kasia86 pisze:Pozdrawiam serdecznie i przesyłam dużo głasków dla Twoich dziewczynek.

Dziękujemy
Dzisiaj miałyśmy okropny dzień.
Na 11.00 pojechałyśmy z Kasią do weta tak, jak było umówione.
Po obejrzeniu pyszczka Kasi i krótkiej naradzie podjęliśmy decyzję o usuwaniu kamienia z ząbków natychmiast.
Nieszczęsna Kasia została w gołym transporterku, a ja poszłam na dwie godziny. Ten jej wzrok zza krat transporterka będę pamiętać jeszcze długo - bardzo przykre są te chwile, gdy trzeba zostawić biedne stworzenie w lecznicy, a biedactwo nie wie, co je czeka
Czasu było za mało, żeby wrócić do domu i za dużo, żeby czekać w lecznicy. Odwiedziłam więc, znajdujący się w pobliżu, dom handlowy "Jubilat". I - jak się można domyślić - zostawiłam w nim trochę pieniędzy

Niestety, jak się pójdzie do takiego sklepu, zawsze się okaże, że jest tam coś, co jest niezbędne i musi się to kupić
Kasię odebrałam punkt 13. Była wybudzona i wygladała na zupełnie przytomną. Gdy jednak w domu wyszła z transporterka okazało się, że nadal słania się i ledwo łazi. Z tego powodu miał miejsce niezbyt miły incydent, któremu nie mogłam zapobiec, bo do głowy mi nie przyszło, że tak będzie: Bisia, widząc Kasię w tym stanie, z rozbiegu przywaliła jej prawym sierpowym. A biedna Kasia, chcąc się uchylić, przewróciła się - taka była słaba. Zaniosłam ją więc na kanapę, ale jak to koty po narkozie, co chwilę wstawała i plątała się po domu bez sensu. Wymiotowała kilkakrotnie z pustego żołądka i widać było, że czuje się źle.
Drzemała dopiero wtedy, gdy brałam ją na ręce, no i nie chciała pić ani jeść, a raczej - nie miała siły.
Widząc, że czekanie nic nie da, napoiłam Kasię dwukrotnie na siłę. Za drugim razem wreszcie, około 19.30 dopiero, Kasia zjadła samodzielnie kolacyjkę i poszła spać pod kołdrą, którą to czynność kontynuuje do teraz.
A jutro przed południem znowu do weta, bo w poniedziałek wet przyjmuje od 9 do 16, a ja nie dam rady zwolnić się z pracy. Mam nadzieję, że do jutra samopoczucie Kasi wróci do normy.