


Wiecie, że Klemens był moim urodzinowym prezentem? znaczy nie on jako kot, tylko zgoda TŻ-ta na drugiego kota... a że Klemcio wypatrzony był na Zakoconych, to na niego padło

"ale czemu z Rzeszowa, w Łodzi nie ma kotów? zwariowałaś? minus 25 stopni, śnieg po kolana, a Ty chcesz do Rzeszowa jechać? przecież to ponad trzysta km w jedną stronę... ten kot to chory jakiś? taki smutny? a jak nam go nie dadzą? pojedziemy na próżno! aaaaa, już gadałaś z tą dyrektorką... no trudno. To kiedy chcesz jechać? jak to? dziś w nocy? o trzeciej? matko święta, no dobra. Ale jadę z Toba..."
