...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie kwi 15, 2012 13:21 Re: Moje stado kotecków &... Dawciu, wróć...

nurmi pisze:Marzena, pamiętam Twoją historię i rzeczywiście jest ona przedziwna. Zupełnie nie rozumiem, jak mogło w taki sposób zachowac się schronisko!!! mam nadzieję, że jednak nowi właściciele skontaktują się z Tobą, aby choć trochę ulżyć w cierpieniu...

Wiem jak to jest stracić kota i szukać go każdego dnia. jak nadzieja miesza się z brakiem nadziei, jak chodzi się wciąż w te same miejsca o każdej porze dnia i nocy (ja jeździłam 10km samochodem do miejsca zaginięcia Gucia), jak nie można spać, nie ma się apetytu, jak łzy spływają po policzkach z bezsilności... a jedynym marzeniem jest znów uściskać swoją zgubę... pewnie, że na niektóre rzeczy nie mamy wplywu, ale to co możemy robić, powinniśmy robić caly czas: ogłoszenia, lecznice, rozmowy z ludźmi... Pamiętam, jak szukałam Gucia i ktoś mi tu na forum napisał: kot naprawdę ginie kiedy przestajemy go szukać. Te slowa dały mi jakiejś wewnętrznej siły, że nie mogę się poddać bo wtedy to Gucio zupełnie nigdy się nie odnajdzie... Po 7 miesiącach szukania też wydawalo mi się, że to raczej cud by się stał, jak Gucio by się odnalazł. Serce mi rozpadało się na tysiące kawalków z żalu i smutku i żaden kot nie mógł zastąpić Gucia... I stał się cud! Znalazł się! Wcześniej wszystkie alarmy i telefony były fałszywe... i po 7 miesiącach zadzwonił właśnie ten telefon! Nikt Gucia wcześniej nie widział (może widział, ale nie alarmował...) i ten łobuz nagle się objawił i trafił na wspanialych ludzi, którzy skojarzyli ogłoszenia. Dlatego uważam, że masa ogłoszeń to podstawa!

I trzymam kciuki i myślę, aby Dawć i inne zguby odnalazły drogę do domu! :ok: :ok: :ok:


U mnie najgorszy problem to to, że nie wiem gdzie kotek trafił i czy w ogóle gdzieś trafił... Ślad urywa się w dzielnicy Podgórze, tu jest schronisko, ale kot mógł być wywieziony w każda inna dzielnicę... W Wałbrzychu jest ponad 360 ulic (może i więcej? nie wiem dokładnie), 21 dzielnic... Nawet nie wiem gdzie szukać... :( Ogłoszenia w centrum miasta, u najczęściej odwiedzanych weterynarzy, w gazecie... Znowu zahaczam po raz drugi wszystkie dzielnice, tak, żeby chociaż kilka ogłoszeń wisiało w każdej dzielnicy... ale jest ciężko... Nawet nie mogę iść i kotka nawoływać, bo zwyczajnie nie wiem gdzie iść skoro może być wszędzie... I przeraża mnie to, co powiedział wróżbita - że mógł trafić do rodziny, któa oddać go nie chce i nie chce zadzwonić... A ja modlę się chociaż o ten telefon... Ogłoszeń wieszam dużo na bieżąco w miarę możliwości, ale łut szczęścia też by się przydał, a szczęścia zawsze w życiu tak mało było... :( Ech rozkleiłam się za Mićkiem znowu... :cry:

Zapamiętam te słowa, że kot naprawdę ginie kiedy przestajemy go szukać... I jutro znowu po pracy kolejna ulica...
Pozdrawiam i dziękuję :*
Obrazek

marzena81

Avatar użytkownika
 
Posty: 589
Od: Wto gru 20, 2011 20:48

Post » Nie kwi 15, 2012 19:52 Re: Moje stado kotecków &... Dawciu, wróć...

Podpisuję się pod tym, co napisała nurmi.
Być może, że nowi właściciele nie widzieli ogłoszenia, bo nie mają w zwyczaju czytać ulicznych czy gazetowych ogłoszeń. Najczęściej decyduje przypadek.
Tak było w przypadku Ogryni. Osoba dokarmiająca ją przeczytała ogłoszenie po 4 miesiącach, a ono cały czas tam było. W okolicy było ich wiele, ale ona ich nie widziała, bo tamtędy nie przechodziła.
Ja sobie powiedziałam, że będę szukać Ogryni dotąd aż ją znajdę, chyba że umrę.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon kwi 16, 2012 6:23 Re: Moje stado kotecków &... Dawciu, wróć...

Iwonami pisze:Podpisuję się pod tym, co napisała nurmi.
Być może, że nowi właściciele nie widzieli ogłoszenia, bo nie mają w zwyczaju czytać ulicznych czy gazetowych ogłoszeń. Najczęściej decyduje przypadek.
Tak było w przypadku Ogryni. Osoba dokarmiająca ją przeczytała ogłoszenie po 4 miesiącach, a ono cały czas tam było. W okolicy było ich wiele, ale ona ich nie widziała, bo tamtędy nie przechodziła.
Ja sobie powiedziałam, że będę szukać Ogryni dotąd aż ją znajdę, chyba że umrę.


Dziękuję dziewczyny za słowa wsparcia!
Ja dzisiaj muszę niestety przełozyć wieszanie ogłoszeń, bo leje od wczoraj :( Dwa dni słońca potem pada i tak na zmianę :( To co wywieszam powisi ze dwa dni i przemaka... W koszulkach foliowych nie wieszam ogłoszeń, ponieważ jak pada na nie deszcz to już w ogóle nic nie widać przez te krople... Zaparowane jakieś się robią czy co... Na przemokniętych zawsze coś widać chyba... ;) no i w sklepach niektórych wiszą, a tu są bezpieczne za szybką ;)
Miłego dnia! :1luvu:
Obrazek

marzena81

Avatar użytkownika
 
Posty: 589
Od: Wto gru 20, 2011 20:48

Post » Wto kwi 17, 2012 22:16 Re: Moje stado kotecków &... Dawciu, wróć...

marzena caly czas jesteśmy z Tobą!
spokojnej nocy :)

Ja wieszałam ogłoszenia w koszulkach, koszulkami do góry nogami (zaklejoną częścią do góry). U dołu szczelnie przyklejałam grubą taśmą, jakoś nie przemakały i nie parowaly. Dzięki takiemu ogłoszeniu odnalazł się Gucio - Pan zapamiętał, że ogłoszenie w koszulce wisi w jedym miejscu, drugi Pan przytrzymał Gucia, a tamten poszedł, spisał telefony i zadzwonił... pamiętam to jak dziś, to była magiczna chwila. Byłam raczej pewna, że to znów fałszywy alarm, ale każdy telefon sprawdzaliśmy... i ten właśnie okazał się tym wyczekanym!

Życzę, aby do Ciebie też zadzwonił niebawem taki telefon! Nawet nie wiesz jak bardzo mocno Ci życzę! :)
http://koty-nurmi.blogspot.com - moje kochane kociska :) zapraszam serdecznie do nas!

nurmi

 
Posty: 808
Od: Sob lis 20, 2010 10:14

Post » Śro kwi 18, 2012 1:13 Re: Moje stado kotecków &... Dawciu, wróć...

nurmi pisze:marzena caly czas jesteśmy z Tobą!
spokojnej nocy :)

Ja wieszałam ogłoszenia w koszulkach, koszulkami do góry nogami (zaklejoną częścią do góry). U dołu szczelnie przyklejałam grubą taśmą, jakoś nie przemakały i nie parowaly. Dzięki takiemu ogłoszeniu odnalazł się Gucio - Pan zapamiętał, że ogłoszenie w koszulce wisi w jedym miejscu, drugi Pan przytrzymał Gucia, a tamten poszedł, spisał telefony i zadzwonił... pamiętam to jak dziś, to była magiczna chwila. Byłam raczej pewna, że to znów fałszywy alarm, ale każdy telefon sprawdzaliśmy... i ten właśnie okazał się tym wyczekanym!

Życzę, aby do Ciebie też zadzwonił niebawem taki telefon! Nawet nie wiesz jak bardzo mocno Ci życzę! :)

Ja też wieszałam ogłoszenia w koszulkach, zaklejałam je taśmą, aby nie przedostawała się do środka woda i część przypinałam pineskami do drzew (niestety tak, ale te były najmniej zrywane) resztę kleiłam szeroką przezroczystą taśmą do ogrodzeń i płotów. Do mnie telefon był też w odpowiedzi na ogłoszenie wiszące na drzewie, w plastikowej koszulce. Wisiało tam kilka miesięcy i było w pełni czytelne. I to był TEN telefon.
Jak wspominałam, od pani - karmicielki, która tamtędy przechodziła przypadkowo. Dlatego tyle czasu czekałam na ten właśnie telefon. Bo tam gdzie przebywała Ogrynia nie doszłam z ogłoszeniami. Gdybym przypuszczała, że Ogrynia mogłaby zajść tak daleko, kleiłabym coraz dalej, ale już i te miejsca w których kleiłam wydawały się mało sensowne. Nawet nie dlatego, że ja tak sądziłam, ale podobnie uważały osoby podtrzymujące mnie na duchu i pomagające mi duchowo w poszukiwaniach.
Zresztą dla wszystkich było zadziwiające,że koteczka tak daleko zaszła.
Też byłam pewna, że to prawdopodobnie nie ta kotka, dlatego wysłałam tej pani mailem dodatkowe zdjęcia i gdy dostałam odpowiedź, "że to może być ona", pojechałam i zobaczyłam Ogrynię.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro kwi 18, 2012 6:19 Re: Moje stado kotecków &... Dawciu, wróć...

Iwonami pisze:
nurmi pisze:marzena caly czas jesteśmy z Tobą!
spokojnej nocy :)

Ja wieszałam ogłoszenia w koszulkach, koszulkami do góry nogami (zaklejoną częścią do góry). U dołu szczelnie przyklejałam grubą taśmą, jakoś nie przemakały i nie parowaly. Dzięki takiemu ogłoszeniu odnalazł się Gucio - Pan zapamiętał, że ogłoszenie w koszulce wisi w jedym miejscu, drugi Pan przytrzymał Gucia, a tamten poszedł, spisał telefony i zadzwonił... pamiętam to jak dziś, to była magiczna chwila. Byłam raczej pewna, że to znów fałszywy alarm, ale każdy telefon sprawdzaliśmy... i ten właśnie okazał się tym wyczekanym!

Życzę, aby do Ciebie też zadzwonił niebawem taki telefon! Nawet nie wiesz jak bardzo mocno Ci życzę! :)

Ja też wieszałam ogłoszenia w koszulkach, zaklejałam je taśmą, aby nie przedostawała się do środka woda i część przypinałam pineskami do drzew (niestety tak, ale te były najmniej zrywane) resztę kleiłam szeroką przezroczystą taśmą do ogrodzeń i płotów. Do mnie telefon był też w odpowiedzi na ogłoszenie wiszące na drzewie, w plastikowej koszulce. Wisiało tam kilka miesięcy i było w pełni czytelne. I to był TEN telefon.
Jak wspominałam, od pani - karmicielki, która tamtędy przechodziła przypadkowo. Dlatego tyle czasu czekałam na ten właśnie telefon. Bo tam gdzie przebywała Ogrynia nie doszłam z ogłoszeniami. Gdybym przypuszczała, że Ogrynia mogłaby zajść tak daleko, kleiłabym coraz dalej, ale już i te miejsca w których kleiłam wydawały się mało sensowne. Nawet nie dlatego, że ja tak sądziłam, ale podobnie uważały osoby podtrzymujące mnie na duchu i pomagające mi duchowo w poszukiwaniach.
Zresztą dla wszystkich było zadziwiające,że koteczka tak daleko zaszła.
Też byłam pewna, że to prawdopodobnie nie ta kotka, dlatego wysłałam tej pani mailem dodatkowe zdjęcia i gdy dostałam odpowiedź, "że to może być ona", pojechałam i zobaczyłam Ogrynię.


Dziękuję dziewczyny za słowa wsparcia! :1luvu:
Tak bardzo mi są potrzebne, bo każdego dnia się załąmuję... i próbuję od nowa...

Ja mam kolorowe plakaty A4 i A3 i te wieszam w sklepach jak ktoś się zgodzi i np. na przystankach. Tu wiem, że nie przemokną - najwyżej ktoś ściągnie... Mam inne ulotki A4 (zielony lub pomarańczowy papier i czarno - białe zdjęcia), które wieszałam w koszulkach i znowu zacznę jednak wieszać w koszulkach i mam pół kartki A4 (zdjęcie kolorowe lub czarno - białe i telefon) i te przyczepiam do słupa taśmą lub do drzewa. Na słupie nie przemokną, bo całe prawie oklejam :lol: a te małe na drzewie... hmm muszę kupić dzisiaj małe koszulki :)
Pozdrawiam i jestem Wam bardzo wdzięczna, że wspieracie poszukiwania. Szczere dziękuję!
:1luvu:
Obrazek

marzena81

Avatar użytkownika
 
Posty: 589
Od: Wto gru 20, 2011 20:48

Post » Śro kwi 18, 2012 7:13 Re: Moje stado kotecków &... Dawciu, wróć...

Moje wszystkie ogłoszenia były wielkości połówki A4, kupiłam małe koszulki i w nich je wieszałam.
Przyszło mi jeszcze do głowy coś takiego.
Jeżeli założymy, że kicia jest u kogoś w domu i ten ktoś nie chce się ujawnić, zaproponowałabym w ogłoszeniu nagrodę nie tylko za pomoc w odnalezieniu kota, ale także za informację o miejscu pobytu, ponieważ kot może być przez kogoś przygarnięty.
W Polsce jak dobrze wiadomo, nie brakuje "życzliwych" i być może ktoś doniesie, że u jego sąsiada albo znajomego taki kotek był widziany.
W moim przypadku, gdy zaproponowałam w ogłoszeniu nagrodę (początkowo tego nie było) zainteresowanie było większe i dopiero od tamtego momentu zaczęłam odbierać telefony.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro kwi 18, 2012 8:45 Re: Moje stado kotecków &... Dawciu, wróć...

U mnie po chamsku zrywają właśnie te większe, kilka małych jeszcze wisi od stycznia, tj. tych które powiesiłam zaraz po zaginięciu (2,3). Jedno wisi w sklepie, zostawiałam u wetów ale też już zabrali, kolejne nie bardzo chcą, bo "jeśli do tej pory nie wrócił, to już nie wróci". Ostatnia seria była A4, kolorowa, ze 20 w widocznych miejscach - już nie ma ani jednego :( I cisza.
Ślad na osiedlu się urwał, choć ciągle tam chodzę i nawołuję, kilka osób obiecało się rozglądać. Nie wiem co o tym myśleć. Dziewczynka ta się nie odzywa - wcześniej odpisywała na sms-y, maila, spotkałyśmy się i szukałyśmy, teraz nic, ciekawe co się stało? Potrzebuję czegoś nowego, bo uschnę, najbardziej niepokoi mnie to, że nawet panie dokarmiające bezdomniaczki w ogóle nic nie widziały.
Zostawiam jeszcze, z innych sposobów, pliczki ulotek w poczekalniach, w szafkach na zostawianie toreb w sklepach spożywczych, oraz w bankomacie. Może tędy coś?

Mam problem z wyobrażeniem sobie, jak Dawć opuszcza dom i idzie gdzieś. Wyszedł tamtej nocy i co? Spotkał coś na swojej drodze? Tak sobie pomyślał, że pójdzie tu i tu, a potem zapomniał drogę? Tyle wokół potencjalnie niebezpiecznych rzeczy i z drugiej strony tak mało, bo oprócz ulicy wszystko tylko domniemane. Mam koty od siedmiu lat i nigdy nic :?

liszyca

 
Posty: 1063
Od: Pon maja 16, 2011 15:10
Lokalizacja: lubelskie

Post » Śro kwi 18, 2012 13:23 Re: Moje stado kotecków &... Dawciu, wróć...

liszyca pisze:U mnie po chamsku zrywają właśnie te większe, kilka małych jeszcze wisi od stycznia, tj. tych które powiesiłam zaraz po zaginięciu (2,3). Jedno wisi w sklepie, zostawiałam u wetów ale też już zabrali, kolejne nie bardzo chcą, bo "jeśli do tej pory nie wrócił, to już nie wróci".

Miałam to samo. Nie pisz kiedy kot zginął i tyle. Ja od początku nie pisałam w ogłoszeniu kiedy Ogrynia zaginęła, potem jeszcze dopisywałam, że kotka jest nadal poszukiwana, na dole pisałam "proszę, nie zrywaj tego ogłoszenia" i trochę pomagało.
Nie pisałam także, że to jest kotka dzika, bo wielu pukało się w czoło, że szukam dzikiej kotki.

liszyca pisze:Mam problem z wyobrażeniem sobie, jak Dawć opuszcza dom i idzie gdzieś. Wyszedł tamtej nocy i co? Spotkał coś na swojej drodze? Tak sobie pomyślał, że pójdzie tu i tu, a potem zapomniał drogę? Tyle wokół potencjalnie niebezpiecznych rzeczy i z drugiej strony tak mało, bo oprócz ulicy wszystko tylko domniemane. Mam koty od siedmiu lat i nigdy nic :?/

Nie wysilaj swojego umysłu, bo los Dawcia może być i sądzę, że jest zupełnie inny.
Mnie do głowy by nie przyszło, że Ogrynia znalazła sobie luksusową piwnicę, bo to właściwie nie była piwnica, tylko eleganckie piwniczne pomieszczenie, w którym było biuro. Biuro się wyprowadziło, okno było otwarte, to się Ogrynia wprowadziła. Przezimowała w te mrozy w cieple - w pomieszczeniu było wręcz gorąco, miała dwie wspaniałe karmicielki. A ja zamartwiałam się tak jak Ty, że marznie, że jest głodna, czy z piwnicy z której uciekła, pobiegła w prawo czy w lewo, etc.
Nie ma sensu rysować scenariuszy, bo się nie sprawdzają, choć łatwo mi to mówić teraz, gdy wszystko już jest wiadome.

Co do dziewczynki, to być może interweniowali rodzice, że zadaje się z obcymi? Pisze SMS-y? Czy to nie jakiś pedofil itp:
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro kwi 18, 2012 17:10 Re: Moje stado kotecków &... Dawciu, wróć...

Iwonami pisze:
liszyca pisze:U mnie po chamsku zrywają właśnie te większe, kilka małych jeszcze wisi od stycznia, tj. tych które powiesiłam zaraz po zaginięciu (2,3). Jedno wisi w sklepie, zostawiałam u wetów ale też już zabrali, kolejne nie bardzo chcą, bo "jeśli do tej pory nie wrócił, to już nie wróci".

Miałam to samo. Nie pisz kiedy kot zginął i tyle. Ja od początku nie pisałam w ogłoszeniu kiedy Ogrynia zaginęła, potem jeszcze dopisywałam, że kotka jest nadal poszukiwana, na dole pisałam "proszę, nie zrywaj tego ogłoszenia" i trochę pomagało.
Nie pisałam także, że to jest kotka dzika, bo wielu pukało się w czoło, że szukam dzikiej kotki.

liszyca pisze:Mam problem z wyobrażeniem sobie, jak Dawć opuszcza dom i idzie gdzieś. Wyszedł tamtej nocy i co? Spotkał coś na swojej drodze? Tak sobie pomyślał, że pójdzie tu i tu, a potem zapomniał drogę? Tyle wokół potencjalnie niebezpiecznych rzeczy i z drugiej strony tak mało, bo oprócz ulicy wszystko tylko domniemane. Mam koty od siedmiu lat i nigdy nic :?/

Nie wysilaj swojego umysłu, bo los Dawcia może być i sądzę, że jest zupełnie inny.
Mnie do głowy by nie przyszło, że Ogrynia znalazła sobie luksusową piwnicę, bo to właściwie nie była piwnica, tylko eleganckie piwniczne pomieszczenie, w którym było biuro. Biuro się wyprowadziło, okno było otwarte, to się Ogrynia wprowadziła. Przezimowała w te mrozy w cieple - w pomieszczeniu było wręcz gorąco, miała dwie wspaniałe karmicielki. A ja zamartwiałam się tak jak Ty, że marznie, że jest głodna, czy z piwnicy z której uciekła, pobiegła w prawo czy w lewo, etc.
Nie ma sensu rysować scenariuszy, bo się nie sprawdzają, choć łatwo mi to mówić teraz, gdy wszystko już jest wiadome.

Co do dziewczynki, to być może interweniowali rodzice, że zadaje się z obcymi? Pisze SMS-y? Czy to nie jakiś pedofil itp:


Czy ja mogłabym od siebie coś dodać? Ja w sobotę wieszałam ogłoszenia dwie godziny w pewnej dzielnicy, a dzisiaj miałam ją dokończyć oklejać, bo padało od niedzieli i nie było jak kleić i... dzisiaj jak przyjechałam to się załamałam... prawie się nie popłakałam... Duża, ale spokojna dzielnica, każdy się zna, nic się tu nie dzieje... A dzisiaj nie wiadomo skąd pełno ogłoszeń, że ktoś da pracę i oczywiście na tych słupach z moimi ogłoszeniami... Nie muszę dodawać, że na moich ogłoszeniach... :( Część ogłoszeń zerwano, kilka przemokło, więc ja znowu dzisiaj od początku dzielnicy zaczęłam, ogłoszenia w małych i dużych koszulkach tym razem... Jak to będzie szło w takim tempie to ja nie wiem czy do końca życia "załatwię" 21 dzielnic... Non stop ściągają... :( Zeby to chociaż wisiało, ale widzę, że cały czas przeszkadza... Cały czas... :( Też chamsko zrywają i zazwyczaj jak jest pełno miejsca na tablicach z ogłoszeniami w centrum to gdzie wywieszają ogłoszenia? Na moim... :cry:

Jedyne co mnie pociesza to fakt, że ostatnio jak byłam w Urzędzie Skarbowym to dozorca pozwolił wywiesić na drzwiach wyjściowych z boku (średnio widoczne, ale chociaż jest...) i powiedział, że on kojarzy to ogłoszenie... :) I jak byłam ostatnio na obrzeżach Wałbrzycha w zabitej deskami wioseczce to jedna pani też kojarzyła ogłoszenie :) I jeden młody chłopak ostatnio zadzwonił i powiedział, że on tez kilkakrotnie natknął się na moje ogłoszenia i chciał ze mną tylko porozmawiać i życzyć mi powodzenia... To miłe... :)
Obrazek

marzena81

Avatar użytkownika
 
Posty: 589
Od: Wto gru 20, 2011 20:48

Post » Śro kwi 18, 2012 22:08 Re: Moje stado kotecków &... Dawciu, wróć...

marzena81 pisze:Jedyne co mnie pociesza to fakt, że ostatnio jak byłam w Urzędzie Skarbowym to dozorca pozwolił wywiesić na drzwiach wyjściowych z boku (średnio widoczne, ale chociaż jest...) i powiedział, że on kojarzy to ogłoszenie... :) I jak byłam ostatnio na obrzeżach Wałbrzycha w zabitej deskami wioseczce to jedna pani też kojarzyła ogłoszenie :) I jeden młody chłopak ostatnio zadzwonił i powiedział, że on tez kilkakrotnie natknął się na moje ogłoszenia i chciał ze mną tylko porozmawiać i życzyć mi powodzenia... To miłe... :)

I właśnie o to chodzi, aby jak najwięcej osób kojarzyło to ogłoszenie. Aby pamiętali że ktoś poszukuje kota. Proponuję, abyś nie chodziła codziennie kleić ogłoszenia. Ja chodziłam i uzupełniałam raz, dwa razy w tygodniu. Ale podkreślam, gdy obiecałam nagrodę, mniej ogłoszeń było zrywanych.
Ja nawet kiedyś wzięłam drabinę i powiesiłam tak wysoko na drzewie, aby nikt nie mógł dosięgnąć. Może było mniej czytelne, bo wysoko - ale chodziło mi o to aby kojarzyli, że ja wciąż szukam kotki.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw kwi 19, 2012 6:11 Re: Moje stado kotecków &... Dawciu, wróć...

Iwonami pisze:
marzena81 pisze:Jedyne co mnie pociesza to fakt, że ostatnio jak byłam w Urzędzie Skarbowym to dozorca pozwolił wywiesić na drzwiach wyjściowych z boku (średnio widoczne, ale chociaż jest...) i powiedział, że on kojarzy to ogłoszenie... :) I jak byłam ostatnio na obrzeżach Wałbrzycha w zabitej deskami wioseczce to jedna pani też kojarzyła ogłoszenie :) I jeden młody chłopak ostatnio zadzwonił i powiedział, że on tez kilkakrotnie natknął się na moje ogłoszenia i chciał ze mną tylko porozmawiać i życzyć mi powodzenia... To miłe... :)

I właśnie o to chodzi, aby jak najwięcej osób kojarzyło to ogłoszenie. Aby pamiętali że ktoś poszukuje kota. Proponuję, abyś nie chodziła codziennie kleić ogłoszenia. Ja chodziłam i uzupełniałam raz, dwa razy w tygodniu. Ale podkreślam, gdy obiecałam nagrodę, mniej ogłoszeń było zrywanych.
Ja nawet kiedyś wzięłam drabinę i powiesiłam tak wysoko na drzewie, aby nikt nie mógł dosięgnąć. Może było mniej czytelne, bo wysoko - ale chodziło mi o to aby kojarzyli, że ja wciąż szukam kotki.


Tak, to ważne, żeby ktoś kojarzył :) Czasem jakiś kawał ktoś zrobi... ale wiele osób chce pomóc... Na ogłoszeniu napisałam, że jak ktoś nie chce oddać to niech tylko zadzwoni, a za odnalezienie jest nagroda.
Ja ogłoszenia uzupełniam na bieżąco na kilku tablicach w centrum miasta i na piaskowej górze, bo tu wielu ludzi codziennie się kręci (dzielnica supermarketów). Przy supermarketach nie wolno wieszać, ale są tablice na piaskowej. No i w gazetach darmowych co drugi miesiąc daję. Na internecie ogłoszenia są cały czas.
A wieszanie ogłoszeń codziennie... Ja muszę... Nie wiem gdzie jest kotek, w jakiej dzielnicy... Obiecałam sobie i Mićkowi, że przejdę każdą ulicę... Pewnie to zajmie pare miesięcy i zanim wywieszę w drugiej to już w pierwszej dzielnicy zerwą... ale zawsze ktoś będzie nadal kojarzył...
Miłego dnia :1luvu:
A
Obrazek

marzena81

Avatar użytkownika
 
Posty: 589
Od: Wto gru 20, 2011 20:48

Post » Czw kwi 19, 2012 11:15 Re: Moje stado kotecków &... Dawciu, wróć...

marzena81 pisze:Tak, to ważne, żeby ktoś kojarzył :) Czasem jakiś kawał ktoś zrobi... ale wiele osób chce pomóc... Na ogłoszeniu napisałam, że jak ktoś nie chce oddać to niech tylko zadzwoni, a za odnalezienie jest nagroda.
Ja ogłoszenia uzupełniam na bieżąco na kilku tablicach w centrum miasta i na piaskowej górze, bo tu wielu ludzi codziennie się kręci (dzielnica supermarketów). Przy supermarketach nie wolno wieszać, ale są tablice na piaskowej. No i w gazetach darmowych co drugi miesiąc daję. Na internecie ogłoszenia są cały czas.
A wieszanie ogłoszeń codziennie... Ja muszę... Nie wiem gdzie jest kotek, w jakiej dzielnicy... Obiecałam sobie i Mićkowi, że przejdę każdą ulicę... Pewnie to zajmie pare miesięcy i zanim wywieszę w drugiej to już w pierwszej dzielnicy zerwą... ale zawsze ktoś będzie nadal kojarzył...
Miłego dnia :1luvu:
A

Przyznam, że na ogłoszenia w internecie nie miałam ani jednego odzewu. Wydaje mi się, że w internecie takich ogłoszeń jest tyle, że trudno się przebić przez ich gąszcz.
Co nie oznacza, że trzeba rezygnować z tej formy ogłaszania.
Radziłabym także zmieniać miejsca, gdzie wieszasz ogłoszenia, aby nie były stale w tym samym miejscu, robić takie rundy, wracać po czasie do miejsc w których były, w ten sposób ich zasięg będzie większy. Przynajmniej ja tak robiłam. Gdy powiesiłam w niedzielę wieczorem na jakimś płocie, to w następną niedzielę wieszałam dwa płoty dalej. Potem znowu wracałam do tego pierwszego miejsca. Najtrwalsze były jednak ogłoszenia przypinane pineskami do drzew. Bo trudno było te pineski wyjąć. Często wbijałam je młotkiem, bo niektóre drzewa mają bardzo twardą korę.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw kwi 19, 2012 13:39 Re: Moje stado kotecków &... Dawciu, wróć...

Iwonami pisze:
marzena81 pisze:Tak, to ważne, żeby ktoś kojarzył :) Czasem jakiś kawał ktoś zrobi... ale wiele osób chce pomóc... Na ogłoszeniu napisałam, że jak ktoś nie chce oddać to niech tylko zadzwoni, a za odnalezienie jest nagroda.
Ja ogłoszenia uzupełniam na bieżąco na kilku tablicach w centrum miasta i na piaskowej górze, bo tu wielu ludzi codziennie się kręci (dzielnica supermarketów). Przy supermarketach nie wolno wieszać, ale są tablice na piaskowej. No i w gazetach darmowych co drugi miesiąc daję. Na internecie ogłoszenia są cały czas.
A wieszanie ogłoszeń codziennie... Ja muszę... Nie wiem gdzie jest kotek, w jakiej dzielnicy... Obiecałam sobie i Mićkowi, że przejdę każdą ulicę... Pewnie to zajmie pare miesięcy i zanim wywieszę w drugiej to już w pierwszej dzielnicy zerwą... ale zawsze ktoś będzie nadal kojarzył...
Miłego dnia :1luvu:


Przyznam, że na ogłoszenia w internecie nie miałam ani jednego odzewu. Wydaje mi się, że w internecie takich ogłoszeń jest tyle, że trudno się przebić przez ich gąszcz.
Co nie oznacza, że trzeba rezygnować z tej formy ogłaszania.
Radziłabym także zmieniać miejsca, gdzie wieszasz ogłoszenia, aby nie były stale w tym samym miejscu, robić takie rundy, wracać po czasie do miejsc w których były, w ten sposób ich zasięg będzie większy. Przynajmniej ja tak robiłam. Gdy powiesiłam w niedzielę wieczorem na jakimś płocie, to w następną niedzielę wieszałam dwa płoty dalej. Potem znowu wracałam do tego pierwszego miejsca. Najtrwalsze były jednak ogłoszenia przypinane pineskami do drzew. Bo trudno było te pineski wyjąć. Często wbijałam je młotkiem, bo niektóre drzewa mają bardzo twardą korę.


:ryk:
Ja też tak robiłam :)
Miałam codziennie prawie przy sobie młotek w torebce :lol:
Wbijałam pinezki w drzewa, ale teraz wzięłam się na sposób - zszywacz tapicerski... Pstryk, pstryk, pstryk, pstryk i ogłoszenie wisi ;)
Obrazek

marzena81

Avatar użytkownika
 
Posty: 589
Od: Wto gru 20, 2011 20:48

Post » Czw kwi 19, 2012 21:05 Re: Moje stado kotecków &... Dawciu, wróć...

Dzisiaj mam okres totalnej niewiary. Rozrzucałam małe ulotki. Poza tym inne sprawy się pie...ą i ogólny dół gwarantowany.

liszyca

 
Posty: 1063
Od: Pon maja 16, 2011 15:10
Lokalizacja: lubelskie

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 91 gości