Czesio, Jożik, Mirmiś, Pola. - Prosimy o zamknięcie.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lut 19, 2008 18:27

Bardzo dziękujemy za wszelkie komplementy. :D :D To niezmiernie miłe przeczytać tyle ciepłych słów o własnych kotkach. :D

Jakoś odkąd napisałam tego posta w domku panuje spokój. Mały szalał, duży tylko obserwował. Chyba zauważył, że małemu nie podobają się jego pieszczoty i grzecznie usunął się w cień. Bardzo bym chciała, aby poganiały nieco razem, choć z drugiej strony wolałabym jednak, dla włsnego spokoju, żeby prawdziwe gonitwy rozpoczęły się za parę miesięcy. Teraz niech może Czesio po prostu kształci szlachetność charakteru, ćwiczy tolerancję i akceptowanie inności. Mam już wystarczająco dużo siwych włosów :lol:
Aniada
 

Post » Wto lut 19, 2008 19:33

Ale śliczne koty masz :)
Ja bym starała sie nie interweniować. W koncu to ich sprawy i ich zabawa, co tam się do nich wtrącać. Koty muszą mieć swoje relacje, przy okazcji ustalą między sobą co i jak. Wielki na małego nie syczy, nie warczy, śpią razem. To najlepszy dowód, że się lubią :)

Sihaja

Avatar użytkownika
 
Posty: 20592
Od: Pon sty 03, 2005 22:17
Lokalizacja: Warmia, Dolny Śląsk

Post » Wto lut 19, 2008 19:36

Aniada, skąd ta pięknota, forumowa?
No nie daj się prosić, pochwal się skąd ta kruszyna ;)
salma75
 

Post » Wto lut 19, 2008 22:27

No cóż. Czasem opłaca się być nauczycielem :lol: Uczniowie przychodzą z różnymi problemami, a do mnie uczennica zgłosiła się akurat z tym. Kiedyś na lekcji wspominałam, że bardzo lubię koty, posiadam jednego i chciałabym w przyszłości mieć kolejnego. Po paru tygodniach pojawiła się uczennica, która miała piękną persicę. Dziewczyna mieszka z dziadkiem, rodzice są za granicą. Uczennica twierdzi, że nie upilnowali persiczki i zaliczyla ona tzw. "wpadkę". Ja podejrzewam, iż rozkochany w kocicy dziadek dopuścił ja celowo, w myśl zasady, że każda kota powinna mieć choć raz w życiu młode. :roll: :roll: Postąpili nieodpowiedzialnie, lecz kocicą i kociakami zaopiekowali się wzorowo. Najdroższa karma, dobra opieka weta. Potem - sterylka. Na świat przyszło 4 kociąt. Dwoje zostało przy matce i przy rodzinie, jedno oddano babci, zaś tym oto niebieściuchem obdarowano mnie. Za przysłowiowy grosik. Mogłam sobie wybrać kociątko, mogłam też odmówić - wtedy maluch prawdpodobnie też zostałby przy rodzinie. Są zamożni, nie potrzebują pieniędzy, zależało im na dobrych domach dla kociąt. Ja zaznaczyłam, że nie zapłacę - nie mogę wchodzić w relacje finansowe z uczennicą. Co innego "oddam kotka w dobre ręce". Stres związany z porodem oraz ciążą persicy spowodował, że rodzina postanowiła, iż kocięta będą poddane kastracji. Dużo rozmawialiśmy o psh. i wiem, że oni - w gruncie rzeczy naprawdę dobrzy ludzie - nie chcieliby takiego losu dla kociąt. Tym bardziej, że wieść o maluchach się rozeszła. Dzwoniło wielu handlarzy co to "są przejazdem i mogą zabrać od razu cały miot i dobrze zapłacą". Starszy pan się zirytował, powiedział że nie sprzeda kociąt, a juz na pewno nie wystawi ich na allegro. Kochają tę swoją persiczkę, nie chcieli skrzywdzić jej dzieci.
Kociątko natomiast zabrałam tak wczesnie, bo mój mąż (jedyny kierowca w rodzinie) za parę dni wyjeżdża na Daleki Wschód w kilkutygodniową delegację. Nie chciałam poniewierać się z malcem w pociągach podmiejskich, czy jakiś autobusach.
Maluch ma 8 tygodni. Ot i cała historia. Mam szczęście do kotów :D Śmieję się, że kiepsko zarabiam, ale przynajmniej w porze 13tki otrzymałam pieknego kotka. Odebraliśmy go w Międzynarodowy Dzień Kota.
Aniada
 

Post » Wto lut 19, 2008 22:39

Piękne niebieskie koty :love: :D

Pamietam,że też mnie przerażał Bondiś, który zaczepiał każdego małego kota w domu. A teraz... on dostaje lanie i on wrzeszczy najgłosniej :lol: Czasem tylko sie boję,że sąsiedzi mi TOZ czy Straż Miejską przyślą przez te wrzaski "mordowanych kotów" :roll:
1 bryt, 2 dachówki, 3 devonki, 2 orienty, 2 azjaty, 1 kundelka i straszne kudłate MCO

FluszakPluszak

 
Posty: 3465
Od: Pt gru 08, 2006 0:28

Post » Wto lut 19, 2008 22:42

No właśnie... Dzień spokojnie chylił się ku końcowi, gdy rozdzierające wrzaski znów spowodowały, że musiałam wkroczyć z odsieczą :( :( No nie mogłam ich tak zostawić... :( :( Rozbawiłyście mnie tym wątkiem potężnie, ale koniec końców znów się martwię. Fakt - interwencji jest coraz mniej, ale... no boję się, że kiedyś przybiegnę za późno. :(
Aniada
 

Post » Śro lut 20, 2008 11:37

Ku pokrzepieniu wszystkich świeżo dokoconych, niedoświadczonych kociarzy informuję, że u mnie jakby nieco lepiej. "Walki" trwają. Mały jest brany za kark i przyduszany do ziemi, trwają nieustanne próby noszenia go i sprawdzania, czy małego kotka trudno jest udusić, niemniej jednak malec drze się z dużo mniejszym przekonaniem, biega i bryka przed nosem rezydenta, po masakrze wstaje, otrzepuje się i gania dalej. Podczas jego snu, jedzenia i kuwetkowania Czesio daje mu święty spokój. Dziś rano rozmruczany rezydent na powrót odnalazł drogę do mego łóżka i przyszedł na mizianki. Gdy mały śpi, dopieszczam Dużego dając mu zakazane kąseczki w kuchni, wołając do towarzyszenia przy codziennych czynnościach.
Boszszszsze... jak się kotłują!... Aż dziw, że Mały nie chowa się w mysią dziurę, tylko tkwi stale przy zębiskach Dużego! 8O 8O 8O
Aniada
 

Post » Śro lut 20, 2008 12:21

To ja też Cię pocieszę-jak się dokociłam to duży ważył 6 kg ,a mały ze 30 dkg 8O Strasznie się bałam o malucha, bo duży szybko zrobił sobie z małego zabaweczkę :wink: Na początku zawsze byłam w pobliżu ,gotowa do rarunku :lol:
A tak to wyglądało :
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
ale były i takie chwile :D
Obrazek Obrazek wzruszyłam sie tymi wspominkami...łza się w oku kręci ,jak one szybko rosną .Teraz ważą prawie tyle samo i to "mały" jest silniejszy :lol:
Masz cudne kotuchy i na pewno też już się kochają :ok: One tak sobie okazuja miłość :wink:
ObrazekObrazek

amyszka

Avatar użytkownika
 
Posty: 24121
Od: Czw mar 22, 2007 14:26
Lokalizacja: Bolesławiec Śl.

Post » Śro lut 20, 2008 12:24

Dzięki za cudne fotki :D Dla mnie najbardziej przerażające są dźwięki jakie wydaje Mały. Kwik potworny. Pociesz mnie Amyszko raz jeszcze i napisz, że Twój też tak nieopisanie płakał :roll:
Aniada
 

Post » Śro lut 20, 2008 14:47

Też darł się strasznie :strach: i teraz też potrafi się drzeć niesamowicie,nawet jak mu nikt nic nie robi :evil:
W moim podpisie jes wątek moich kotecków :wink: :ok:
ObrazekObrazek

amyszka

Avatar użytkownika
 
Posty: 24121
Od: Czw mar 22, 2007 14:26
Lokalizacja: Bolesławiec Śl.

Post » Pt lut 22, 2008 21:12

No i jak tam wojny domowe? :)

Sihaja

Avatar użytkownika
 
Posty: 20592
Od: Pon sty 03, 2005 22:17
Lokalizacja: Warmia, Dolny Śląsk

Post » Pt lut 22, 2008 22:09

Chciałam tylko napisać, ze trzymamy kciuki za dokocenie.

Masz śliczne koty :D
Obrazek

theta

 
Posty: 1338
Od: Nie cze 10, 2007 13:49
Lokalizacja: opolskie

Post » Sob lut 23, 2008 0:04

Bardzo dziękuję. :D :D :D Z dnia na dzień jest lepiej. Czesio staje się jakby nieco bardziej delikatny i interwencji jest coraz mniej, choć do co najmniej kilku dziennie jednak dochodzi. Rozłączam ich klaśnięciem, gwałtownym szelestem, czymś co odwróci ich uwagę. Mały nie boi się rezydenta, wita do pacnięciem łapką po pyszczku, całusem, wpychaniem mu się między łapy. Gryzie mu ogon, zaczepia go, nie ucieka, nie chowa się nawet po "akcjach". Wszystko było by wspaniale, gdyby nie fakt, że niekiedy drastyczne zabawy muszę jednak przerywać i w związku z tym boję się powrotu do pracy :( Nie mam za bardzo warunków do odizolowania małych. Nie chciałabym żadnego zamykać w łazience na wiele godzin, skoro bez przeszkód brykały dotąd po całym mieszkaniu. Liczę na cud, że do poniedziałku sytuacja jeszcze bardziej się wyklaruje. Na szczęście, w pracy jestem w takich godzinach, w których koty spią - do 17.00. Mordują się konsekwentnie wieczorami i przed południem. Owego "przedpołudnia" się boję.
Ale wiecie co... To jednak - mimo wszelkich kłopotów - fantastyczna sprawa posiadać dwa koty. :lol: Nigdy nie planowałam persika. Niezbyt mnie one zachwycały i na propozycję przygarnięcia małego płaskiego nochalka zareagowałam bardzo sceptycznie. A teraz tak strasznie je kocham, że to się... w serduchu ledwo mieści :D :D Mimo wszystko - bez dwóch zdań polecam dokocenie.
Dziś wpadł z wizytą mój brat. Ogarnął sytuację i stwierdził zupełnie niepytany i chyba całkiem obiektywny - "Ten maluch to jest u was mega szczęśliwy. W ogóle widać, że dobrze tutaj tym kotom". Potem ochrzanił mnie za wszelkie rozterki, widział bowiem, jak malutki Jożik zaczepia dużego Czesia, jak go drażni, podgryza i bije. Brat kotów nie ma, ale twierdzi, że na pierwszy rzut oka widać, jak im dobrze razem: "Kobieto! jakby on się go bał, to by uciekał, chował się, omijał go, unikał, a nie jeszcze sam go zaczepiał". I tego stwierdzenia się trzymam :lol:
Aniada
 

Post » Sob lut 23, 2008 10:26

Muszę się podzielić bardzo radosną wieścią: dzisiaj moje kotuchy wzajemnie się myły :D :D :D Czytałam, że to objaw absolutnej akceptacji :D Czesio mył malucha, a maluch próbował myć Czesia. Jożik w ogóle robi się coraz śmielszy: skacze na Cześka, obłapia go i sam podkłada się, aby ten go męczył Gdy Cześ przyszedł do nas do łóżka, malec natychmiast przytruchtał za nim.
Szczęśliwa jestem z powodu tego mycia jak nie wiem! :D :D
Aniada
 

Post » Sob lut 23, 2008 17:45

:dance: :dance2: :dance: :dance2: :dance: :dance2:
Teraz już będzie tylko lepiej!
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13549
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Google [Bot], nfd, zuza i 9 gości