Metraż niewielki: Zamykamy!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sie 17, 2008 10:48

Obudził mnie ni to warkot, ni to bulgot, w każdym razie wściekły.
Przez chwilę myślałam, że mam w pokoju rottweilera, ale nie... to Mufka wyrażała swoje niezadowolenie z faktu, że Tola - ten wstrętny bachor - leżała jakieś dwadzieścia centymetrów od niej, Mufeczki. Wszystkie koty w tym domu już wiedzą, że nie wolno się kłaść koło Mufeczki. Ale pewnie, jak się sprowadza nowego smarkacza, to skąd ten smarkacz ma wiedzieć, jakie są zasady w domu. Gdyby tylko ona, Mufeczka, miała w tym domu więcej do powiedzenia. Ale pewnie - z Mufeczką nikt się nie liczy, Mufeczki nikt nie słucha.
Ciągle tylko bachory i bachory. Zwariować można!
Nawet nie dadzą Mufeczce spokojnie iść do kuwety. Zaraz któreś na ogonek Mufeczki poluje. Te dzisiejsze bachory są takie rozpuszczone! Mufeczka by nauczyła moresu! Ale z jakiej racji ona ma się zajmować tą całą smarkaterią?
I jeszcze ten wielki, nieokrzesany kocur! Chce siedzieć na tym samym balkonie, co Mufeczka.
Mufeczka ma zły dzień!
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Nie sie 17, 2008 20:05

Koty to miały dobry pomysł na to, co zrobić z dzisiejszym dniem: poszły spać i chyba im dobrze z tym było. A ja - no cóż - utknęłam na calutki dzień przy biureczku nad ilustracjami.
Niektórym to dobrze!
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Wto sie 19, 2008 9:01

Wczoraj Nemcio pobił swój rekord życiowy - przy okrążeniu bloku zszedł z 50 do 40 minut! Zaliczył przy okazji dwa drzewa - wygląda to tak, że nagle czuję szarpnięcie i Koci Ogrom ciągnie mnie sprintem ku najbliższemu pniu, na który wskakuje z impetem (czy z impetem da się tylko wgłąb, czy można też w pion?) Muszę mieć refleks - na szczęście (na razie!) Futrzu nie wybiera się wyżej na drzewo, cała zabawa polega, o ile mi się udało zorientować, na tym rozbiegu i wskoku na pień.
Na spacerze była też wreszcie i Mufka, prowadzona na smyczy przez moją siostrę - to była ta bardziej dostojna para. Ku mojemu bezkresnemu zdumieniu Nemo i Mufka co jakiś czas podchodzili do siebie i wąchali się jak starzy kumple. W domu każde zbliżenie poniżej metra kończy się łapoczynami i wrzaskiem ( i nie tylko Mufencja bywa agresorem). A na spacerku nosek w nosek, wąchanko, kulturka... I niech mi to ktoś mądrzejszy wytłumaczy!
Wieczorem, gdy zasypiałam skakały po mnie dwie duże pchły. W przeciwieństwie do małych pcheł miały tylko po cztery nogi. Może dużym pchłom wystarczą tylko cztery. Duże pchły skakały 7u8yi (to ,
6+9999999999999999999999999 Kminek napisał - chce mi koniecznie w kawę wleźć) po brzuchu. (Kminek usunięty za drzwi, kończę kawę)
W nocy zaszczyciła mnie Zła Kobieta - spała mi w zagięciach kolan do momentu aż krew przestała mi dopływać do stóp, wtedy ją przeprosiłam z tej miejscówki.
A rano znalazłam na podłodze spodnie zdjęte z szafki wiszącej na wysokości 2 metrów. Czyżby pchły z zacięciem alpinistycznym?
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Wto sie 19, 2008 20:29

Anuk pisze:Mufeczka ma zły dzień!


ho ho ja tam nie wiem czy to zbieżność imion ale jak czytałam powyższy opis to jakbym naszą Mrufkę widziała :twisted:
ona przy tymczasach generalnie ma zły dzień. A im dłużej są tym te dni też dłużej trwają, zatem jestem w stanie sobie wyobrazić stan uczuć Mufeczki.
Rozumiem też to posikiwanie bo Mruf też się zdarzyło przy naszych pierwszych tymczasach oblać nam kanapę :oops:
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

Post » Wto sie 19, 2008 20:41

O Anuk założyła wątek swoim kotom :lol: Chciałbym powiedzieć, że to pierwsze zdjęcie Nemcia z kwiatkiem jest śliczne :)
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Wto sie 19, 2008 21:13

tanita pisze:
Anuk pisze:Mufeczka ma zły dzień!


ho ho ja tam nie wiem czy to zbieżność imion ale jak czytałam powyższy opis to jakbym naszą Mrufkę widziała :twisted:
ona przy tymczasach generalnie ma zły dzień. A im dłużej są tym te dni też dłużej trwają, zatem jestem w stanie sobie wyobrazić stan uczuć Mufeczki.
Rozumiem też to posikiwanie bo Mruf też się zdarzyło przy naszych pierwszych tymczasach oblać nam kanapę :oops:


Mnie się też zdarza Mufkę nazwać Mrufką, a jest to chyba zdrobnienie od Mrukla. Mrukla to imię dla zołzowatej strony osobowości Mufeczki: bo tu niby mruczy, a taka wredna, więc taka ksywa o wrednym wydźwięku :twisted: Nazywam ją tak, jak mi podpadnie.
Mufeczka to generalnie swe humory ma. Złości się nie tylko na tymczasy - za przykład niech służy taka oto scenka:
Maluję obrazek akwarelką (ilustracja do książki). Mufka wskakuje na jego jeszcze mokry środek. W tej chwili błogosławię Photoshopa, bo ślady łapki się wyczyści :twisted: . Przesuwam kotę. Ostrzegawczy bulgot. Włazi znowu. Siada na obrazku i zaczyna myć łapę. O nie, kochana - ja tu pracuję, na kocią karmę zarabiam. Zdejmuję kotę. Ostrzegawczy bulgot. Mufka siada poza obrazkiem. I co z tego, że co prawda nie mam już na środku obrazka jej szanownych czterech liter, skoro po skosie biegnie (niczym prawdziwa linia diagonalna) czarny ogonek. Delikatnie przesuwam ogonek. CAP! Małe, niekompletne ząbki wbijają się w moją bezczelną dłoń. No i mam za swoje! Żeby Mufeczce mówić, gdzie ona może siedzieć! Przecież to się aż zatrząść można z oburzenia. Kota - bulgocząc ze złości siada na środku obrazka. Zaczyna myć łapę...
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Wto sie 19, 2008 22:21

Fotki Kmineczka, świeżutkie, jak bułeczki prosto z pieca, do obejrzenia całkiem za darmo w kminkowym wątku:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=77322&start=45
Tutaj tylko wstawię ciotkom na zachętę taki śliczny brzunio:
Obrazek
A po resztę niech się same do kminkowego wątku pofatygują :)
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Śro sie 20, 2008 13:08

jakie słodkie brzunio :1luvu:
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

Post » Śro sie 20, 2008 13:15

Niezła łobuzica z Twojej Mufci - żeby tak obrazki przysiadać :-)
a może to się po prostu inspiracja nazywa - że masz koty malować a nie jakieś inne obrazki :-)

ewung

 
Posty: 9961
Od: Pon lis 13, 2006 13:04
Lokalizacja: Usa

Post » Śro sie 20, 2008 23:08

Ależ ja koty również maluję, a do jednego obrazka nawet Mufeczka pozowała!
Dziś urodziny Nemka! Drugie.
Nemeczku: fajnego, długiego życia! :torte: :partygirl: :king: :birthday: :piwa:
(Pańcia niestety nie bardzo w nastroju do świętowania, bo mamy awarię hydrauliczną - w zlewie nam wybija z rury. Myślałam, że się zwyczajnie u mnie zatkało, ale jest gorzej. Wygląda na to, że jak sąsiedzi wody upuszczą, to u mnie wylewa... Fajnie nie jest. Od rana mam w planach błagać w administracji o hydraulika. Całe szczęście, że szanowny jubilat się tym nie przejmuje)
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Czw sie 21, 2008 7:43

Wszystkiego dobrego dla Nemka-Solenizanta :torte:

i powodzenia z rurami

ewung

 
Posty: 9961
Od: Pon lis 13, 2006 13:04
Lokalizacja: Usa

Post » Nie sie 24, 2008 21:43

Z rurami już zrobiony porządek (cały czwartek miałam upojny!). Tak się porobiło, jak się porobiło z powodu panów, którzy dwa piętra wyżej robią remont. Mnie zalało szambem, sąsiadce piętro wyżej kapało na głowę z sufitu, a wszystkim leciał wrzątek tam, gdzie powinna zimna woda, więc jak ktoś nie sprawdził co mu leci przed wejściem pod prysznic, to miał problem (ja na szczęście marudna jestem w kwestii ciepłoty wody, więc zawsze sprawdzam ręką, co na mnie będzie lecieć - i to mnie uratowało). Panowie remontujący o niczego się nie przyznają: w ogóle się do rur nie zbliżali, w co jakoś trudno mi uwierzyć... No nic - dalsze opisywanie tej zawiłej sprawy grozi użyciem określeń, za które zostanę zbanowana, a tego na pewno bym nie chciała!
Do tej pory bardzo się cieszyłam z mieszkania na parterze, bo raz, że nikogo nie mogę zalać (tylko piwnicę), dwa - mam ogródek pod balkonem i mogę sobie kwiatki sadzić, a trzy, że moje koty mogą sobie bezkarnie tupać o dowolnej porze. Nie raz budzę się w nocy na dźwięk radosnego galopka i myślę sobie, że to dobrze, że nie mam sąsiadów z dołu. Teraz odkryłam też tą gorszą stronę mieszkania na parterze: jak coś się zatka, to u mnie wybija.

Paskudny mam dziś dzień z różnych powodów - i w dodatku zakończony mało przyjemną wymianą zdań w kwestii kociej.
Kilka dni temu napisałam artykuł na swoją stronę (Zwierzak-w-domu) o kocim wychodzeniu i niewychodzeniu.
http://zwierzak-w-domu.info/index.php?o ... &Itemid=85
Generalnie uważam, że są miejsca, gdzie kot wychodzący jest względnie bezpieczny i sama znam kilka takich naprawdę bardzo spokojnych osiedli... Ale jest ich niewiele i w większości miejsc wypuszczając kota ryzykuje się jego zdrowie i życie.
Wiem, że na forum było już jakiś milion dyskusji na ten temat. Ja nie jestem może aż tak absolutnie nieprzejednania w kwestii wychodzenia - w uzasadnionych (bezpieczeństwem) przypadkach dopuszczam taką możliwość. I staram się rozumieć rozterki, które przeżywają osoby przekonane o tym, ze kota wypuszczać trzeba (bo nie wiedzą, bo mają swoje wyobrażenia...).
Ale wszystko ma swoje granice.
Ta oto dyskusja na osławionej Naszej Klasie powaliła mnie zupełnie :(
http://nasza-klasa.pl/profile/10022416/gallery/81
Dziewczynie zginął kot pod kołami - wszyscy piszą jak bardzo jej współczują i opisują jak ich koty spotkało to samo (tudzież otrucie). Nie wytrzymałam napisałam, że kierowców nie zmienimy, ale możemy nie wypuszczać kota. W moim odczuciu post bardzo stonowany, bo dziewczyna straciła kota, cierpi, nie chciałam jej pogrążać. Dałam link do swojego artykułu - również (moim zdaniem) stonowanego. Na co naskoczyła na mnie siostra tej dziewczyny: że stosuję niewolnictwo, że kot kocha wolność, a moje koty jakby mogły, to by mi powiedziały, co o mnie myślą. Napisałam jeszcze jednego posta - stonowanego. Ale gdy się zorientowałam, że to jej siostra, to już nie wytrzymałam i się nie tonowałam.
Do niektórych nic, kompletnie nic nie dociera. A potrafią jeszcze przywalić. Bo to ja jestem ta niedobra. Taka paskudna. Na pewno mnie moje koty nienawidzą.
I po co ja w ogóle to piszę, po co zaglądam na takie fora? Po co się staram tak pisać, żeby nikogo nie urazić, jak niektórzy potrafią z grubej rury przywalić i co gorsza - nawet na chwilkę mózgownicy nie uruchomią.
Pocieszam się, że czasem ktoś z zewnątrz przeczyta i coś go ruszy.
:( :( :(
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Pon sie 25, 2008 22:03

Minorowej tonacji będzie ciąg dalszy, za co przepraszam wszystkie ciotki, bo nie po to ten wątek założyłam, żeby się użalać nad sobą i utyskiwać jaki ten świat jest podły, ale po to, żeby opiewać piękno i doskonałość moich futer domowych. Ale mam nadzieję, że moje koty wybaczą, że pańcia nie w sosie.
Powodów mojej "nie-w-sosowatości" jest kilka... ale zdecydowaną większość z nich daruję moim wiernym czytelnikom, a poskarżę się tylko na kwestię, która zapewne jest naszym wspólnym przykrym doświadczeniem.
Fora dyskusyjne :evil: Czasem bym chciała, by się pod ziemię zapadły. (Miau by zostało, cudownie ocalone z wielkiego wybuchu)
Cioteczki orchidka, seniorita i Uschi wiedzą w czym rzecz, bo wspólnie walczymy na jednym polu bitwy, które nazywa się GoldenLine. Ciągnie się więc zapewne za nami opinia klanu czarownic. Wygląda to zawsze podobnie. Pojawia się wpis - najczęściej o tym, że kotka się okociła i co począć, albo coś podobnego. No więc my po kolei swoje.
Spokojnie piszemy, rzeczowo... ale delikwent się robi nieprzyjemny, a wraz z nim jeszcze zwykle kilka osób. No i się okazuje, że "robimy nagonkę," że robimy "pseudo-edukację" (ciekawe, jaką formę ma nie-pseudo-edukacja... :roll: ), że nikt nas o zdanie nie pyta, że jesteśmy wszystkowiedzące, przemądrzałe i wszystkie rozumy pozjadałyśmy...
Wiem, że już wczoraj sobie klawiaturę postrzępiłam na ten temat... ale naprawdę mnie to dobija, niczym taki mały gwoździk kulminacyjny do trumny składającej się z wielu innych kocich i zupełnie nie-kocich problemów.
Bo ja naprawdę nie jestem jakąś wredną babą, która sobie dla przyjemności wymyśla temat, byle tylko innych pokrytykować. Wręcz przeciwnie - jestem z natury osobą niekonfliktową i wiele potrafię zrobić, żeby konfliktu uniknąć.
W sprawach kocich - jeszcze nie dawno byłam mocno nieuświadomiona - przecież mój własny Nemcio jest od domowej kotki, a ja biorąc go nie widziałam w tym nic złego. Wbrew temu, co mi zarzucają na tych forach - nie urodziłam się z tą wiedzą, nie naczytałam się mądrych książek. Niewiele było trzeba, żebym zrozumiała, w czym rzecz... To nie jest trudne do zrozumienia... ale w wielu przypadkach na przeszkodzie stoi albo egoizm, albo niechęć przyznania się do błędu.
Na wszelkie argumenty jest jeden - "bo ja chcę" i w jego obronie wytaczane są najcięższe działa.
Ja się naprawdę staram pisać taktowne, stonowane posty - i, kurka wodna, poświęcam na ich pisanie mnóstwo własnego wolnego czasu. Sama nie lubię, jak ktoś jedzie po bandzie, więc się staram spokojnie, rzeczowo, z szacunkiem. A bywa, że w odpowiedzi są wyzwiska, albo złośliwość w czystej postaci.
A dziś przeczytałam odpowiedź na mój długi wpis "Napisz o tym książkę." No piszę - całą stronę internetową o tym robię... Ale czasem mam dość - bo wydaje mi się czasem, że dotrzeć można do jakiejś garstki, a u reszty zyska się najwyżej opinię złej kobiety.
Dlaczego ludzie są tak potwornie uparci, dlaczego nie umieją przyznać, że ktoś może się na czymś znać lepiej od nich?
Czasem się martwię, że może jednak za ostro, że ktoś pisze z jakimś pytaniem, a dostaje po głowie... Ale potem pojawiają się te odpowiedzi, takie aroganckie, niegrzeczne... i nie wiem, czy oni tak reagują, bo ktoś ich dumę uraził, czy po prostu tacy są - ma być tak jak oni chcą.
A może to my jesteśmy takie zgorzkniałe? Ale jak tu nie być zgorzkniałym, jak się widzi ten szeroko odkręcony "kurek z kociątami," jak się człowiek czuje odpowiedzialny za to wszystko... Przecież nawet jakiejś współczesnej inkarnacji Świętego Franciszka nerwy by puściły nie raz i nie dwa - i myślę, że miałby czasem ochotę złapać jednego z drugim delikwenta i mocno potrząsnąć.
Ja niestety każdą taką internetową awanturę odczuwam w żołądku - i nie umiem przestać się tym przejmować, chociaż tak na pewno by było dla żołądka lepiej.
Tyle na dziś moich gorzkich złotych myśli.
Mam nadzieję, że jutrzejszy dzień będzie jakiś bardziej optymistyczny.
Edit: literówki
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Wto sie 26, 2008 12:53

Czyżbym dwudniowym smęceniem wypłoszyła na dobre wszystkie ciotki???
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Wto sie 26, 2008 13:03

Nie, nie wypłoszyłas ;)
Ja tylko nawet odpisać za bardzo nei mam jak - bo musiałabym napisac równie długiego i smęcącego posta. Na szczęście mam cenną umiejętność zaprzestawania myślenia o rzeczach niewygodnych ;) (durnie na GL, na przykład)

Za to Ci muszę powiedzieć, że uwielbiam Twoje opisy Mufci :). Uwielbiam! :D

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Google [Bot], zuzia115 i 180 gości