

Kociambery oczajduszne
Wcale nie chcą być posłuszne
Łapek nie chcą dać w glumanie
Trza urządzać polowanie

I uszyska całkiem spore
Do ciągnięcia nie są skore

I co dziwne – jeden ogon
Też nie lubi, gdy jest ciągnion

Za to drugi, ten puchaty
Bardzo lubi być glumaty
Za to moja kocia nacja
Z wielką niewątpliwą gracją
Ćwiczy na mnie swoje wdzięki
Tu spojrzenie – tak z ukosa
Tu gruchnięcie – tak spod nosa
Lub tulenie się do ręki
Właśnie Czesio przydyrdolił
Się namiętnie rozpyrkolił
W popielniczce się położył dając brzusia
A Romutek w szyjnym zwisie
Wszędzie wszystkim wbija mi się
Rozmruczana, fantastyczna biała klusia
Czesio leży wytrzeszczony
ogon w zęby mam wsadzony
I obrabiam najmięksiejsze łapki świata
Romuś z szyi już mi spłynął
Brzusia w górę wnet wywinął
Lewa łapka dziś szczególnie jest glumata
Kociambery oczajduszne
Bardzo, bardzo są posłuszne
Zawsze wszystko wnet dostaję do glumania
I uszyska i łapeczki
Nawet wszystkie poduszeczki
- tylko mam już taką manię narzekania
I to by było na tyle

