Oczywiście, że lotnisko jest zalane, ale nie "nasze" lotnisko. To co podają w wiadomościach w Polsce to tylko pół prawdy - tu w stolicy żyje 20 mln ludzi, zalane są przedmieścia i to w większości są zalane przez kilka godzin dziennie (pływy) na wysokość 20-30 cm. Owszem są miejsca, gdzie są teraz 2 metry wody, ale to są miejsca położone poniżej poziomu morza, więc czego można się spodziewać podczas największej powodzi od 50 lat?  
  
  Życie toczy się normalnie, na częśćiowo zalanyach terenach jeżdżą samochody, działają targowiska tylko wszyscy chodzą w kaloszach  

 Jak wody robi się za dużo, to przesiadają się na łodzie lub pontony. Nikt nie płacze, bo przecież wszyscy sąsiedzi są w takiej samej sytuacji. Jednak wszyscy śledzą sytuację i mówi się, że może być gorzej, dużo gorzej. Sklepy i domy są zabezpieczone przed powodzią wysokimi murkami (z cegły  

 ), często dziurawymi. Do sklepu wchodzi się przeskakując taki murek na prowizorycznie skleconych z czegoś schodkach. W głównych sieciach handlowych półki są puste, od 2 tygodni nie ma wody, ale wszyscy wokół wodę mają. Wystarczy przejść do sklepu albo baru obok i bez problemu wszystko się kupuje. Podobno jednak ceny skoczyły o 100% i teraz butelka wody kosztuje aż 1zł  

  Azja to inny świat a my KOCHAMY takie klimaty. Nic tu nie jest problemem, wszystko da się załatwić. Przez ulicę przechodzi się kiedy się chce (prawie nigdzie nie ma świateł dla pieszych, a nawet jeśli są, to nikt się nimi nie przejmuje). Na skuterze jedzie na raz cała 4-5-osobowa rodzina. Bez kasków oczywiście  

 Kaski teoretycznie trzeba nosić, ale, jak wszyscy tu mówią "who cares?"
Przygód mieliśmy bardzo dużo. Nie będę opisywać, bo zajęłoby to całą noc... Bo my tu mamy wieczór  

 Dziś na przykład jedliśmy najbardziej śmierdzący owoc świata - durian. Pyszny był, tylko nie można oddychać jedząc go  

 Śmierdzi jak mieszanka czegoś zepsutego z siarkowodorem, a w smaku jest słodki, trochę jak melon zmieszany z czymś. I jest baaaaardzo pożywny. Tylko ze względu na zapach nie można go wnosić do środków transportu czy hoteli, czyli jemy na ulicy, jak większość rzeczu tutaj. A wokół czasem (często) biegają olbrzymie karaluchy...  

 Trzeba będzie się odrobaczyś po powrocie  
 Aaaaa - zapomniałabym, mamy tu w dzień jakieś 32 stoponie ciepła i słoneczko z niewielkimi chmurkami, w nocy jest ok.28 st.  
  
 Jutro w nocy tutejszego czasu wyjeżdżamy...  

No i słoń mnie niósł na trąbie! Małża mi deptał, ale nie zadeptał  
