Tadzinek Żelazny Ptaszek
Odmówiłam biednemu zwierzęciu porannej rozrywki, zamykam drzwi do łazienki kiedy zamierzam sobie umyć co nieco. Bo kocuras natychmiast wskakuje na umywalkę, grzebie w rozlewającej się w niej wodzie, próbuje ugryźć pionowy słupek tego-czegoś-przezroczystego, przy tym ślizgają mu się nogi, więc wpada do środka, i zaraz otrzepuje mokre łapy - oczywiście na mnie

Poranny prysznic na okularach i wszystkim wokół nieszczególnie mi odpowiada, mokry dywanik z powklejanym żwirkiem tudzież - no to zamykam

Dziś odkrył wejście alternatywne - na półeczkę w kuchni, na okienko... Poniżej jest mała szafka, pod nią - półka z kosmetykami. No więc płynąca woda kusiła, kusiła... Żelazny Ptaszek zeskoczył

Bęc, brzdęk, łubudu!

Posypały się różności z półki, zleciał kocur na kuwety - wyłamał w jednej drzwiczki

Tak go to zaskoczyło, że zapomniał, po co w ogóle do łazienki spadał - nie zdążył wskoczyć na umywalkę zanim zakręciłam wodę
Z tymi drzwiczkami to było tak - w DT koty używały kuwet krytych, ale bez drzwiczek. U mnie dostały kuwety z drzwiczkami, ale te drzwiczki nie bardzo dawały się wyjąć bez brutalnego wyłamywania, no to podlepiłam je taśmą do dachu. No i właśnie nasz Żelazny Ptaszek... wyłamał
A wczoraj rano przyniósł mi do kuchni
coś. Płaskie, czarne - pomyślałam, że urwał kawałek ulubionej zabawki, ścinka futerka. Pomacałam - błe! Motyle zwłoki to były, a ja to pomacałam

Zaraz sobie zabrał na szczęście, nie wiem, co dalej z nimi zrobił - zeżarł czy rozdrobnił, nie wnikałam
