Nie wiem czy to zakłaczenie, ale tak typuję. Myślałam o parafince, ale stwierdziłam, że i tak dziś idziemy do weta, to już się poradzę fachowca - bo może to wcale nie jest zakłaczenie? Jeżeli zacznie rzygać, to się poświęcę i wyciągnę jej to coś z pyska, oby to były kłaki, a nie robale...
Mysza nigdy nie przepadała za innymi kotami, szczególnie Szczurek ją wnerwia. Od kiedy polepszyło jej się samopoczucie stała się bardziej towarzyska, głównie wobec Młodego - tłucze go, a ostatnio spali na jednej poduszce na oknie

i to przytuleni. A teraz znowu jakaś smutna jest. Obawiam, że to przez malucha, stresuje się i bardziej liże, a żołądek chyba jej się dosyć wrażliwy zrobił. Po południu mam nadzieję będzie już wszystko wiadomo.