Wieści są takie sobie... Żeby nie powiedzieć, że złe...
Nie mam nastroju, ani siły pisać, więc w skrócie.
Wet wkurzył się na antybiotykoterapię w związku z gronkowcem, który na niemal 100% nie jest przyczyną stanu zapalnego, ani zagazowania jamy brzusznej. Nie wie po co klinika zadecydowała o leczeniu gronkowca, którego Waś i tak będzie nosicielem do końca życia, no i, który ponadto nie jest źródłem choroby.
Zabronił podawać kolejny antybiotyk, bo Waś jest w bardzo złym stanie.
Od dwóch dni nie je (w ciągu 48h liznął trochę saszetki), nie pije, nie robi kupy, nie sika.
Przypominam, że Waśko już jeden antybiotyk dostał, bierze też steryd. Boimy się, że kolejny antybiotyk załatwił mu nerki

Wet mówi, że bardzo rzadko się zdarza, żeby nerki siadły tak od razu od antybiotyku. Ale w związku z tym, że Wasia nie sika, a pęcherz moczowy na usg wygląda na pusty - boi się, że nerki wysiadły.
Nie mogliśmy dzisiaj wziąć krwi do badania, bo żadne laboratorium nie zrobi nam już dzisiaj badania, więc pobieramy krew w poniedziałek.
Wet nie wróży, żebyśmy mogli pobrać krew na żywca. Nie wiemy też jak Wasio zniesie sedację... Ale możemy zaryzykować i zrobić to, albo zaryzykować, że nerki nie działają i nie zrobić nic. Efekt i tu, i tu może być ten sam. Co by nie zrobić to źle...

Waś został nawodniony (bardzo źle to zniósł, jest jakiś obolały, gdzie się go nie dotknie, to warczy) i teraz czekam na siki. Jeżeli nie będzie sikał, albo będzie znowu wymiotował - mam od razu dzwonić i przyjeżdżać.
Wet mówi, że na ten moment zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Kotkins też tak mówi...
Niby człowiek powinien czuć się dobrze z tym, że zrobił wszystko...
A ja się czuję jak g****...
Bo co mi z tego, jeżeli nie ma efektu, a kot wygląda jak zombi

Było tak dobrze po tym sterydzie...
KUR**
