anna09 pisze:A nie możesz poważnie z Bisią porozmawiać i wytłumaczyć jej, że czasem trzeba chwilę pocierpieć, żeby potem było znacznie lepiej?Twoje rzeczowe argumenty w rozmowach z dziewczynami dotychczas przynosiły pozytywne rezultaty
Już wielokrotnie to robiłam


A jeśli chodzi o porozumiewanie się z kotami za pomocą mowy, to przytoczę tu przypadek mojej Mruśki.
Mruśka przybyła do mnie ponad dwa lata temu i od samego początku omijała drapaki szerokim łukiem. Nie interesowały jej i można było pomyśleć, że nie wie do czego służą, a co gorsza - nie chce wiedzieć. Po paru miesiącach sama znalazła sobie wspaniały drapak: szuflady w nowej szafie. Ja oczywiście stawiam wyżej dobro żywego stworzenia niż stan przedmiotu materialnego, ale widok drzazg, lecących z nowego mebla, który sporo kosztował, lekko wytrącał mnie z równowagi. Próbowałam więc różnych sposobów zniechęcenia Mruśki do szuflad, ale Mruśka nie poddawała się. Skończyło się na tym, że żyłam w mieszkaniu, gdzie szafa była pozastawiana kilkoma ciężkimi krzesłami. Przed rokiem przeprowadziłam się i początkowo Mruśka nie interesowała się szafą. Niestety po miesiącu, będąc akurat w kuchni, usłyszałam znajomy zgrzyt. Wbiegłam do pokoju i w desperacji zawołałam: "Mruśka, szafy drapać nie wolno!!!". Mruśka wstrzymała drapanie, chwilę pomyślała i poszła do kuchni. Po jakichś dwóch godzinach, podczas których Mruśka nie zajmowała się szafą, będąc tym razem w pokoju, usłyszałam dobiegające z kuchni dziwne trzaski. Dyskretnie zajrzałam zza futryny i moim oczom ukazała się Mruśka, energicznie i z wprawą drapiąca ulubiony drapak Kaśki, drapak, którego do tej pory zdawała się nie spostrzegać.
Od tamtego dnia Mruśka już nigdy nie tknęła szafy, a wet, któremu to opowiedziałam, powiedział mi, że trzeba było od razu rozmówić się z kotem, zamiast ośmieszać się jakimiś prymitywnymi metodami
