Czy Was czasami też spotyka czarna niewdzięczność ze strony Waszych Kleksów?

Mnie taka dzisiaj spotkała, ale po kolei.
Kleksy ostatnio coś narzekają, że są zmęczone, potrzebują urlopu, itd. i mają problemy ze wstaniem o właściwej porze. Postanowiłem im zatem pomóc i obudzić o takiej porze, by miały jeszcze czas wymiazać mnie przed wyjściem do pracy, bo ostatnio z tym krucho:(
Pierwszą próbę wyciągnięcia Kleksów z łóżka podjąłem o 3 nad ranem. Mama Kleks jest już przeze mnie bardzo dobrze wyszkolona, więc ledwo skrobnąłem łapką w drzwi już była na nogach i niosła mnie do miski

Niestety, w czasie kiedy konsumowałem przedśniadanie wróciła do łóżka

Cała moja praca na nic
Kolejną próbę podjąłem o 4:40 na ranem, awanturując się za drzwiami, żeby mnie wpuścili

Tym razem wstał Tata Kleks, ale ponieważ nie wyglądał na zadowolonego, dałem mu jeszcze trochę pospać

Mam dobre serduszko

I dbam o własną skórę, czy raczej futerko
Dlatego też ostateczny atak na Kleksy przypuściłem około 6:30 nad ranem grając na kaloryferze "Gdy poranne wstają zorze". I nie uwierzycie ci się stało! Mama Kleks zaniosła mnie do naszej kociej sypialni i zamknęła tam z Rudolfem, którzy spał grzecznie całą noc na swojej półeczce (ten to zupełnie o dobro Kleksów nie dba)!!! A Tata Kleks coś mamrotał o normalnych rodzinach, gdzie koty znają swoje miejsce, nie mam pojęcia o co mu chodziło

Ja doskonale znam swoje miejsce
W efekcie Kleksy znowu zaspały, a ja byłem tak zmęczony, że jak tylko wyszły do pracy to umyłem tupty i poszedłem spać

Muszę być przecież wyspany przed dzisiejszą nocą, bo służba nie drużba, o Kleksy trzeba dbać

Może dzisiaj mi podziękują?
Pozdrawiam
Mirmił
