Adoptowałam 2 maluchy... Kolejny tymczas.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon gru 01, 2008 16:13

Ależ jestem wściekła...

Ale po kolei. Może na początek dodam tylko, że wcale nie na kotki, żeby nie było. Strasznie chaotyczny będzie ten wpis... Ale piszę w emocjach.

No więc właściwie chwilę po tym jak napisałam o kupie za fotelem kotki jeden po drugim pobiegły do kuwety i oba załatwiły się że tak powiem na rzadko. Nie jadły niczego nowego - suche i Animonda w puszce dla kociąt, tak jak od kilku dni odkąd u mnie są. I tak wybieraliśmy się do weta, więc zapakowałam je w koszyk, okryłam ciepło i poszliśmy wbrew radom Heni na Piękną, bo blisko, no i głównie miało być szczepienie, odrobaczenie buraska, walka ze świerzbem...

Ehh, Heniu czemu ja Cię nie posłuchałam... Co za jakiś wet nienormalny. Słuchajcie, powiedziałam o tym rozwolnieniu to się mnie zapytał co kotki jedzą. Powiedziałam o Animondzie, to powiedział, że nie zna takiego jedzenia. I że koty powinny jeść Whiskas! Słowo honoru tak powiedział, że mam Whiskasa kupować ( w sumie to raz się nawet przejęzyczył i powiedział żeby Pedigree Pall kupić!).

Powiedział, że w kontekście tej rzadkiej kupki na razie nie może maluchów zaszczepić ani odrobaczyć. Ok, to nawet rozumiem. Dał mi receptę na syrop: Nifuroxazyd, którym mam 3 razy dziennie maluchy karmić na tą biegunkę po łyżeczce. Kupić to w ogóle? Jak one póki co zrobiły tylko po jednej rzadkiej kupie i może za chwile wszystko już będzie ok? Ehhh, ja to się raczej bałam że to może jakiś wirus skoro nie jadły niczego nowego, a nagle oba naraz miały rzadką kupę... Ale wet mnie olał.

Na miejsce nad oczkiem czarnulki, gdzie podejrzewałam grzyba nawet nie chciał spojrzeć mimo że trzy razy mu mówiłam żeby zerknął. A naprawdę to widać, to nie jest tak, że ja sobie coś wyimaginowałam... W końcu już byłam tak wściekła że dałam spokój, bo wiedziałam że i tak pojedziemy gdzie indziej, gdzieś gdzie się moimi maluchami ktoś naprawdę zajmie. Także dalej nie wiem czy mała ma grzybka czy to coś innego... Spokoju mi to nie daje.

Na koniec było o świerzbie. Że małe go mają to wiedziałam sama, ale wet postanowił sprawdzić osobiście, wsadził malcom patyki do uszu i pokazał mi: o widzi Pani, mają Świerzb. I zadowolony z siebie. Nie wyczyścił wcale tych uszek, nie powinien? Nakroplił im na karki Stronghold. Tzn. teraz wiem, że to Stronghold jak sobie kazałam powiedzieć co to jest, bo tak to nie raczył mnie o niczym informować. Na koniec kazał przyjść we czwartek po maść do uszu, bo na razie jej nie ma, ale na czwartek załatwi.

Ogólnie to kociaki całą wizytę przesiedziały w koszyku. Nie założył im ani żadnych kart, ani książeczek zdrowia, ani ich nawet dobrze nie obejrzał. Nie zważył, nie zobaczył ich płci, ani nie zapytał jakiej są. Nie zapytał o imiona, nic... Tylko o wiek. Nie zapytał też skąd je mam - no nic, zupełnie, totalna olewka! Zainkasował 54 zł mówiąc że dostałam zniżkę.

Załamana jestem, bo ja się cholera nie znam póki co na zdrowiu kociąt. Potrzebuję rady, wsparcia. Więc chcę weta, któremu będę mogła zaufać. A ten mi tu mówi, że mam Whiskasem maluchy karmić... To już przecież sama wiem, że nie ma racji, po lekturze tego forum. I taki ktos ma moje kocięta leczyć? Ehhh...
To co, na Białobrzeską? Czy tam wszyscy są dobrzy czy mam szukać kogoś konkretnego? Jechać od razu dziś czy najpierw poobserwować te kupy? Kupić ten syrop Nifuroxazyd i dawać malcom? Doradźcie coś bo oszaleję...

A może ja mam jakieś wydumane wyobrażenie o wizycie u weta? Że najpierw wygłaskuje w zachwycie kociaki, potem je ogląda, waży, zakłada jakąś kartę? Wypytuje mnie o wszystko, sam się pozwala pytać o najgłupsze wątpliwości i dokładnie wszystko tłumaczy? Może to nierealne wcale i jestem przewrażliwiona? No ale np mój ginekolog taki jest to i wet by mógł być, prawda? Czy na takich trafię na Białobrzeskiej?
Dobrze że kociaki jakoś bardzo się tym wszystkim nie przejęły. Nie wyglądają na zestresowane. Szary władował się od razu po powrocie na kolanka, czarnulka poszła spać...

serotoninka

 
Posty: 1366
Od: Śro sie 27, 2008 21:00
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

Post » Pon gru 01, 2008 16:20

Zajrzyj do wątku o wetach polecanych, na pewno coś znajdziesz.

Skad jesteś?
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon gru 01, 2008 16:21

Nifuroxazyd myślę, że spokojnie możesz kupić, jest również lekiem na srańsko u ludzi. Warto taki lek mieć w domu. I na pewno nie wracaj już do tamtego weterynarza :roll:
Filemon, Nuteńka [*] kocham na wieki....
Franuś [*] w moim serduszku na zawsze
Dzwoneczku [*] Kochanie, pamiętam...
Bokiruniu [*] dziękuję...
Obrazek
Obrazek

Satoru

 
Posty: 11062
Od: Czw sie 21, 2003 13:32
Lokalizacja: Warszawa - Ochota

Post » Pon gru 01, 2008 16:33

One są w ogóle nie szczepione?
Na Białobrzeskiej niestety nie wszyscy weci są dobrzy. Polecani interniści: Czubek, Cetnarowicz, Uznańska. Jeżeli żadnej z nich nich nie ma stosujesz algorytm: byle nie do Marzeny Dużej-Dembele.
Na Białobrzeskiej mieli jeszcze niedawno oridermyl (nie wiem czy jeszcze mają). Uszy powinno się dokładnie wyczyścić i zapuścić maść. W zależności od stopnia zaawansowania świerzba operację powtarzać co dwa-trzy dni. Najpierw czyszczenie potem maść.
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Pon gru 01, 2008 17:01

No nie były jeszcze szczepione, bo trzeba było trochę odczekać po antybiotyku na koci katar...

serotoninka

 
Posty: 1366
Od: Śro sie 27, 2008 21:00
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

Post » Pon gru 01, 2008 17:08

Jeżeli jest biegunka to odstaw animondę, a za to ugotuj kurczaka z ryżem i marchewką, posiekaj mięso, rozgniec marchewke i wymieszaj z ryżem (mięsa ok. 2/3 całości).

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto gru 02, 2008 1:01

Jana pisze:Jeżeli jest biegunka to odstaw animondę, a za to ugotuj kurczaka z ryżem i marchewką, posiekaj mięso, rozgniec marchewke i wymieszaj z ryżem (mięsa ok. 2/3 całości).



Ugotowałam zgodnie z przepisem ;) Kotki były zachwycone! Ze względu na tą sraczkę trochę je dzisiaj pogłodziłam na samym suchym, więc na kurczaka z marchewką i ryżem rzuciły się jak głupie ;) Dziękujemy!

Nie podałam im na razie tego syropu który zapisał wet-konował i chyba dobrze, bo przed chwilą znalazłam w kuwecie piękną kupę o normalnej konsystencji... To było coś chwilowego, nie wiem, może za dużo kociego mleka wypiły? Więc myślę, że nie ma co zwlekać, jak nie będzie więcej rzadzizn to jutro po południu jedziemy do weta z prawdziwego zdarzenia i już się kocinkom zastrzyki nie upieką!

serotoninka

 
Posty: 1366
Od: Śro sie 27, 2008 21:00
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

Post » Wto gru 02, 2008 8:25

Serotoninka ,zapomniałam jeszcze dodać że na Pięknej nie zakładają karty,i często nie mówią jakie dają leki ,po to żebyś przez przypadek sama nie kupiła.Czy byłaś u Trzcińskiego?On kiedyś po 2 tygodniach przebywania nowego kota w domu (ponieważ aklimatyzacja z nowym przechodziła opornie)kazał mojej koleżance go szybko oddać ,bo jeżeli przez dwa tygodnie nic z tego nie wyszło to już nie wyjdzie. 8O
Jeżeli chodzi o Bialobrzeską ,to Genowefa wszystko już napisala ,chociaż ja jeszcze dodam że Marzena Duża-Dembele to cud w porównaniu z Piękną.
Nifuroxazyd spokojnie możesz podawać .Dlatego jeżeli Piękna to tylko szczepienia (i to też raczej przy kotach większych) no i odrobaczanie spokojnie.
Będzie dobrze

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Wto gru 02, 2008 18:50

Heniu nie, nie byłam u Trzcińskiego tylko u jakiegoś Fogla czy Fogela, jakoś tak. Niestety nie miałam wyboru, bo tam nie ma żadnej przecież recepcji, weszłam do holu, zapukałam do gabinetu i otworzył ten "lekarz"... Resztę znacie - szkoda gadać, co za palant.

Ale! Właśnie wróciliśmy z Białobrzeskiej, zgodnie z radami, trafiłyśmy do dr Cetnarowicz! No i było super, czuję że maluchy będą pod świetną opieką!

Kotki zostały najpierw obejrzane i wygłaskane, Pani dr zajrzała im pod ogonki, w oczka, obmacała je dokładnie. Potem maluchy zostały osłuchane dokładnie, bo mi czasem kichają, ale wszystko w ich płuckach jest w porządku. Następnie wszystkie 4 uszka zostały dokładnie wyczyszczone ze świerzba! Wczoraj już miały nakroplony Stronghold u tego pierwszego lekarza, teraz dodatkowo do uszek dostaliśmy maść. Mam im smarować co 2 dni.

Tak jak się spodziewałam Czarnulka ma grzyba. Została naświetlona tą lampą specjalną i niestety pięknie nam zaświeciła na żółto. Na razie grzyb jest tylko nad jednym okiem, został posmarowany, dostałam też preparat do smarowania w domu, jest nadzieja że się nie rozpełźnie i że w ten sposób uda się go wyleczyć.

Na koniec dr obcięła maluchom pazurki. Za tydzień kontrola i wtedy może szczepienie. Generalnie miło i profesjonalnie, na wszystkie swoje pytania otrzymałam odpowiedź. Ehhh, trudno, korki nie korki, będziemy jeździć tam, nigdy więcej na Piękną!

serotoninka

 
Posty: 1366
Od: Śro sie 27, 2008 21:00
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

Post » Wto gru 02, 2008 19:17

Cieszę się że trafiłaś do dr.Cetnarowicz,teraz będzie już tylko lepiej.
A jeżeli chodzi o Fogla ,tak jak napisalam na pw że on "leczy"a chyba dawno nie powinien przyjmować .

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Wto gru 02, 2008 19:33

Ależ się naczytała
i o mało oczy mi nie wyskoczyły z wrażenia

świetna czarna humoreska wyszła Oli z wizyty na Pięknej.

Dobrze, że teraz mają prawdziwego swojego lekarza

i martwi mnie grzybica czarnulki, u pozostałych nie ma żadnych zmian
dziś byłam z nimi u weta na szczepienie
i nawet świerzba już nie mają
tylko uszka jeszcze brudne (a czyścimy codziennie!)

Bry Ryś natomiast był oglądany przez wetkę w ubiegłym tygodniu
również pod kątem świerzba - uszy miał czyste

No i co tu o tym sądzić?
Zrobiła się łamigłowka :?
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Wto gru 02, 2008 20:49

serotoninka, a jaką maść na świerzb dali? mają jeszcze oridermyl?
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Wto gru 02, 2008 21:14

Kilka dni temu usłyszałam od wetki, że oridermyl został wycofany z rynku
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Wto gru 02, 2008 22:18

Dostałam PANOLOG, o Oridermylu nie słyszałam. A co, lepszy był? Wiadomo w takim razie dlaczego go wycofali? No zobaczymy jak będzie leczył to paskudztwo... Oba kociaki miały dużo tego czarnego świństwa w uszkach. Z tym że u Czarnulki było widać to gołym okiem w uchu, a u Buraska na wierzchu, tam gdzie wzrok sięga było czyściutko, za to w głębi makabra. Pewnie się zaraził od czarnej już tu u mnie... No ale teraz już powinno być tylko lepiej.

Jeśli chodzi o grzyba to wetka była dobrej myśli. Ale powiedziała, że izolowanie kotków ich nie uchroni. Jak są odporne to nie złapią i już, ale zarodniki podobno fruwają w powietrzu... Burasek póki co się trzyma, my też na razie bezgrzybni ;)

serotoninka

 
Posty: 1366
Od: Śro sie 27, 2008 21:00
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

Post » Śro gru 03, 2008 23:38

Ehhh, jestem tragiczna. Nie mogę się pozbierać, ciągle myślę o tym jak fatalną panią dla moich maleństw sie okazałam... Bo nie przewidziałam, nie pomyślałam, nie zauważyłam...

Ehhh... Moja kamienica to kamienica spółdzielni niewidomych. Większość mieszkańców to osoby niedowidzące i z tego względu chyba wychodzą z założenia że niepotrzebne jest światło na klatce, włączone gaśnie po 15 sekundach... I w takich okolicznościach żegnałąm się z odwiedzającą mnie mamą. Pomachałam jej. Kotki w tym czasie spały sobie, a przynajmniej minutę wcześniej jeszcze spały... Mamie jak to mamie, patrzyłam raczej w oczy niż na buty... Pomachałam, zamknęłam drzwi i ... po pół godzinie zorientowałam się że po biurku łazi tylko jeden kot! A gdzie drugi? Nie śpi na łóżku, nie śpi w drukarce, nie śpi w koszyczku... Obleciałam wszystkie miejscówki, wołałam kici kici i nic... To buraska nie było, on zawsze jest tuż przy moich nogach... W panice wybiegłam na klatkę - kici kici i tez nic... Piętro niżej, piętro wyżej... Łzy w oczach, telefon do TŻ, na szczęście już parkował pod domem... On przeszukiwał mieszkanie a ja poszłam pukać po sąsiadach. Pierwsze drzwi do których zapukałam to te, za którymi mieszkają właściciele psa. Mogli być na spacerze, mogli widzieć.

I na szczęście widzieli - kiciuś cały i zdrowy był u nich na rękach.


Pobeczałam się jak już go miałam u siebie jak dziecko. Wystraszony był... Nie wiem jak mogłam się okazać taka nieodpowiedzialna... Zawsze go pilnowałam, zawsze zwracałam uwagę na to gdzie jest i ten jeden raz wystarczył by zwiał... Podobno siedział taki skulony malutki, przestraszony... Nie mogę sobie darować :( Teraz już zawsze będę uważać, przepraszam koteńku...

serotoninka

 
Posty: 1366
Od: Śro sie 27, 2008 21:00
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: pibon, Silverblue i 11 gości