alus1 pisze:Wielbłądzio pisze:Bry jeszcze z zajęć
A dziś w nocy prawdopodobnie w ogóle nie położę się spać :twisted:
wow podkreślić wężykiem?

Ooo, to i wężyk przypełzł do Part Two

...
Ale nic z tego, planowane niespanie nie ma związku z wężykiem...
co najwyżej z innym, dużo większym i dużo bardziej jadowitym gatunkiem gada 
Lemoniada pisze:Wielbłądzio pisze:A dziś w nocy prawdopodobnie w ogóle nie położę się spać
Czy to ma związek z pewnym wątkiem?

Jeśli myślisz o wątku Nualli z KŁ, to też nie ma związku, chociaż bardzo bardzo się z tego powodu cieszę, o czym zaraz...
Po prostu muszę zrobić coś BARDZO ważnego, również zresztą na poczet pewnego wątku...
Egzamin zdałam, nie wiem jeszcze na co, ale pewnie na piątkę
W ciągu dnia (głównie dzięki mojemu Aniołowi Stróżowi znanemu tutaj jako
Uschi - Ulu, DZIĘKUJĘ!!!

) okazało się, że pilnie oczekuje na mnie

pewna posadka w sekretariacie: za całkiem znośną pensję
(no niższą niż w ostatniej firmie, ale akurat tam to bym już za żadne skarby świata nie wróciła
, nie tylko że za te 400 złotych więcej...) , w przyjaznym miejscu i w dodatku dość niedaleko mojego miejsca zamieszkania...
Proszę, proszę, proszę - niech to nie będzie tylko sen...
Poza tym skontaktowali się ze mną Państwo chętni zaadoptować Gribusia

Kociarze, oboje pod względem kotów dosyć znacznie skrzywieni

, w domu już dwa Ogony, w związku z czym osiatkowane okna i pełne uświadomienie

... Te dwa kocury mają po kilka lat, więc zdecydowali się sprowadzić im młodszego kolegę, coby je rozweselił

Wzięli już zresztą jednego młodziaka, ale po długiej i beznadziejnej walce odszedł na białaczkę

- i chcą jak najszybciej zapełnić tę pustkę po nim... Rozmawiałam z obojgiem - Pan bardzo sympatyczny, a Pani - totalnie zakręcona kociara

, więc jestem raczej pewna, że jeśli nie zmienią zdania i rzeczywiście się w niedzielę pojawią - będzie dobrze

...
Ostatnio wszystko robię w rozpędzie, dlatego zapomniałam napisać, że Gribuś od ładnych kilku dni jest już na salonach... Niestety, bardzo boi się żeńskiej - drapieżnej i agresywnej

- części Draństwa, ciągle chowa się w najciemniejszych zakamarkach i kuli się, kiedy podchodzę go głaskać... A do małego pokoju do klatki nie może już wrócić, bo Buśka coraz wyraźniej okazuje, że nie życzy sobie w SWOIM pokoju żadnych obcych kotów

... Także jeśli się uda, to będę bardzo szczęśliwa...
A jutro jedziemy z Busiaczkiem na konsultację do dra Turosa, znanego warszawskiego zębisty

Dzięki Cioci Bajce

trochę poczytałam sobie ostatnio o tym plazmocytarnym syfie

i mój wniosek jest taki, że chyba jedynym sensownym wyjściem będzie zabieg chirurgiczny polegający na usunięciu całych tych kieszeni, w których gromadzą się bakterie. To będzie usunięcie wreszcie przyczyny, raz a dobrze - a nie ciągle tylko skutków i to na bardzo krótką metę

Organizm uodparnia się coraz bardziej na sterydy i antybiotyki, trzeba pakować ich w kota coraz więcej i na coraz krócej to starcza - a im więcej się tego całego świństwa pakuje, tym szybciej ono kota w końcu zabije

... Także jedziemy pokazać Doktorowi te dziąsła i zapytać, czy mój pomysł jest dobrym wyjściem...
Poprosimy o dobre myśli i kciuki za te wszystkie trzy sprawy:
- moją obiecaną pracę
- udane wyadoptowanie Gribusia do fajnego Domku
i przede wszystkim:
- za to, żeby okazało się, że jednak istnieje coś, dzięki czemu uda się wreszcie skutecznie pomóc Busiakowi...
Już ledwo widzę - a od samego rana taki zalatany i pracowity dzień, w dodatku kolejna noc bez snu, tym razem nawet bez tych dwóch czy trzech godzin

...
Proszę, niech to wszystko będzie prawdą...
I niech uda się jeszcze jedna bardzo ważna sprawa...