Kochani i Kochane, kolejny apdejt
MałyKotek przeszedł w poświąteczny wtorek kolejny zabieg podszycia powieki. PaniDoc ma teorię, że łatwość, z jaką szwy wypadały z MałegoKotka musi mieć jakiś związek z nietolerancją na konkretny materiał, z którego robione są nici. tym razem więc powieka była szyta innymi nićmi i - tydzień po zabiegu - szwy na razie się wszystkie trzymają.
MałyKotek został przy okazji odjajczony, co zniósł z godnością (a nasze powonienie odetchnęło, bo już zaczynało być czuć z kuwetki). i wszystko póki co gra.
poza kwestiami adopcyjnymi

była fantastyczna kandydatura domu - pani spełniała wszystkie wymagania, spędziłam przemiłe pół godziny na rozmowie telefonicznej z nią o kotach, niestety, odwołała wizytę

. poza tym bryndza że aż boli. a mi się serce kroi, jak marnuje się potencjał kota o tak fantastycznym charakterze.
w życiu nie widziałam zwierzaka tak bezproblemowego, który przyjmowałby wszystko z takim optymizmem i spokojem, który darzyłby taką sympatią cały świat i który miałby równie ujmujący charakter. oraz równie bogaty zestaw kwiknięć, miauknięć, chumknięć i pisków. oraz równie łamiący serce sposób zapraszania do zabawy (przybiega z okrzykiem bojowym i sznureczkiem w pysku). oraz równie rozczulający zwyczaj układania się na podłodze przy stopach człowieka, jak psiak.i w ogóle. cud nie kot.