Sierściuchy - Malawaszka za TM :(

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 08, 2010 18:53 Re: Sierściuchy...Mela i Saba: "szlaffkoleżanki" :D

Powiedz jej, ze masz koleżankę, co już wyczerpała limity :twisted:

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Pt paź 08, 2010 19:22 Re: Sierściuchy...Mela i Saba: "szlaffkoleżanki" :D

Cholerka potrzebowałabym cztery :?
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Nie paź 10, 2010 13:54 Re: Sierściuchy...Mela i Saba: "szlaffkoleżanki" :D

Albo jeden przemysłowy :D

Właśnie przeprowadziłam kocie kuwety, a właściwie jedną, do szafki pod zlewozmywak. Stwierdziłam ,że po grzyba mam kupować kolejne meble (kuwety docelowo miały i tak i tak wylądować w szafkach) i zagracać cenną przestrzeń, kiedy w sumie nie wykorzystuję tego, co mam. Znaczy wykorzystuję, ale ... można efektywniej 8) Zobaczę, co na to koty.

Póki co nie wycinam otworów w drzwiach. Zresztą to i tak nie najlepszy pomysł, bo fronty są z płyty jakiejś tam - otwór będzie się haczyć i wykruszać :? . Jak można go wykończyć ładnie, żeby się nie snuł? Ewentualnie wymienię fronty na takie z fachowymi otworami :D

Na razie zostawiłam uchylone drzwiczki, a żeby ktoś się w kibelku nie zatrzasnął, podkleiłam korek po winie. Kocizny mają do dyspozycji szczelinę szerokości jakichś... Nie wiem, wystarczającą, bo widzę, że sobie radzą :D * Przygotowanie kociego kibelka wymagało zabezpieczenia jednej strony mebli: szafki nie dochodzą do ściany, koty mogłyby mi wejść za meble, a wolałabym nie demontować kuchni, coby jakiego dziabąga uwalniać :twisted: Faza testów trwa: wysoka sierśćkomisja celnie pokazuje niedoróbki :mrgreen: Zwolnione przez kuwety miejsce zostanie wykorzystane pod... nie wiem, pod coś na pewno :D

Zacytuję się z wątku MiauKota:

Sabcia dostała nowe szelki. I takie mam skojarzenie: o ile stare zakładało się jak stanik, o tyle nowe wdziewa się niczym stringi. Zapinane na grzbiecie :mrgreen: Poza tym specery kończymy na trawniku za blokiem. Fajnie jest: rzucam piłkę, Saba za nią biegnie, niesie kawałek, wypuszcza z paszczy i je trawę... No to idę po piłkę, kłaniam się nisko, podnoszę piłkę, rzucam, Saba biegnie... paszcza... trawa... idę... skłon...piłka.. paszcza... skłon... skłon... skłon... :twisted:
Jak to szło? Sport to zdrowie :roll:

Wczoraj tuż przed naszym wieczornym spacerem ktoś se odpalił petardę :evil: Sab się zatrząsł w posadach i swym sabowym jestestwie, ale ...

:dance: :dance2:
dał się wyprowadzić :dance: :dance2:


Pierwszy bezsmyczowe chwile Saby - wrzesień.
Za moment gotowy będzie drugi filmik.

* akurat starczy, bym się w nocy zdrowo strzeliła w biodro.

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Nie paź 10, 2010 14:11 Re: Sierściuchy...Mela i Saba: "szlaffkoleżanki" :D

Właśnie to było moją pierwszą myślą jak zaczęłam czytać 8)
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Nie paź 10, 2010 16:01 Re: Sierściuchy...Mela i Saba: "szlaffkoleżanki" :D

Co? Że se w biodro przywalę? :mrgreen:

Wieczory coraz dłuższe. Można coś zmajstrować :mrgreen: Butelki, kubeczki po jogurtach, rolki po papierze toaletowym czy papierowych ręcznikach, piłeczki, papierki, tektura... A ile radochy! :mrgreen:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Nie paź 10, 2010 17:13 Re: Sierściuchy...Mela i Saba: "szlaffkoleżanki" :D

Aż tak precyzyjnie to nie, ale że przywalisz byłam pewna :twisted:
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon paź 11, 2010 19:51 Re: Sierściuchy...Mela i Saba: "szlaffkoleżanki" :D

Obiecany drugi filmik: zwracam uwagę na Sabowe stopki odziane w zbyt duże futrzaste skarpetki :mrgreen:

Jurek i Zosia próbują właśnie jakoś pomieścić się na kaloryferze - przedni widok! :mrgreen: O, aktualizacja: poszedł do drapaka, Zofija nie dała się wypchnąć :lol:
Biodra jeszcze całe, inne części ciałą też - starcia z drzwiczkami szafki pełniącej funkcję kociej sławojki nie zaliczyłam (jeszcze), ale!
- Po pierwsze namiętnie łapię się na tym, że kiedy widzę kota wchodzącego do szafki, muszę sie pilnować, bo w pierwszym odruchu chcę go siłą stamtąd wyjmować (zapomniałam, że zabezpieczyłam szczelinę, którą mogłyby sierściuchy wejść za meble :roll: ).
- Po drugie wciąż chcę te drzwiczki domykać :roll:
- Po trzecie - już kilka razy wyrzuciłam śmieci do kuwety... (tam kiedyś kosz stał :? ).


Poza tym menażeria pomagała mi dzisiaj przy skręcaniu krzeseł. Jurkowi kiedyś normalnie nakopię do czterech liter :evil: Ten kot WSZYSTKO wypatrzy, szczególnie to, czego nie powinien! :evil: A Saba pogryzła mi taką plastikową zaślepkę zakrywającą śrubkę :roll: Zorientowałam się, bo siedziała za moimi plecami i tylko coś przeżuwała i mlaskała, no coś ewidentnie utknęło jej w paszczy. Z duszą na ramieniu wpakowałam jej dłoń miedzy zęby i wyjęłam zgubę :evil:

I hicior dnia! Uwaga! http://wiadomosci.onet.pl/kraj/nowy-pom ... omosc.html . Ktoś tu se zapas dopalaczy zrobił i postanowił chyba wszystkie naraz zażyć 8O :evil:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Wto paź 12, 2010 9:56 Re: Sierściuchy...Mela i Saba: "szlaffkoleżanki" :D

Za mną emocjonująca noc, rzekłabym :roll:

Około trzeciej obudziły mnie jakieś dziwne odgłosy: jakby ktoś próbował wejść do szafy lub... z niej wyjść :roll: Olałam sprawę, przewróciłam się na drugi bok, ale ziarno niepokoju zostało zasiane i kiełkowało w tempie drugiej świetlnej :evil: . Zaczęłam kombinować, czy po powrocie z wieczornego spaceru aby na pewno widziałam Melkę? 8O Zwlokłam się z wyrka, przekopałam chałupę: kiciam, ciciam, potrząsam puchą - koty oczywiście załapały się na dodatkowy posiłek (jakaś nagroda musi być, skoro już wyszły z wyrek i zameldowały się na swoich miejscówkach, prawdaż...Siedziało toto niepitomne i się chybotało, wodząc po kuchni błędnym wzrokiem :mrgreen: ), ale Melki nie było... No to dalej maniam, melusiam, sonikuję... nic. Wreszcie ... o! coś idzie! Ciągnie się niczym glista włochata przez cały przedpokój, ziewa na potęgę, prostuje kolejne nożęta, ślepka malusie, szparki takie ledwo, ale idzie... O? Żarcie? Pogięło cię, kobieto? Ale dobra... jak już mnie obudziłaś, to zjem... Ech... :roll:
Nie wiem, gdzie spała :roll:

I jeszcze info: Fundacja Miaukot rozwija działalność: udało się znaleźć w Bytomiu lokal, w którym w przyszłości (czyli po remoncie) powstanie punkt edukacyjno-sterylizacyjny. Przebywać będą tam koty czekające na sterylkę, koty po zabiegu, koty na kwarantannie, zwierzęta chore. Aby doprowadzić go do stanu użyteczności, potrzebne jest naprawdę wszystko, łącznie z namiarami na fachowców (mamy świetnego elektryka, teraz najpilniej potrzebny spec wodno-kanalizacyjny, fachman znający się na kładzeniu płytek... ) i podpowiedziami odnosnie zastosowania pewnych rozwiązań technicznych - np. jaki rodzaj ogrzewania zamontować, by było ciepło i tanio ;) . Po szczegóły - łącznie z dokumentacją zdjęciową - zapraszam tu i do wątku ciach!-owego.

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Wto paź 12, 2010 14:25 Re: Sierściuchy...nocne przygody sierścia+Ciachcentrum-22

Aż się boję pomyślec co by było jakbyś miałą mój metraż :wink:
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Wto paź 12, 2010 17:01 Re: Sierściuchy...nocne przygody sierścia+Ciachcentrum-22

Wróciłam od weta: Tosia dostałą maść w gruczoły, te przy ogonie.

Klunia ma zapalenie pęcherza - pierwszy raz widziałam, co znaczy wkur... kot u weta. Jestem podrapana i ... nadgryziona. Nie mogę powiedzieć ,że mnie pogryzła, bo łapała zębami, ale chyba wielkim wysiłkiem woli nie zaciskała szczęk. Udało się wycisnąć trochę moczu - pasek wykazał na pewno obecność krwi, białka i nie wiem, czego jeszcze :(
Cała litania szła :(
Przez dwa - trzy najbliższe dni będziem kota kłuć. Już się boję. To, co dzisiaj wyprawiała, to normalnie masakra :( Złapałam ją na tym, jak nalała Sabie do posłanka. Złapałam jeszcze ciepłe - Kluń próbował ślady kocykiem zagrzebać :( Do jedzenia mam dosypywać UrinoVet.

Muszę se kupić paski do badania moczu :(

Saba miała przepełniony na maxa prawy gruczoł - też ten przy ogonie. Ile tego "smaru" wyszło! :strach: A jaki zapaszek... :roll: I ząbki powinniśmy oczyścić. Okolice lewego gruczołu (to głównie z tym jechałam do weta w sprawie Sabiszona) dla odmiany: skóra jest zaczerwieniona, a futerko posklejane trochę, ale bezwonne. Nie wiem, co tam cieknie, bo gruczoł jest ok . Mam oxycort do pryskania. Poza tym była megagrzeczna - i w poczekalni, i w gabinecie. Ładnie witała się z psami, grzecznie siedziała, kiedy zajmowaliśmy się kotami.

Ubaw miałam niebywały w chwili, kiedy pakowałam towarzystwo do auta. Na miejscu pierwszego pasażera siedział Tojfel, ale kiedy zauważył, że z tyłu pojadą koty, przelazł na tylne siedzenie. A jak Tojfel powie, że jedzie z tyłu, to... jedzie :twisted: Saba olała sprawę sikiem prostym - przeszła na wolne miejsce i normalnie... jest stworzona do jazdy samochodem :D Grzecznie siedziała i obserwowała drogę. Tojfel obserwował koty, wystawiając na próbę (ciężką) ich cierpliwość :twisted:

A Tojfel ma na powiększony płat wątroby czy tak jakoś, a w nim coś, czego tam być nie powinno. USG wykazało :( Trzeba się liczyć z różnymi... opcjami :( Wczoraj tata musiał go do gabinetu wciągać siłą, dzisiaj poszło bezboleśnie - pieseczek myślał, że kotki idą z nim :mrgreen: Do ostatniej chwili siedział przy transporterze i spozierał, przez otwory wentylacyjne, co to się tam w środku ciekawego dzieje.
A to się zdziwić musiał, kiedy drzwi się zamknęły, a kotów nie było :twisted:

Ale ogólnie jest do bani...
:(

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Wto paź 12, 2010 18:03 Re: Sierściuchy...Qluń-pęcherz,Toś-gruczoły,Tojfel-wątroba :( 22

Bardzo mi przykro.
Jak się sypie, to hurtem.
Obrazek Obrazek

anita5

 
Posty: 22470
Od: Sob cze 18, 2005 16:48
Lokalizacja: Śląsk

Post » Śro paź 13, 2010 6:22 Re: Sierściuchy...Qluń-pęcherz,Toś-gruczoły,Tojfel-wątroba :( 22

:(
A moze mozna ten fragment wątroby usunąć? :roll:
Biedna Klunia, musiało ją bardzo boleć. Mereth teraz walczy z SUK, podaje zastrzyki z no-spy i takietam - może do niej zajrzyj, albo napisz, może ma jakieś "patenty".
:ok: :ok: :ok:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Śro paź 13, 2010 7:52 Re: Sierściuchy...nocne przygody sierścia+Ciachcentrum-22

EwKo pisze:
Ale ogólnie jest do bani...
:(

Oj wiem coś na ten temat !! :evil:

Drogi moczowe przeszłam z Kociołem ( hmmmm :roll: zabrzmialo trochę jak fabuł road movie), wiec na ten temat tez coś wiem. Przeszliśmy rózne koleje losu ale najlepiej zaskoczył na Hill'sie s/d. Co prawd nie z dnia na dzień ani nawet nie po pierwszej paczce, ale w końcu jest lepiej.Czego i Wam życzę :ok: :ok: :ok:
Obrazek

Hipcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3179
Od: Czw lut 02, 2006 20:28
Lokalizacja: Bytom

Post » Śro paź 13, 2010 8:57 Re: Sierściuchy...Qluń-pęcherz,Toś-gruczoły,Tojfel-wątroba :( 22

Marcia, nie wiem. Na razie wiem ,że jamol faszerowany jest jakimiś zastrzykami. Podpytam weta, wczoraj nie miałam do tego głowy, a nie wchodziłam do gabinetu razem z ojcem.

Jak rany...normalnie się boję własnego kota u weta trzymać :strach: Z drugiej strony się rozczuliłam, widząc, jak bardzo nie chce mnie ugryźć. Może zresztą nadinterpretuję? Nie wiem.

Jestem rozwalona kwotami, jakie w tym miesiącu poszły na mnie i pójdą na futra. Żeby dzisiaj chorować, trza mieć końskie zdrowie i gruby portfel :? . A przede mną jeszcze atrakcje: od minionego poniedziałku siedzę w domu, wychodzę tylko z psem i do spożywczaka. Co prawda - na szczęście - już nie pluję płucami :evil: - ale nadal się czuję nie teges. Łapią mnie czasem ataki kaszlu, wyglądam wtedy i brzmię, jakbym chciała ... pawia uwolnić :evil: :( Nie wiem ,co jest grane. Do lekarza mam nadzieje dostać sie w piątek, dopiero wtedy bedą wyniki (miałam iść wczoraj - zaspałam :evil: )

Idąc dzisiaj rano do przychodni, wpadłam centralnie na burmistrza, u którego miałam dziś być z okazji jutrzejszego Dnia belfegora. Zaprasza co roku tych, którym przyznaje swoje nagrody i tych, którzy awansowali. I mnie zna :twisted:

Poza tym wpienia mnie forum: strach wejść na jakikolwiek wątek, bo wiaże się to z wysokim prawdopodobieństwem natknięcia się na wciąż te same nicki, wypowiadające się tak autorytatywnie i to na każdy temat, że normalnie no... do "Milionerów" z nimi :? Paradoksalnie te same osoby ubolewają nad spadkiem poziomu forum, narastającą agresją i w ogóle :roll: Hmm...

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Śro paź 13, 2010 20:55 Re: Sierściuchy...Qluń-pęcherz,Toś-gruczoły,Tojfel-wątroba :( 22

Jestem lekko przybita dzisiejszą wizytą. Znaczy z Klunią poszło szybko i o wiele lepiej, niż siętego spodziewałam po wczorajszej akcji. Tojfel też był przeszczęśliwy: cały czas siedział z nosem przy transporterze i patrzył, co też tam to białe porabia :roll: Klunia dzisiaj nie chciała go zjeść: chyba uznała, że to czarne sapiące to element wystroju przenioski i tyle :twisted: W sumie spełniła bardzo ważną rolę: Tojfel czasem robi rozróby w poczekalni, jeśli jakiś pies na jaśnie pana spojrzy nie tak, jakby se tego jego ekscelencja życzyła :roll: Dzisiaj podpadł pitbull: sunia po usunięciu guza listwy mlecznej. Fakt, to ona na zawarczała pierwsza. Jamol oddał, a potem odwrócił się plecami do niej i wpatrywał w transporter. No normalnie lepsze niż akwarium! :lol:

Potem się zrobiło tłoczno: to w ogóle był chyba dzień dużego psa :roll: I w tym wszystkim Klunia, jakiś kotek przyniesiony za pazuchą ( :strach: ) i królik na smyczy.

Przepuściliśmy bez kolejki właściciela ślicznej, naprawdę ślicznej spanielki. Sunia już nie wyszła z gabinetu... Pan przyszedł ją uśpić :( Strasznie przeżywał :(

W tym czasie w poczekalni zmaterializował się jakiś homo ale nie sapiens :evil: Jak rany! Przyszli cała rodziną: matka, ojciec i dziecię, mniej więcej trzecia - czwarta klasa podstawówki. I bokserka. Zupełnie nieułożona, agresywna wobec innych psów. Państwo nie umieli założyć jej kagańca. Może nie tyle założyć, co sprawić, żeby trzymał się na kufie. Pan miał niesamowity ubaw z tego, jakiego to on ma psa: kiedy przyszła babka z kotem - wspomniana wyzej - strzelił dowcipem jak łysy warkoczami, ale może to ja mam zrąbane poczucie humoru :? : że lepiej nie pokazywać kota jego psu, bo tylko futro zacznie fruwać. I że sąsiedzi nie mają ani pół kota... Stosunek do psa też mnie rozwalił: krzyk, klapsy, rozwiązania siłowe wyłącznie. Aż strach się bać... A, luźna dygresja (do psa się zwracał): tyle mięska w tej poczekalni, że można by całą zamrażarkę zapełnić (dwa koty, królik plus kilka małych piesków - jakieś dwa yorki, ratlerek, kruszyna w typie chihuahua) - i tylko porcje wyjmować. Takiemu podejściu przysłuchiwało się dziecię, przypominam :? Dumne niebywale z wojowniczej postawy swego psa :roll:

Kobieta z kotem też dobra: jej reakcja na uśpienie spanielki? No tak, bo to każdego stworzenia szkoda, nawet takiego kota... Człek się przywiązuje i szkoda patrzeć na te wszystkie jej koty, które ginęły pod kołami samochodu...

Wczoraj z kolei obserwowałam dwie kobiety - siostry? matkę i córkę? - które przyszły ze swoim labkiem: biszkoptowym, dużym. Obie panie z ewidentnym upośledzeniem umysłowym. Na początku zwracałam uwagę na to, że psina była strofowana, obdarzana klapsami, mylona sprzecznymi komendami, uciszana - rozwalił się biedak na podłodze i dyszał jak lokomotywa z gorąca. Same panie wprowadzały mnóstwo zamieszania, co przenosiło sięna psy. No dymek mały. Tak mi w głowie zakołatała refleksja, czy potrafią zaopiekować się odpowiednio psem... Potem usłyszałam coś, co sprawiło, że takie myśli mi z głowy uleciały: jedna z nich przypomniała sobie, że nie zabrała butelki z wodą dla psa, ale chwilę później problem rozwiązała: będą wracać przez cmentarz, tam jest kran, psina się napije :)

I muszę nagrać Misię: kiedy leży na plecach i pomizia się ją po klatce - składa łapki :mrgreen:

Po południu musiałam na moment podskoczyć piętro wyżej, do dziadka. Zosia nie chciała mnie puścić: ona chce na ręce jużnatentychmiastbezdyskusji! i już! Amen! No to co: wzięłam :twisted: Pod drzwiami dziadka kocia zaprezentowała uroczy krzyk z piekła rodem : JAAAACHEEEDODOOOOMU! :ryk: Jak rozdarła dzioba, rany! Patrzyłam, kiedy sąsiedzi wyjdą sprawdzić, kogo biją :twisted: Po powrocie pocieszyła ją Saba: pieska przyniosła :twisted: Nosem szturchnęła. Zoś jakoś te traumę wycieczkową przeżył :mrgreen:

I na koniec sposób Kluni na wygodne spanie:
Obrazek :mrgreen: Reszta tutaj: http://picasaweb.google.pl/qtmkjz/KlusSpiacy# .

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Gosiagosia i 1150 gości