Foty będą, będą, mam obecnie małe zawirowanie zawodowe i brak głowy...
Jancia ok, mam wrażenie, że się uspokoiła trochę, już tak straszliwie nie barankuje na szczęście, częściej daje się miziać, przytula normalnie.
Gluta ma mniejszego, w nosa nie cieknie, ale jak jej zaschnie w nochalu i odkichnie...
Jancia ma tylko upierdliwy nawyk miauczenia... Miaucz-zawodzi (moi znajomi mówią na nią "szlifierka") jak się jej nie weźmie na kolana, jak szuka myszy, jak jej się nudzi, jak idzie do kuwety, jak jest 5 rano a ja śpię... Czasem mam wrażenie, że to taki protest i zwracanie na siebie uwagi, a czasem jak na nią patrzę, to myślę, że może ją coś boli... ?
Tylko co?
No i przytyła co nieco, to fajnie...