Ha, dorwałam laptopa na wyjeździe więc mogę się odezwać

Jak ja nie lubię pisać z telefonu!
Ale jadąc wczoraj do czitki zajrzałam na jej wątek żeby być na bieżąco co tam u niej, a tam - historia z Bratem i sernikiem

Więc poleciałam przed przyjazdem autobusu do zaufanej piekarni w której pieką rewelacyjne ciasta domowe, a którą omijam szerokim łukiem gdy jestem w górach ze względu na ich smak bo trudno skończyć na jednym kawałku

No ale była to sytuacja szczególna, więc poleciałam, kupiłam trzy rodzaje sernika coby czitce miło było i co?? I co???
W jej domu czekał na mnie przepyszny, boski serniczek
Oryginalnie pieczony, na dwie tury, ale nie zmienia to faktu że był pyszny, moje też nie najgorsze i przez jeden dzień zjadłam więcej sernika niż przez ostatnie pół roku

Ale to nic!
W ramach rekompensaty od losu miałam okazję dotknąć...... no kogo????
PAŚKA!!!!!!!!
Miałam mu zajrzeć w paszczę kontrolnie, niestety wcześniej go pogłaskałam i jego ekhm faktura sierści tak mnie zszokowała że Pasiek zapewne nieco obrażony że nie wyrażam odpowiedniego zachwytu tylko oczy wytrzeszczam uznał się za obrażonego i oddalił się ode mnie statecznym krokiem krowy dojnej

Co za kosmita

O dziwo - na oko tego nie widać, jego sierść wygląda normalnie i zdrowo.
Normalnie doszukiwałabym się pewnie jakiejś choroby

ale Pasiek wygląda jedynie na nieco, niewiele, odrobinę zaokrąglonego za to bardzo szczęśliwego

Uwielbiam takie cudaki kochane

To jest kwintesencja obiektu kociego do wielbienia

Czitka - bardzo dziękuję za gościnę!