obniżenie napędu psychoruchowego :lol:

czasem nawet pojawia się bunt i obraza.
Ja pilnuję dawek, ale tak bez przesady. Nie wyliczam co do grama. Najważniejsze proporcje. Mrożę sobie takie dawki na jeden posiłek w pojemniczkach i wyciągam parę godzin wcześniej. Ale jak kupuję coś do ogryzania, jak np. skrzydło to daję świeże, surowe. Wtedy to dopiero jest szaleństwo. Takie niezleżałe w mrozie lepiej smakuje :mrgreen:

Hmmm, muszę i ja dać swoim do chrupania coś z kością. Chociaż kurczaka w żywieniu kotów zasadniczo unikam...

Krwiożerczy, dziki królik? To ja mam filmik o Caillou :mrgreen:

http://www.youtube.com/watch?v=XcxKIJTb3Hg

wszystko się zgadza, tyle, że Zdzisia nie zostawia kości :mrgreen:

Kocham te filmy MP :lol:

ja też

nie wiem czemu mi się teraz przypomniało, jak ukrzyżowani śpiewają "Allways look on the bright side of life" :twisted:

ja jakoś nie przepadam za ich dowcipem.
a "żywot briana" swego czasu mnie oburzył

ale każdy ma swój gust

to coś w podobnym stylu:

http://www.youtube.com/watch?v=2JRk8t37H20

to mi się mniej podoba, bo ten facio jest odstręczający
ale MP lubię w niewielkich dawkach - dokładnie jako lekarstwo na przygnębienie sa bardzo dobrzy