Witamy w poniedziałek! Dzisiaj tej mojej małej @ powiedziałam, że sobie jadę na trochę, bo mam jej już dosyć a teraz mi wstyd

Ale wysprzątałam jej kuwetkę, to może to zrekompensuje. Naprawdę, dziesiąty dzień z kotem w domu to nie przelewki. A jeszcze nie wiem, co jest grane, bo chwilami pomiaukuje tak, jakby miała rujkę (przynajmniej ja tak to sobie wyobrażam) i jest upierdliwa??? O co tu chodzi?
Fakt, faktem i tak bym pojechała na cmentarze, czy bym jej obiecała czy nie... Pojadę do brata, bo zawsze tam jeździmy na mszę, potem do dziadka tu, na miejscu, wpadnę do domu, zobaczę, co to moje czarne szczęście porabia, dam świeżego papu i pójdę jeszcze na jakieś dwie godzinki do babci bo tam się cała rodzina wieczorem zawsze spotyka, pomimo, że babcia jest teraz świadkiem Jehowy to i tak nam spotkania zostały
