Bylam wczoraj u Majorow

i ich MiGów.
Widzialam piekne rzeczy, nawet nie wiem od czego zaczac te historie

.
Kciuki magiczne, bo Forumowe pomogly, Micus przeszedl niewyobrazalna zmiane osobowosci. Przede wszystkim nie spodziewalam sie go zobaczyc, ew. moze jakies migniecie w przelocie. Tymczasem, za wyjatkiem przerw kiedy Micus podjadal i sporadycznie odpoczywal w szufladzie pod lozkiem, byl caly czas w naszym towarzystwie

. Przychodzil miauczac i patrzac w oczy Majorowi i domagal swie wziecia na rece i natychmiastowego miziania. Gdybyscie widzieli te jego rozmarzone, bandyckie oczyska...ech przyszlo mi zakochac w kocie spoza mojego domu

. Moja obecnosc wogole go nie peszyla, podszedl, aby sie ze mna obwachac i zapoznac, dal sie nawet poglaskac. Jest wciaz ostrozny, ale widzialam juz bardziej nieufnych wieloletnich rezydentow w innych domach.
Jego ostroznosc, nie jest jakas straszliwa panika. Najczesciej uciekal do granicy sypialni, po czym odwracal sie i siadal na progu...aby wrocic do kuchni (gdzie siedzielismy) po kilku minutach namyslu.
Ta wizyta byla dla mnie niesamowitym przezyciem

. Tym bardziej, ze mialam wspaniala okazje poznac calo stadko Migow. Kazde z nich jest urocze i ma wyrazna osobowosc. Bardzo podoba mi sie ich podejscie do Gacka. Panny sie moze lekko nieufne, ale na pewno nie agresywne. Za to Misio przechodzi sam siebie, widzac swojego przyjaciela Micka, a co najpiekniejsze Micus lgnie rowniez do swojego przyjaciela Misia

. Misio ma w koncu kumpla i jest szczesliwy

.
Majorowie zaczna Nowy Rok w szczesciu i harmonii w otoczeniu 4 kotow:-).
Micus zostanie z nimi
