ŁÓDŹ-Achilles...Znowu w domu...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro wrz 05, 2007 18:59

Cioteczka za Szczecina dziękuje i również pozdrawia :D :1luvu:

olusiak81

 
Posty: 1114
Od: Śro sie 15, 2007 18:14
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro wrz 05, 2007 19:56

O rety, prawdziwy happy end!!! Gratuluję dokocenia :D
Trzeba przyznać, że dobrze to Lesio rozegrał :wink:
Obrazek

mjs

 
Posty: 8428
Od: Pon kwi 03, 2006 17:46
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro wrz 05, 2007 21:05

nooo, kilka dni mnie tu nie było, a jakie zmiany :D
Lesiak faktycznie niezły cwaniak, kupił sobie DOMEK :1luvu:
ciągle jakoś nie mogę dopaść Achillesa u wetki, ale jestem tam ostatnio tak często, że w końcu się uda :twisted:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Czw wrz 06, 2007 14:43

:D dziękujemy!
Femka, my będziemy z Leśkiem w poniedziałek u pani doktor, tylko jeszcze nie wiem o której - może się uda spotkać ;)

nata od jadzi

 
Posty: 100
Od: Pon sie 13, 2007 9:54
Lokalizacja: z Łodzi

Post » Czw wrz 06, 2007 14:46

nata od jadzi pisze::D dziękujemy!
Femka, my będziemy z Leśkiem w poniedziałek u pani doktor, tylko jeszcze nie wiem o której - może się uda spotkać ;)




ja jestem najczęściej ok.17.30 (po pracy), czasami, jak z kotami Pani Jadzi to ok.10.00. Zmówimy się w weekend :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie wrz 09, 2007 22:02

Femka, my z Lesiątkiem będziemy u buni jutro prawdopodobnie koło 11. chyba że znajdziemy jakiś transport, to wtedy się dostosujemy do kierowcy. mój samochód u mechanika, a Lesia trochę mi szkoda ciągać tramwajem.. no ale zobaczymy ;)

dziewczyny, może wy coś poradzicie. u Lesia oczywiście wszystko w porządku ;) już coraz mniej się boi, nawet zaczął się bawić swoją zabaweczką. zrobiła się z niego niezła gaduła - miauczy jak zrobi siku czy kupę, nawet jak chce jeść :) ostatnio trochę puszczam go po pokoju, tzn wygląda to tak, że zamykam drzwi i albo wyjmuję go z klatki i puszczam po pokoju, albo otwieram klatkę żeby sam wylazł. problem w tym, że jak go puszczam, to pruje szybko do klatki, a jak otwieram klatkę, to czasem wygląda jakby się bił z myślami i chciał wyjść a nie mógł. wystawia łapkę, główkę, rozgląda się, ale nic więcej. chciałabym żeby trochę się poruszał, rozprostował kostki, no i poznał trochę swojego nowego domku ;) jak go ośmielić? i czy z czasem zacznie wychodzić?

i jeszcze jedno. czy ktoś ma doświadczenie w oswajaniu kota z psem? ciągle myślę, jak zaprzyjaźnić z Lesiem mojego Szkieleta, który akceptuje naszą kotkę (ale ona była w domu przed nim), a na Lesia jest trochę cięty. tłumacze to sobie tym, że przecież Lesiek jest w klatce i Szkielet nie ma do niego dostępu i to go denerwuje... ale nie chcę ryzykować, muszę mieć pewność, że nic mu nie zrobi. jak ich zaprzyjaźnić?

nata od jadzi

 
Posty: 100
Od: Pon sie 13, 2007 9:54
Lokalizacja: z Łodzi

Post » Nie wrz 09, 2007 22:18

niestety, ja pracuję do 17 i potem muszę się strasznie spieszyć, żeby z Zarazkami zdążyć, bo teraz straszne korki.

A co do oswajania...
ja miałam taki problem: dorosła suczka wróg nr 1 kotów i nagle 3 miesięczny Fuksio. Jeździłam z fuksiem do suczki i pilnowałam jej zachowań. Po prostu nie pozwalałam jej ganiać. Z czasem zaczęły spać na jednym łóżku. I wcale długo to nie trwało.

Natomiast klatka... gdybyś miała taką możliwość, to po prostu otwórz Lesiowi klatkę i zostaw go. stawiam dolary przeciwko orzechom, żeciekawość zwycięży i odważy się wyjść.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon wrz 10, 2007 9:03

Femka pisze:Natomiast klatka... gdybyś miała taką możliwość, to po prostu otwórz Lesiowi klatkę i zostaw go. stawiam dolary przeciwko orzechom, żeciekawość zwycięży i odważy się wyjść.


Zgadzam się z Femką. Pan KOT siedział w wersalce, miał nas gdzieś, na początku myslałam czy nie umarł, ale miski zostawiała puste, a kuwetę pełną :lol: Potem zaczął wychodzic na parę chwil wieczorami. Potem długo, długo żadnych zmian i wreszcie sie oswoił dzieki tymzasom. Ale w wersalce nadal dnie spędzał. Od soboty wyłazi w dzień ze skrzyni i legalnie śpi z Niukiem i Lilką na kanapie!

Czas, czas, czas...
Duuuużo cierpliwości.
Zero przymusu.
Będzie dobrze! :ok:
Obrazek

marcjannakape

 
Posty: 6643
Od: Pon cze 18, 2007 9:26
Lokalizacja: i znów Wrocław

Post » Pt wrz 14, 2007 22:19

Dziewczyny, co się dzieje? czemu się nie odzywacie?
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon wrz 17, 2007 23:56

bardzo przepraszamy, ale my tu intensywnie się uczymy do sesji poprawkowej 8)
już mówię co u nas. łapka przez jakiś czas się paprała, ale jak przestałyśmy ją bandażować i tylko zasypujemy zasypką dla dzieci, to jest już dużo lepiej. już prawie nie krwawi, zarasta trochę błonką i różowieje.
poza tym Lesiek już sobie całkiem nieźle poczyna w domu. mieszka teraz w moim pokoju, więc ciągle nas widzi i już się nie boi jak podchodzimy do klatki. inne zwierzaki tez nie robią na nim większego wrażenia. chociaż sądzę, że podkochuje się w Żabie, naszej kotce wielkości dwóch Lesiów ;) jak tylko Żaba podejdzie do klatki, to miauczy do niej i wyciąga rączki - komiczny widok ;)
i wiecie co, chyba jest tak jak mówiłyście - Lesiek rzeczywiście sam zaczyna wychodzić. prawie zawsze wychodzi kawałek z klatki, jak podajemy mu jedzonko. ociera się wtedy i podbija rękę ;) jak go puszczam po pokoju to tak nie bardzo - raczej zwiewa do domku. ale w nocy to co innego... w nocy Lesio miauczy jak głupi, kopie w kuwecie i bawi się zabawkami. przestałam sypiać we własnym pokoju i wynoszę się do dużego :D ale czasem, jak ma taką głupawkę, to otwieramy mu klatkę i normalnie sobie wychodzi, przeciąga się i wącha kąty. bez szaleństw, ale to już coś, nie?
teraz tylko kwestia załatwiania się - bo nie może mieć jeszcze żwirku (przykleja się do ranki) i sika na posłanko. no i integracja ze Szkieletem... tego się najbardziej boję. niby nie ma w nim agresji, ale musze być na 100% pewna zanim je zaprzyjaźnię. zwłaszcza, że Lesio po prostu nie umie się bronić... jedyne co potrafi to syczeć, a i to mu wychodzi dość zabawnie.. ;) ale zero gryzienia, drapania, nawet wystawiania pazurów! a co dopiero uciec gdzieś z tą chorą nózią... boję się, że Lesio nie będzie potrafił ustawić sobie Szkieleta :( no ale na martwienie się przyjdzie jeszcze pora...

a teraz zdjęcia aniołka:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

z Jolą :D

Obrazek

(magija - mam nadzieję, że nie jesteś bardzo zła, że ciągle korzystamy z waszej klatki... a raczej klatek :/ łapkę dowiozę Ci jak już tylko będę miała samochód, czyli myślę że w tym tygodniu. przepraszam, że tyle to trwa :oops:)

nata od jadzi

 
Posty: 100
Od: Pon sie 13, 2007 9:54
Lokalizacja: z Łodzi

Post » Wto wrz 18, 2007 8:53

no cudne foteczki, cudne :love: i kocio wyluzowany całkiem śpi :)

Lesio się przyzwyczai, spokojnie, powolutku... nic na siłę, niech sam decyduje na ile chce wyjść z klateczki i kiedy wrócić :) a potem, jak już poznają się z Żabą i będą się bawić w dzień - będziecie mieć szansę na przespaną noc ;)

skoro nie można jeszcze żwirku, włóżcie mu do kuwetki jakieś szmatki... niektóre koty nie załatwią się do pustej kuwety :roll:

co do oswojenia z psem - niestety nie pomogę, nie znam się :oops: ale moze zmieńcie tytuł wątku, na pewno jakiś psiarz-kociarz podpowie :D

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 18, 2007 15:57

:) dziękuję za wszystkie komplementy.
Georg-inia, no właśnie wykładamy kuwetę jednorazowymi ręcznikami, ale bardzo często Leśkowi się nudzi i zaczyna kopać aż ugniecie wszystko w kąt, a potem kupka do pustej kuwetki :D

nata od jadzi

 
Posty: 100
Od: Pon sie 13, 2007 9:54
Lokalizacja: z Łodzi

Post » Śro wrz 19, 2007 19:35

Georg-inia pisze: co do oswojenia z psem - niestety nie pomogę, nie znam się :oops: ale moze zmieńcie tytuł wątku, na pewno jakiś psiarz-kociarz podpowie :D


Również nie mam doświadczeń w tym temacie, ale może ktoś na "Dogo"?

Co do problemu z kuwetą to też nie wiem czy dobrze podpowiadam,
ale może włożyć do niej papier toaletowy w małych kawałkach?
Na pewno lepszy niż żwirek-piasek jest żwirek-drewniany (ekologiczny)
np. Pinio, który stosowałam po sterylizacji obu moich kotek,
gdy miały rany na brzuszkach.
Żeby się nie rozdrabniał na trocinki (po zanieczyszczeniu przez kotka)
można sypać odrobinę na samo denko i wymieniać jak tylko się zuważy,
że kotek "narobił".

Dodam jeszcze, że śliczny jest Lesiutek!
Popadłam w zachwyt, gdy zobaczyłam najnowsze fotki!

nicol

 
Posty: 43
Od: Czw sie 09, 2007 23:37
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw wrz 20, 2007 0:14

nicol pisze: ale może włożyć do niej papier toaletowy w małych kawałkach?


cytuję siebie :D
zapomniałam dodać, że dobrzy by było żeby kawałek papieru
"namoczyć" w siuśkach i włożyć do kuwety wraz z czystymi kawałkami;
wtedy kotek skojarzy "zapach"
i może zacznie się załatwiać do kuwety z papierem toaletowym

nicol

 
Posty: 43
Od: Czw sie 09, 2007 23:37
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw wrz 20, 2007 0:34

nicol, a widzisz, nie wiedziałam o istnieniu takiego żwirku. a czy jest bardzo ostry? i czy nie powoduje jakiegoś tragicznego zapachu? myślę, że warto spróbować ;) bo z Leśkiem to jest tak, że jak ma żwirek, to załatwi się do kuwety, ale jak nie, to miękko ma i na posłanku i w kuwecie, więc chyba sam nie wie gdzie ma robić... w sumie to przecież całkiem logicznie myśli.

słuchajcie, ale jest gorszy problem. lulałam sobie Lesia na kolanach przez jakąś godzinę, później chciałam zasypać mu chorą nóżkę, patrzę... a tam pełza dość gruby biały robal :( siedział na tej otwartej ranie i jakby trawił, bo poruszał się w miejscu... obrzydliwość! był raczej płaski, miał z 1,5 cm długości, a szerokości jakieś 2-3 mm. skąd to się wzięło na tej ranie i w ogóle na moim Lesiu ślicznym? :(
a dodam, że chyba przedwczoraj Lesiek miał rozwolnienie, ale to przeze mnie, bo dałam mu kocie mleko. a dzisiaj od rana bardzo burczało mu w brzuszku i koło południa zwymiotował... ale ani w kupce, ani w wymiocinach nie było widać tych robaków... więc skąd??

nata od jadzi

 
Posty: 100
Od: Pon sie 13, 2007 9:54
Lokalizacja: z Łodzi

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Sigrid i 14 gości