bardzo dziękuję w imieniu Georga

a teraz czas na horrorek...
miałam spokojnie pójśc na spacer z Rastkiem, wrócić i usiąść do opisów kotów schroniskowych... stoimy sobie z TŻ w polu pod lasem, przy powojennych schronach, Rastek lata za kijkiem, nagle zatrzymuje się, leci w stronę wejścia do schronu i zaczyna dziwnie się zachowywać, popiskuje, usiłuje wejść do środka ale widać, że się boi. Nadstawiamy uszu, a ze środka słychać szczekanie, jak na moje ucho - min. 2 sztuki szczekające, małe. Ciemno już, w wejściu do schronu leżą jakieś klamoty, opony, worki ze śmieciami, telewizory - standardowe wyposażenie podmiejskich lasów

TŻ został, kazał mi lecieć do domu, odprowadzić psa, wziąć latarkę i zadzwonić do schronu. Dzwonię, tłumaczę co i jak, mówię, że z latarką się da tam zejść, ale się boję, bo co będzie jak oprócz maluchów siedzi też tam zdziczała mamusia?...? Miły Pan ze schroniska wysyła kierowcę, ja z latarką w zębach i najdłuższą i najcięższą Rastkową smyczą (w celach obronnych, ktoś u nas napada na kobiety, bije je i okrada) lecę z powrotem do lasu. TŻ mówi, że ze schronu wylazł Dziadek-Wkur..wiacz, czyli pies, który włóczy się po ulicy, celowo podchodzi do każdej bramy i wkurza zamknięte na podwórkach psy. Zobaczył TŻ-ta i czmychnął w krzaki. Po chwili szczekanie ucichło, moje dzielne szczęście, ryzykując połamanie nóg, zlazło do tego schronu. Znalazł drugie wejście, którym szczeniaki od biedy mogłyby wyleźć, reszta dziur jest pod samym sufitem tego schronu, nie wylazłyby. Pod kupą śmieci w rogu znalazł też głęboką norę, ale zakazałam mu wkładania tam rąk. Przez cały czas penetracji poniemieckiego przybytku - cisza. Zadzwoniłam jeszcze raz i odwołałam kierowcę, mam nadzieję, że nie będziemy mieć nieprzyjemności

I teraz nie wiem, czy Dziadek wyprowadził te małe, czy po prostu są nauczone i cicho siedziały w norze... Pójdę tam jutro, zaraz po pracy, będzie jeszcze widno. Wezmę Rastka, one zaczęły szczekać, jak go poczuły... Wezmę też gaz pieprzowy - mimo wszystko nie mam ochoty na spotkanie z przerażoną suką, broniącą miotu.
nie wiem, co zrobię jak tam coś znajdę... i co tam znajdę... przydałaby mi się pomoc, ale trudno, zabiorę duży transporter, może uda mi się to połapać jakoś... TZ mówi, że w schronie śmierdzi psami... pewnie nie pierwszy miot tam siedzi. Ludzie są kretynami
