Jesień... teraz domowy...czyli Kroniki Złociejowskie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob paź 20, 2007 18:10

Mój jedyny pies miał na imię Lampo :D
Jeśli zobaczę spadającą gwiazdę- poproszę, żeby wróciła nad Złą Wieś...
Obrazek
tornado w Alabamie;P

Blond Tornado

 
Posty: 5322
Od: Pon cze 13, 2005 1:29
Lokalizacja: Poznań/ Birmingham

Post » Pon paź 22, 2007 5:38

Pierwsze życzenie


Bajanna zamknęła pudełko ze świątecznymi ozdobami. Spojrzała na zakurzoną gwiazdę i dmuchnęła. Kurz zakręcił ją w nosie i Bajanna głośno kichnęła .
Gwiazda była – w przeciwieństwie do innych gwiazd – srebrna, nie złota i miała na sobie delikatny wzór. Do cieniutkiej wstążeczki przymocowanej do gwiazdy przyczepiło się kilka
choinkowych igieł, tak starych, że gdyby nie delikatny zapach sośniny, trudno byłoby poznać, co to jest.
- Chyba będzie dobra – powiedziała Pacynka, która od dłuższego czasu stała w drzwiach ogryzając koniec pędzelka.- nie wiem tylko, czy mała pozna się na żarcie…
- W tej małej chyba coś jest – orzekła Bajanna przeczytawszy kartkę – Z ortografią jest na bakier, ale…
Molica uśmiechnęła się i po raz kolejny zacisnęła kciuk.
- Już po egzaminie - Pacynka mrugnęła do Molicy i wyjęła z kieszeni telefon. – O, przeczytaj sobie
- „ Zdałem. Powiedz Mo…”.- Molica zająknęła się – „ Molicy , że wracam wieczorkiem. ”
Molica to niby ja ? – zapytała , a Pacynka przytaknęła z uśmiechem.
- Ty . A dlatego, że siedzisz ciągle w książkach.
- I to ON tak…- powiedziała Molica z goryczą w głosie.
Pacynka objęła ją ramieniem.
- To chyba taka złociejowska choroba – roześmiała się wesoło. – Każdy ma jakieś przezwisko, i niektórzy nawet nie pamiętają, jak ten ktoś ma na imię. A Molica to nawet ładnie brzmi.
- A jak masz na imię ? – zapytał Bajanna w taki sposób, że Molica musiała się roześmiać.
- Luiza – odpowiedziała.
- A ja wolę Molica – oświadczył Filip wsuwając głowę do kuchni.
Pacynka tymczasem otworzyła kredens i wyjęła z niego karafkę z ciemnobrązowego szkła, pomalowaną w brodzące po wodzie flamingi i kwiaty wodnych lilii.
- Skoro Wnuk zdał egzamin należałoby to uczcić…- i nalała po odrobinie wiśniowego likieru do malutkich jak dla lalek kieliszków.
- Wieczorem możemy zrobić mu malutkie przyjęcie na werandzie – zaproponowała Bajanna.
Molica odstawiła kieliszek.
- Ale najpierw gwiazda – powiedziała.
Po krótkiej nardzie Pacynka postanowiła, że ktoś powinien udać się wcześniej do Złejwsi i zobaczyć, co w trawie piszczy.
- To pójdę ja i Weronika - oświadczył Filip.
- A ja przypilnuję – powiedziała Miaulina i napuszyła ogon.
Weronika poprawiła pasek przy sukience.
- Jak chcesz iść, to ubierz coś normalnego – stwierdził Filip, a Weronika pomyślała, że odkąd przyjechała na wakacje do Złociejowa bez przerwy słyszy to samo.
Ale posłusznie poszła na górę ubrać niebieskie ogrodniczki i żółtą koszulkę.
-No i lepiej – powiedział Filip. – Jakby chcieli nam natłuc, to jak byś uciekała w tych falbankach ?
Weronika pogardliwie wydęła usta. Prawdę mówiąc wcale nie miał ochoty, aby ktokolwiek jej natłukł, ale za nic nie dala po sobie poznać, że się trochę boi.
Bała się Złejwsi, nad którą nawet w pogodny, bezchmurny - nad Złociejowem - dzień zawsze zawisał jakiś szary, nieprzyjemny obłok, Bała się dzieci o ponurych twarzach ,
i w ogóle to najchętniej zostałaby z Bajanną w domu razem z Pacynką malując rumieńce porcelanowym lalkom.
Zawieś leżała całkiem niedaleko, jeśli szło się na skróty przez pola i nieduży lasek, i tą właśnie drogą Miaulina poprowadziła dzieci.
Zegar na wieży wskazywał godzinę trzecią, ale słońce nadal mocno grzało.
Miaulina co rusz znikała w wysokiej trawie obwąchując mysie nory i krecie kopce.
Kiedy dzieci zbliżyły się do wsi Weronika ubrała bluzę, którą zapakowała jej do małego plecaka Bajanna.
- Zimno tu jakoś, nie ? - zapytała Weronika widząc, że Filip otrząsnął się jak pies po wyjściu z wody.
- Zimno – przyznał brat Spojrzał na stary wiąz rosnący tuz przy drodze. Pod drzewem stała na wpół rozpadająca się ławka , a pod nią poniewierało się kilka puszek po coca-coli..
Filip schylił się, zgniótł puszki i położył je w trawie.
- Tak będzie trochę lepiej – powiedział do Weroniki, a Weronika pokiwała głową.
Za drzewem, na drodze prowadzącej ku pierwszym zabudowaniom leżał cień dużej, szarej chmury, która powoli krążyła dokoła wsi. Promienie słońca z trudem przebijały się przez nią nieśmiało oświetlając zabudowania gospodarskie.
- Dziś i tak mamy słoneczny dzień – powiedział ktoś za ich plecami i dzieci zobaczyły dużego, płowego psa, o skołtunionej sierści, w którą wplątały się rzepy i małe, lepkie nasionka jakiegoś ziela. Na szyi psa wyraznie widać było ślad po przyciasnej obroży.


c.d.n we wtorek, bo od dziś do jutra jestem w Warszawie :)
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pon paź 22, 2007 22:05

Dobrze, że jutro ten wtorek... bo jestem tak ciekawa... :)
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto paź 23, 2007 0:38

ja też :)

Patr77

 
Posty: 2341
Od: Wto wrz 12, 2006 0:05
Lokalizacja: Ottawa/Poznań

Post » Wto paź 23, 2007 8:25

JEST wtorek 8O ,nie? :wink:
Obrazek
Obrazek

kirke18

 
Posty: 2132
Od: Pt mar 31, 2006 10:17
Lokalizacja: Grudziądz

Post » Wto paź 23, 2007 10:55

Jest wtorek, sie zgadza. Za chwilę ruszam w drogę powrotną do domu i wieczorkiem...cdn powstaje w pociągu :)
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto paź 23, 2007 12:55

Stanowczo domagam się c.d. (w ilości podwójnej, bo nie było odcinka w niedzielę wieczorem) przed godz. 19 czasu forumowego :)

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto paź 23, 2007 20:50

Pies pomachał puszystym ogonem, ale gdy dziewczynka wyciągnęła rękę, by go pogłaskać, odsunął się.
- Na to jeszcze za wcześnie – powiedział przepraszająco. – Jeszcze siedzi we mnie pies łańcuchowy.
- To do zobaczenia – powiedziała Weronika, a pies w radosnych podskokach pobiegł w stronę łąki.
- Wygląda, że wszystko jest w porządku – rzekła Miaulina schodząc z drzewa.
- Nie sądzę, aby ten pies miał zamiar popędzić ci KOTA – powiedział Filip, ale Miaulina udała, że nie słyszy.
… Molica trochę mniej entuzjastycznie niż poprzednio wsiadła na rower.
- ale ona wygląda jak molica – powiedziała Pacynka, a kolczyki potakująco zabrzęczały. – Może uda mi się zmienić jej image.
Bajanna zachichotała.
- Nie wiem, czy jest po co – oświadczyła. – mi podoba się taka, jaka jest.
- I nie tylko tobie – dodała Kociama.
Urażona Pacynka poprawiła kolorowy szal.
- Sam intelekt nie wystarczy – mruknęła spoglądając w lustro.
Uśmiechnęła się do swojego odbicia z aprobatą oceniając trójkolorową czuprynę i bure jak u kota oczy.
„A byłam kiedyś taka sama ” pomyślała ciepło o Molicy. „ chuda, szara, niepozorna, i na podwórku nikt nie chciał się ze mną bawić…Tak, tak, Molic trzeba będzie zmienić image, nawet jeśli stawiałaby opór…”
Głośno zaś powiedziała :
- W takim razie pomogę przy „ przyjęciu na cześć”. Zrobimy to na słodko ? ciasteczka, kawa i
- I śmietanka – dodał duży, gruby, czarny kot.
Pacynka starannie wytarła pędzelek.
- Dzieci wracają – powiedziała spoglądając w okno.
Filip i Weronika z wypiekami na twarzy wpadli do domu.
Za nimi dostojnym truchtem wbiegła Miaulina.
- No i jak tam ? – zapytała Bajanna.
- Chyba dobrze – odparła Weronika. – Rozmawialiśmy z jednym psem…- urwała i zaczerwieniła się. Pomyślała , ze tegoroczne wakacje będą tylko i wyłącznie jej, że należą do takich, o których nie da się opowiedzieć nikomu, bo kto uwierzy w mówiące psy, przemądrzałe koty i pluszowe zabawki, które ozywają w nocy ?
O tym, że ożywają wiedziała na pewno, ponieważ zdarzało się, że szary pluszowy kot mieł rano futro mokre od rosy…
- W Złejwsi nie ma już psów na łańcuchach – oświadczyła Miaulina.
- Przecież ty cały czas siedziałaś na drzewie – nie wytrzymał Filip, ale Miaulina rzuciła mu tylko pogardliwe spojrzenie.
- Z góry wszystko dokładnie widać – powiedziała.
- To znaczy, że po przyjęciu „na cześć” możemy pomyśleć o gwiezdzie – Bajanna wyjęła ze spiżarni garnuszek ze śmietaną.
- Melduję się na rozkaz – komendant straży miejskiej niepostrzeżenie wyrósł u boku Pacynki. – chyba, że wolicie grupę od zadań specjalnych…
Pacynka przypomniała sobie tłum aresztantów przed biurem i wzdrygnęła się.
- To ja już wole pana, panie komendancie, chociaż…- Pacynka zadzwoniła kolczykami – jeśli chodzi o stronę artystyczną, to wolałabym…
Komendant surowo zmarszczył brwi.
- O nie – powiedział stanowczo – Zawieś to nie miejsce dla słabej i delikatnej kobiety…Moim obowiązkiem jest strzec ludzi, których bezpieczeństwo mi powierzono…
Jak zwykle odrobinę się poplątał, ale Pacynka nawet nie zwróciła na to uwagi – przy słowach „słabej i delikatnej” najeżył się jak kotka, ale szybciutko przypomniał sobie wszystko, co mówiła na temat Molicy i policzyła w myślach do trzech, za każdym razem biorąc głęboki oddech.
Służbowy pies podniósł w górę uszy i donośnie zaszczekał.
Przed domem Bajanny zatrzymał się stary, zdezelowany samochód, a z samochodu wysiadł Wnuk z ogromnym bukietem w dłoni
- Gdzie Molica ? – zapytał wpadając do domu jak burza.
- Luiza – powiedziała Bajanna. – Ona ma na imię Luiza.
Wnuk zmarszczył nos zupełnie jak kot Pacynki na wisok jedzenia z puszki.
- Ja tam wolę „Molica ” – oświadczył.
To jej to powiedzi – mruknęła Pacynka.
- A powiem – zaperzył się Wnuk, porał swój bukiet i pobiegł do samochodu.
Pacynka podniosła z podłogi wiklinowy koszyk.
- Idę do Madzi – powiedziała.
Bajanna zas pochyliła się nad gwiazdą. Suchym pędzelkiem usunęła kurz z jej ramion odsłaniając delikatny rysunek.
A potem uśmiechnęła się do siebie i w sam środek gwiazdy, gdzie w niedużym wgłębieniu załamywało się światło wkleiła okruch kryształu, który zaplątał się gdzieś w wyścielającej pudełko bibułce…
…Molica wytarła szklanki i postawiła je obok pieca.
Właśnie odwracała się, aby wyjąć z kredensu deserowe talerzyki, gdy nagle cos stuknęło o parapet.
Odruchowo spojrzała na wnękę nad piecem, ale kot siedział na swoim miejscu,
Drugi kamyk delikatnie zabrzęczał o szybę.
Molica osuszyła ręce kraciastą ściereczką i wyszła przed dom.
Na schodach werandy widniał ułożony z drobnych kamyków napis :
„ Nie Luiza, a Molica mnie zachwyca”
A na końcu, zamiast kropki leżał duży czerwony burk.
Molica powoli pozbierała kamyki, podniosła burak i westchnęła.
- Wyobrażałam sobie cos bardziej romantycznego…- powiedziała rozglądając się dokoła.
„A ja zawsze miałem u dziewczyn opinię romantyka…” pomyślał ukryty w krzakach Wnuk.
- Ale tego buraka mogłeś sobie darować – mruknął brązowy kot z czerwoną kokardą. – Lepsza byłaby róża…
Wnuk zaczerwienił się.
- No tak – przyznał. – ale nie chciałem psuć bukietu…
Kot przekrzywił głowę i krytycznie spojrzał na bukiet.
- Może być – orzekł – ale na twoim miejscu zdjąłbym ten celofan…
Ściągnął z szyi czerwona kokardę.
- Przewiąż to tym – powiedział i zniknął.
Wnuk zmiął celofan w kilkę i schował do kieszeni. A kiedy do ogrodu weszli goście „przyjęcia na cześć” Wnuk jako pierwszy wszedł do domu wyciągając przed siebie bukiet.
- Zdałem – oświadczył dumnie. A to dla ciebie Mo… - urwał poczuwszy na plecach karcący wzrok Pacynki. - … Luizo – dokończył.
Molica zarumieniła się , ukryła za bukietem i powiedziała :
- Wiesz…jakoś tak…przywykłam do Molicy.
Stojąca z boku Pacynka jęknęła i załamała ręce. .
- To Luizę zostawimy na niedzielę i święta – stwierdził Wnuk siadając przy stole.
Pacynka spojrzała na wnękę nad piecem.
- Ojej …wstążka się starła – powiedziała . – Jutro zajrzę z farbami.
Kopt cicho zamruczał, a Kociama zajrzała pod stół przykryty długą serwetą.
- Może wreszcie powiesz mi, czy masz kota ? – zapytała.
- I tak i nie – odparła zgodnie z prawdą Molica.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto paź 23, 2007 20:55

było podwójnie ;)
Ostatnio edytowano Wto paź 23, 2007 21:45 przez caty, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto paź 23, 2007 21:42

:love: :love: :love:
Gdzie podziały sie gwiazdy :roll:
Czy Molica ma Kota czy nie :roll:
Ciekawość mnie aż pali :oops:

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Wto paź 23, 2007 23:57

:1luvu: :1luvu:

Patr77

 
Posty: 2341
Od: Wto wrz 12, 2006 0:05
Lokalizacja: Ottawa/Poznań

Post » Śro paź 24, 2007 11:17

Mrrrrrrrru, mrrrrrrrrruuuuuuuu, ja chcę do Złociejowa :!: :!: :!:
Inka

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro paź 24, 2007 18:12

Nocne wyprawy


Pacynka potknęła się o wystający korzeń i gdyby nie komendant, który podtrzymał ją w ostatniej chwili byłaby upadła prosto w zarośla pokrzyw .
- Proponowałem, żeby pójść normalną drogą, ale pani się uparł…zupełnie jak dziecko – powiedział.
- Jak tajemnica, to tajemnica – odparła Pacynka, a komendant spojrzał na dwie postaci truchtające ścieżką.
Odblaskowe paski na białych sportowych butach błyskały między trawami jak kocie oczy.
„Chyba będę musiał wystąpić z prośbą o przydział pomocników ”– pomyślał komendant i potknął się o kretówkę.
- To naprawdę NIE BYŁ najlepszy pomysł - powtórzył rozcierając kolano, ale Pacynka puściła uwagę mimo uszu.
- Jesteśmy już na miejscu – powiedziała. – to jest to drzewo, o którym wspomniała Miaulina.
Komendant spojrzał na stary, rozłożysty wiąz i westchnął a potem zdjął czapkę i zaczął wspinać się w górę.
- Tu będzie dobrze ? - zapytał wieszając gwiazdę na najbliższej gałęzi.
- Wyżej – powiedział Pacynka.
- Wyżej już się nie da – odpowiedział komendant niebezpiecznie balansując na gałęzi.
W tej samej chwili nad jego głową załopotały miękkie skrzydła jakiegoś nocnego ptaka. Ptak przysiadł tuz obok komendanta i spojrzał na niego błyszczącymi oczyma. A potem wyjął mu z reki gwiazdę i poleciał z nią wysoko do góry. Gwiazda przez chwile migotała jak światełko zgubionego samolotu i znikła.
- Niech to licho – zaklął pod nosem komendant i powoli zaczął schodzić z drzewa.
- Przepięknie ! – zawołała Pacynka. – Sama nie zrobiłabym tego lepiej !
Komendant z niedowierzaniem spojrzał w górę..
Nad Złąwsią nieśmiało migotała niewielka, srebrna gwiazda.
W ciemności coś zaszeleściło i spomiędzy traw wyjrzała uśmiechnięta psia morda.
- Gwiazdy ? Tutaj ? – zapytał zdziwiony.
- Tutaj – odpowiedział komendant.
Pies z niedowierzaniem pokręcił głową.
- Nero ! Neroneronero ! – zawołał ktoś w głębi wsi. Wieczorny wiatr przyniósł cichy brzęk miski.
Pies nastawił uszy i poruszył nosem.
- Chyba wołają cię na kolację – powiedziała Pacynka.
Pies dotknął jej dłoni wilgotnym, zimnym nosem, na którego czubku lśniło małe światełko.
- widzę, że zaczynasz się już oswajać – powiedział ktoś nad głową Pacynki. Między liśćmi poruszył się nieduzy, ciemny kształt.
- Kto to ? – zapytała Pacynka.
- Ja – odpowiedział tajemniczy głos i w ciemności błysnęła para zielonych oczu. – Pamiętaj, ma być czerwona… - dodał głos i ciemny kształt rozpłynął się w mroku.
- Co ma być czerwone ? – zapytał komendant.
- Farba – odparła Pacynka.
Pies spojrzał pomiędzy liście i cichutko zawarczał.
- To ja już pójdę – powiedział i machając ogonem pobiegł w stronę zagrody, nad którą migotała gwiazda.
Pacynka i komendant chwilę jeszcze popatrzyli na gwiazdę. W koronie starego wiązu szeleścił dziwny nocny ptak, a w pobliskim lesie pohukiwała sowa.
- Na nas tez już chyba czas – stwierdziła Pacynka i ruszyła w stronę miasteczka podzwaniając kolczykami.
Nagle kolczyki umilkły, a Pacynka odwróciła się do tyłu kładąc palec na ustach.
W stronę parku szło kilkoro dzieciaków z kolonii w towarzystwie pani wychowawczyni. Serek z trudem pchał przed sobą blaszane taczki , a chudziutki Dominik wlókł po ziemi płócienną torbę. I wszyscy najwyraźniej szli w stronę domku Molicy, gdzie po skończonym przyjęciu dawno pogasły światła...


c.d.n
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Śro paź 24, 2007 18:50

O kurcze, kolejna zagadka!
Dołączam swój głos do innych - też bym się chciała przenieść do Złociejowa chociaż na chwilkę! Bez przerwy się coś dzieje! I przynajmniej ze zwierzakami bym umiała sobie pogadać - "jak kot z kotem albo z psem" :wink:
Wreszcie nadrobiłam zaległości wczoraj, a tu - czemu dzisiejszy odcinek jest taki krótki :crying:

Ania z Poznania

 
Posty: 3378
Od: Śro gru 17, 2003 15:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw paź 25, 2007 0:58

:1luvu:
Robi sie coraz ciekawiej i napiecie rosnie :D

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: jrrMarko, lucjan123 i 27 gości