Busieńku przepraszam,że nie piszę wieczorem , ale jak zapalę światło to mi dziesiątki komarów przylatuje i żrą mnie żywcem

.Z akceptacją to pewnie będzie mały problem.Już drugi raz postawiłam Lajlę koło niego to walnął ją łapką w głowę z całej siły.A łapę ma jak jej główka-już więcej nie będę próbować.Nie zachował się jak dżentelmen-no bić młodą damę -niedopuszczalne

Myślałam,że już ją trochę zaakceptował ,bo na nią nie warczał,a tu taki numer z samego rana. Teraz będę powoli wpuszczać do pokoju resztę towarzystwa -niech się poznają przez kraty.Zośka była żywym sreberkiem,natomiast Lajla spokojna i zrównoważona.Bardzo mnie martwi,bo siedzenie w klatce zmienia jej charakter-po prostu dziczeje.Choć często biorę ją na ręce,ale to wszystko mało.Powinna szaleć bawić sie w pokoju-niestety klatka jest dla niej dobrem i miejscem bezpiecznym,ale ona tego nie rozumie.

Minimum dwa tygodnie jeszcze będzie miała areszt.

Często bywa,że ucieka mi z klatki jak coś w niej zmieniam,bo ja mam łapy drętwe,a ona szybka i zwinna.Biega wtedy po pokoju jak szalona,ja na nią poluję -"modląc się w duchu",by sobie krzywdy nie zrobiła.Bo w pokoju dużo sprzętów.Za parę minut ją łapię,ale ile mi zdrowia zabierze tylko ja wiem
