
buziaczki są potrzebne jako koronny dowód miłości
poza tym ja uwielbiam buziaczkować swoje zwierzaki
za wyjątkiem Burka rzecz jasna, bo boję się o życie

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
mimbla64 pisze:Widzę, że na dobry moment trafiłam. Na buziaczki.![]()
Moje koty znoszą buziaczki z godnością.
Femka pisze:mimbla64 pisze:Widzę, że na dobry moment trafiłam. Na buziaczki.![]()
Moje koty znoszą buziaczki z godnością.
w sensie jak konkretnie?
bo z godnością u Burka znaczy machnąć mi pazurami
Femka pisze:Feebee, tylko nam tu nie wciskaj głodnych kawałkówMasz psy rozpuszczone jak dziadowski bicz i tyle
![]()
Wczoraj miało miejsce zdarzenie z udziałem psicy, po którym uznałam, że poczekam jeszcze z wystawieniem jej go garażu.
W co drugi wtorek rano (akurat w porze, gdy gorączkowo szykuję się do pracy) zajeżdża do wsi śmieciara. Jeśli puszki nie są wystawione, panowie dzwonią jak po pożar, żeby je wystawić. Aby uniknąć takich traumatycznych przeżyć w czasie porannej sielanki, wystawiam pojemniki za bramę w poniedziałki późnym wieczorem, a gdy wyjeżdżam do pracy, puste wstawiam na miejsce.
I wczoraj był właśnie TEN poniedziałek, zatem wieczorkiem, przed ostatnim spacerkiem z psicą, poszłyśmy w kierunku bramy. A musicie wiedzieć, że brama jest akurat przy rogu działki, ale od strony lasu. Gdy zbliżałam się do celu, nagle Fiona wyrwała do przodu, stanęła w rogu (droga/las) i zaczęła strasznie pyskować. Ale widziałam wyraźnie, że jest podenerwowana, niespokojna i zdecydowanie wie, na co szczeka. Próbowałam dojrzeć, co tam jest w ciemności, ale nic z tego. Stałam w słupie jaskrawego światła (to jednocześnie jest podjazd do garażu) padającego z domu właśnie na ten róg i byłam bez szans, żeby przyzwyczaić oko do ciemności, żeby jednak coś zobaczyć.
Nie sądzę, żeby to był nasz Znajda, bo on na Fionie nie robi kompletnie żadnego wrażenia, podobnie jak inne wsiowe koty.
Zatem albo było to inne zwierzę albo przyczajony na skraju lasu człowiek. I szczerze mówiąc to właśnie podejrzenie sprawiło, że poczułam się bardzo nieswojo. Bo zwierzątko, nawet dzikie, raczej nie mogło nam zrobić krzywdy nieatakowane.
Skończyło się na tym, że poszłyśmy w drugą stronę, do furtki, na spacer, a puszki wystawiałam bladym świtem dzisiaj rano, w szlafroku![]()
Burek zeskoczył ze stołu razem z serwetą i pogalopował w niej jak w welonie po całym domu drąc się niemożliwie ze strachu przed obcym, który go schwycił za tylne łapy i gonił![]()
Femka pisze:........Burek zeskoczył ze stołu razem z serwetą i pogalopował w niej jak w welonie po całym domu drąc się niemożliwie ze strachu przed obcym, który go schwycił za tylne łapy i gonił![]()
........
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google Adsense [Bot], Hana, muza_51 i 975 gości