u Buni wzrósł apetyt...

je coraz chętniej... wygląda o niebo lepiej niż wtedy gdy do mnie trafiła...

i surowe też jej bardzo smakowało... i rozglądała się za więcej, ale pierwszy raz nie miałam odwagi dać jej zbyt wiele...
sypia na laptopie - jak zamknięty... lub z łepkiem i przednimi łapkami na klawiaturze - jak otwarty... więc dostęp do netu mam bardzo ograniczony...

wieczorem zasypia wtulona we mnie...

jej drugim ulubionym miejscem jest kuchnia... we wszystkim mi tam pomaga, wciska swój nosek do każdego garnka, każdej miseczki, każdego talerza...

i nieraz komentuje moje wyczyny kulinarne...

a jak wchodzę do kuchni, a akurat Bunia ta śpi na szafce, to słyszę powitanie i widzę podniesiony łepek z prośbą w oczkach - no weź mnie szybciej...
acha... i zapomniałam... w czwartek, jak jechałam z Irusią do weta, to zostawiłam Bunię w łazience... po powrocie w kuwecie było sioooo, a w wannie wieeeeelki qpal... taki jak należy...
